Kotkę planuję w styczniu wysterylizować. Nie oddam jej nikomu przed sterylizacją, zdaję sobie sprawę z zagrożenia. Wycofałam ogłoszenie na razie, poczekam jak sie zachowa potem.
AnSi, piszesz, że kotka wie, że jej się boimy, ja jej się nie boję zupełnie, jasne, że nie cierpię kiedy mnie kaleczy, ale się nie boję. Mąż się jej nie boi, a dziecko z czasem zapomina, że je skrzywdziła. Piszesz, że po przycisnięciu kota nie było mowy aby cie skrzywdził, mój po przyciśnięciu dostawał bezdechu itd, puszczałam jak się uspokajał choć trochę ale to co się działo potem było straszne, mieliśmy "przewalone", mściła się bardzo długo.
Dowiedziałam się niedawno, że bliska krewna mojej kotki zachowuje się dokładnie tak samo.
Co do brania kocich dzieci. NIE MA MOWY, nigdy więcej nie wezmę małego kociaka, uważam, że to straszny błąd niedoświadczonych kociarzy.
Może mi nie uwierzycie ale ja jestem osobą konsekwentną i dosyć mocną psychicznie. Miałam w życiu kilka psów, wychowanych, ułożonych, jednego wykarmionego od pierwszego dnia życia na butelce. Wiem co może człowiekowi ofiarować zwierzę ale wiem też, że nic się nie dzieje bezwysiłkowo (tyle wyjmiesz ile włożysz). Nie zostawiłam tego kota samopas, dbam o nią, karmię, czeszę, bawimy się z nią, była z nami na wczasach. Kocham ją mimo wszystko. Jest 2 tygodnie u mojej mamy już i tęsknie za nią, ale tylko ja za nią tęsknię....Zaakceptowaliśmy jej niezależny, niekolankowy charakter.
Pogadałam sobie....
Mam wielka nadzieję, że uda się sterylką opanować te jej "humory". trzymajcie kciuki proszę.