Beztrosko, jak co rok, nie mając pojęcia o konsekwencjach zakupilismy choinkę.
Choinka dorodna, rozłozysta i gęsta. Została zdobyta w pierwszych pięciu minutach jej obecności w domu. Szkodniki oszalały ze szczęścia. Zośka znikała pomiędzy gałązkami owijajac się wkoło pnia drzewka. Gabiś robił straszliwy skok wprost w sam środek choinki.
Zaistniała pewna ewentualność, że drzewko świąteczne pozostanie nie ustrojone, ubrane jedynie w dwa bardzo szczęsliwe koty.
Niestety tradycjonalistycznie nastawione do zycia dzieci zaprotestowały i zaryzykowalismy nasze ulubione ozdoby choinkowe.
Spryskiwacz do kwiatków rozwiazał kwestię sporna: włazic na choinke czy nie włazić
Na razie drzewko i ozdoby całe i sliczne, koty przerzuciły się na przysmaki wigilijne przygotowywane dzis od rana.
Zofia okazała się miłośniczką drożdzy, bardzo fajnie szatkuje się je wraz z opakowaniem swoimi małymi sprytnymi ząbkami
Gabiś domaga się namietnie i stanowczo głasków w trakcie wyrabiania ciasta drozdzowego
Oboje zgodnie kradną co się nawinie pod mordke, tak chyba tylko dla sportu.
Rodzynki okazały sie fantastycznym produktem zastepczym dla myszki, piłeczki i innych wzgardzonych w chwili obecnej zabawek.
Czuje sie podniosłość nadchodzących Świąt
