» Nie gru 14, 2008 12:46
Pare słów o Morce:
Nieznamy historii Morinki - przyszła tak nagle, tak niespodziewanie pod i dostawszy jedzonko raz, drugi, trzeci, zaczęła pojawiać się reguralnie - pod naszym onem, lub na murku naprzeciwko drzwi z klatki schodowej. Początkowo nieufna, wychodziła po karmę tylko jak nas niewidziała, póżniej jednak słaszawszy jak drzwi lub okno otwierają sie a po kilku sekundach rozlega sie "kici kici" zjawiała się niczym kocia majestatyczna dama i jadła w promieniu 5metrów. Z czasem ta odległość zmiejszała się, aż w końcu bariera strachu zniknęła niemalże całkowicie. Bała sie jedynie gwałtownych ruchów, a jadła tuż koło nas. Czas posiłku określała ona - zjawiała sie jak ona sobie tego życzyła. Nieraz bywało, że musiałśmy my jej szukać, ba akurat, jak sobie żartowałlyśmy, miała coś pilnego na "mieście".
I gduy byłysmy już 100% pewne, że da nam sie złapać, nie tracąc przy tym jej zaufania, które nam sie udało zdobyć, zaplanowałysmy szczególowo łapankę na sterylkę. Plan jedak , jak sie okazało, był nie potrzebny, bo kotka zachęcona zapachem pysznej, ciepłej saszetki, sama weszła do transporterka. A to że zanim wogóle przystapiłysmy do łapanki minęło ok.40 minut zanim ksieżniczka sie zjawiła to tylko szczegół. Marznięcie na zimnie, stanie w ciemności (oczywiscie jej tego nie wypominajac) opłaciło się. Miałysmy ja i tylko to się liczyło.
W domu czekała już przygotowana olbrzymia klatka porzyczona od Justy&Zwierzaki, kuwetka, miseczki...oczywiscie wszystko idealnie wymyte, bo jak wiadomo, bezdomniaki maja niższą odpornosć.
Nieukrywamy, że w chwili wschodzenia po schodach ogarnęły nas czarne mysli - A co jeśli nasz pies jej niezaakceptuje? A czy sobie poradzimy z kotem, który tyle czasu był bezdomny?Jednak te pytanie prysnęły, bo zaraz po wejściu, nasza Korucha, po krórej spodziewałysmy sie najgorszego, była wręcz wniebozwięta, a jej ogon zdawał sie machać według wskazówek zegara, niemal że 360 stopni.
A wracając do Morki, bo takie dostała imię domowe, pierwszy dzień spedziła w okrytej szczelnie klatce, zamknieta w naszym pokoju, a Korcia noc (czegi juz niedało sie upilnować) leżąc prz klatce, robiąc smutaska - komendę krórą ja uczyłysmy, a ta wykorzystywała ja gdy tylko coś od nas chciała.
Reszta dni była podobna, tyleże kontakty si=ui z kotka ograniczyłysmy do minimum by niestresować Morisi, która i tak być może przeżyła szok zmiany lokum: z podwórka w dom.
Przedwczoraj odwarzyłysmy sie ją wypuścic w naszym pokoju( zamkniętym) oczywiście w szelkach i na smyczy. Pierwsze co zrobiła, to poszła pod kaloryfer, poczym położyła sie na firanie. Póżniej udała sie wkierunku kanapy, i odziwo próbowałą na nia skoczyć. Dlaczego? NIewiemy - moze dlatego, ze na ziemi, na podłodze czuła sie nieswojo. Gdy tylko, znalazła sie na miękkiej poduszcze, połozyłysmy sie koło niej, a ta zaczęła mruczeć: a było to mruczenie piękne, słodkie, pełne rozkoszy...
JEśli chodzi o charakter - jest koteczką nieufną, troche bojażliwą, ale jeśli zaufa to już na zawsze i zapewniamy - stanie sie wspaniałą towarzyszką.
Nie ukrywamy, że potwornie cieszko będzie nam ja oddać, ale z pewnych wzgledów szukamy jej domu. NIe wiadomo czy u nas zostanie...
Szukamy jej spokojnego domu, pełnego ciapła, troski i miłosci, w którym jej nieufność zostanie uznana za najwspanialszą zaletę.
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
