Oj, jest wesoło.. Dzisiaj rano maluchy się gryzły w zabawie pod drzwiami łazienki, więc aż huczało

piski, warczenie, łomotanie w drzwi
aż musiałam ich postraszyć, żeby się rołączyły, żeby żadne nie zrobiło sobie krzywdy
MAM MIZIASTEGO KOTKA
Zgadnijcie którego!!!
....
....
....
Funia wczoraj (albo raczej dzisiaj w nocy) podeszła do mnie sama z siebie!!!!!!!!, rozmruczała się głośno, a co więcej: wywaliła na podłogę brzusiem do góry!!!!
Niesio też mruczy, mizia się, ale na razie spokojniej. To co zrobiła Funia ogromnie mnie wzruszyło, ucieszyło, a jeszcze bardziej zadziwiło. Taka nieśmiała koteczka z niej była, a tak pięknie i śmiało się zachowała
Miałam kontakt z nowymi domkami Emilka (obecnie Kubuś) i Noska (zapomniałam zapytać jak teraz ma na imię).
U obu wszystko ok.
Kuba już jest "u siebie", bezstresowo wita gości, chodzi po kolanach, mizia się i mruczy, rozrabia jak szatan, opiekunowie już zamówili drapaki, żeby ratować meble (choć pedantami nie są, jak sami o sobie mówią). Kotu wolno wszystko.. Kochają go i dziękowali, że właśnie jego im wybrałam, jest taki jak chcieli: miziasty, mruczący, kontaktowy rozrabiaka..
Nosek dwa dni temu już też był innym kotkiem niż u mnie w domu. Ośmielony.. Również bardzo lubi kontakt z człowiekiem, lubi być na rączkach, a kiedy paniusia np. pisze na kompie i nie zajmuje się nim, podgryza jej pięty, by zwrócić na siebie uwagę

Ci Nowi Duzi też są szczęśliwi..
Niesio dzisiaj ma wizytę.. zobaczymy.. ostatnio zapowiadana nie doszła do skutku. Może ta dzisiejsza..?
Wszystkie dzieciaki potrzebują/potrzebowały wyjścia z zamknięcia, którego ja na razie nie mogę im zapewnić i większego kontaktu z człowiekiem. Niestety, ja pracuję bardzo długo, a w dodatku od kilku tygodni jeszcze "mniej mnie jest" w domu niż standardowo

Widać maluchom wystarczą jednak w nowym domku dwa dni do tego, by poczuć bluesa i zakochać się w swoich osobistych Dużych i w nowym miejscu!!!
Grzybek z nosków bardzo ładnie schodzi. Dzieciaki dają się leczyć coraz chętniej, nie walczą już ze mną. Trzymam je leciutko jedną ręką, one mięciutkie siedzą na tylnych łapkach, a ja je smaruję. Duża, duża radość w tym zakresie..
Niestety, zauważyłam wczoraj coś na uszku u Lesia (ten czarny maluch na fotce pod drzwiami łazienki) i .. już dzisiaj smarowałam

Nie chcę myśleć, że to oznacza wkrótce leczenie i pozostałej trójki... Poproszę o kciuki..