Zuzia-Tyle zmian w jej życiu--Szczęśliwy koniec:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 10, 2008 12:35

Zakocona-masz całkowita racje
Tylko ja sie boje, teraz to jest tak,ze nie ma wogole mozliwosci np włozyc ja do transporterka, zblizyc dłon-naprawde moze cos zrobic.
a Kaków tak daleko i nie wiem czy Pan bedzie miał cierpliwość do niej.
Jak bym ja zobaczyła teraz pierwszy raz ,stwierdziłabym,ze to najzyklejszy totalny dziki kot.
A wiem ,ze jej to minie-tylko ona musi trafic w rece kogos doswiadczonego , bo moze ten stan potrwac i dwa tygodnie.
Zadzwonie dzis do tego Pana, bede z nim rozmawiac naprawde szczerze, zobaczymy czy sie nie przestraszy

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 12:36

a.i zapomniałam napisać, że jej pan czeladzki wychodził z nia na smyczce na spacery-ona bardzo lubi dwór.

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 13:08

Ja bym Panu dala tez takie zabezpieczenie ze jesli do miesiaca (np, jakas date wyznacz) nie bedzie poprawy to kot moze wrocic. Bo on tego sie najbardziej obawia. I jakis psychotrop badz cos na wyluzowanie.
Uwazam ze powinna trafic do DS, bo wszedzie bedzie sie tak zachowywac, jak sie przyzwyczai do Ciebie to potem znow bedzie problem.
Powiedz jaka ona bedzie jak stres opadnie.

Byla taka historia w schronie lodzkim, Eleven, po oddaniu przez wlascicielke miziasta kotka oszalala, teraz mieszka u forumowego swk i jest dobrze. Musiala brac psychotropy.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2008 13:51

Etka pisze:Byla taka historia w schronie lodzkim, Eleven, po oddaniu przez wlascicielke miziasta kotka oszalala, teraz mieszka u forumowego swk i jest dobrze. Musiala brac psychotropy.

Potwierdzam. Kotka trafiła do bardzo prokociego i cierpliwego DS, wszystko się ułożyło :) Oby Zuzia miała podobne szczęście. MUSI mieć.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Śro gru 10, 2008 14:08

Etka pisze:Ja bym Panu dala tez takie zabezpieczenie ze jesli do miesiaca (np, jakas date wyznacz) nie bedzie poprawy to kot moze wrocic. Bo on tego sie najbardziej obawia. I jakis psychotrop badz cos na wyluzowanie.
Uwazam ze powinna trafic do DS, bo wszedzie bedzie sie tak zachowywac, jak sie przyzwyczai do Ciebie to potem znow bedzie problem.
Powiedz jaka ona bedzie jak stres opadnie.

Byla taka historia w schronie lodzkim, Eleven, po oddaniu przez wlascicielke miziasta kotka oszalala, teraz mieszka u forumowego swk i jest dobrze. Musiala brac psychotropy.


miesiąc to dla Zuzi chyba za mało, ona wtedy w Krakowie chyba dłużej była. Chodziłam wtedy do tej pani kilka razy i za każdym razem to był dla osób z zewnątrz totalnie dziki kot, natomiast na pani wymuszała podgryzaniem aby położyła się właśnie teraz na łóżku i ją przytulała

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 10, 2008 14:31

ciezko powiedziec ile czasu bedzie potrzebowac.
Jesli bedzie Feliway w kontakcie, moze krople Bacha pojdzie to szybciej i latwiej.

Trzymam ckiuki za Zuzanke.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2008 14:38

rozmawiałamz panem
wiec tak..
czekamy na decyzje rodziców
pan mieszka pietro nad swoimi rodzicami.
U nich sa dwa koty, ktore pomieszkują i tu i tu.

Decyzja musi byc wspólna.Powiedziałam prawde, ze to bedzie na poczatku bardzo ciezkie, ze najlepiej, jakby przynajmniej dwa tyg-miesiąc kot miał swój pokoj i spokoj.
Ze nie mozna jej na początku nawet dotknąć,że warczy, syczy itd.
Ze na kociarni pchała sie nam wszystkim na kolana, ale musiał minac spory kawałek czasu.
Ze jak za długo sie ja głaszcze, to moze drapnąć i to mozno.
Ze juz strasznie duzo miała tych zmian, i zeby to przemyśleli .
No i ,że ma szanse powrotu, choc prawde mówiac ja sobie nie wyobrazam, ze znów miałaby stracic jakis dom :(

Pan teraz sie zastanawia i konsultuje z rodzicami.
Powiedziałam,żeby zadzwonił, jak juz bedzie wiedział(dzis , jutro) i ze spokojnie moze sie wycofac z propozycjii adopcjii .
chociaz nie wiem co wtedy bedzie.

Dzis podłącze faliwaya-moze bedzie jakis skutek.
W kazdym razie Zuzia je-z przyjemnościa chrupie royalka :wink:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 15:29

jestem ciekawa, jak się to skończy :roll:
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Śro gru 10, 2008 15:37

Mała1, zanim Feliway w kontakcie zadziała to musi minąć trochę czasu. Lepiej w takich sytuacjach sprawdza się feliway w sprayu, wylewać należy dookoła kota i na siebie. To samo powinien robić Pan DS...

Poza tym nie można kotki puścić samopas, bo nic z tego nie będzie.

Najlepiej zamknąć w niewielkim pomieszczeniu, jeśli jest możliwość klatki to tym lepiej, jeśli nie - zamiast niej może sprawdzić się np. stół. Klatkę nakrywa się prawie całkowicie, zostawiając tylko małe "okienko na świat". Kot zaczyna się czuć bezpieczniej, kiedy widzi dookoła siebie "ściany" i "dach"
No i konsekwentnie, w zależności od kociego samopoczucia, codziennie po troszku, odkrywa się tę klatkę, najpierw boki, "dach" na końcu. Jeśli kot się cofnie w swoim zachowaniu (np. czegoś wystraszy) - my także robimy krok w tył i wracamy z zasłoną do poprzedniego ostatniego wariantu.
Kolejna rzecz: bardzo ważna jest punktualność i to we wszystkim. O tej samej porze czyścimy kuwetę, dajemy śniadanie, obiad i kolację (żadnych chrupek luźno stojących w misce!!!) Miseczkę z jedzeniem, podobnie jak zasłonięcie klatki, co dzień przesuwamy kilka cm w swoją stronę i konsekwentnie czekamy aż kot podejdzie.

Wszystko to musi być bardzo spokojne, wyważone i nie wolno się śpieszyć. Jeśli kot nie chce podejść do michy w naszej obecności, dajemy spokój. Ale kiedy już podejdzie, to na dziś sukces już jest. Nie wolno pod żadnym pozorem wyciągnąć ręki i spróbować dotknąć kota, bo to dla niego oznacza, że zaufał i zrobił błąd. Cofnie się w sobie no i całą zabawę musimy zacząć od początku... Próba dotknięcia więc najwcześniej po kilku dniach!

Ciężka to praca i niewdzięczna bardzo, a na efekty trzeba czasem czekać długo :(

Być może przydałyby się leki psychotropowe, Sasza dostawał Anafranil, tabletki są maleńkie, kot dostaje jakąś część tylko (chyba 1/4 o ile pamiętam) więc spokojnie można taki okruszek wcisnąć w kawałek puszki i dać jako przystawkę przed obiadkiem. Faktem jest, że Sasza mimo przerażenia i stresu nigdy nie był w stosunku do nas agresywny, chociaż DS, z którego wrócił twierdził, że kot sie na kogoś tam wręcz rzucił...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 10, 2008 16:00

Zuzia własnie niestety reaguje agresją. Na poczatku stała na srodku łazienki i rzucała sie jak otwierałam drzwi. Ja sie nie boje z reguły kotów, a jej wtedy tak.
Dzis juz jest lepiej, ma oczywiscie pozasłanianą z prawie kazdej strony budke i kuwete pod wanna.
To wszystko przysłonięte szafką.
zaczęła z budki wychodzic i siedzi pod wanną-mam taką wiklinowoa zasłone-za nia siedzi.
Na szczęscie ona lubi chyba jeść, bo jak wyciagam ręke z royalem, to wyciaga nos i czeka az dostanie.Oczywiscie wyrczy przy tym :wink:
Spokojnie juz do michy podchodzi i je w mojej obecnośći-tzn micha tez za zasłonką :wink:
Ale ja kucam zaraz obok. i do niej gadam.
a ona je.
W poprzednim domu, ona dosc szybko wyszła spod wanny chyba i dość szybko zaakceptowała panią, tylko na nowych znów reagowała agresja i na ruch.
Twetty-pamietasz jak to było?
Postaram sie szybko załatwic spray-ale jestem chwilowo bez auta.
Trzeba w koncu ,,poskromić,, tą złosnice :wink:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 16:09

i jeszcze..
w schronisku było tak,że siedziała w szafce, nie łatwo było nawet wymienic kuwetę.Syk wrzask i łapoczyny.
te szafki sa wielkosci gdzies klatki, tylko zabudowane.
i tak było długo, gdzies z dwa tyg.
Po czym stwierdziłysmy,ze cos trzeba z tym zrobic.
A poniewaz ona siedziała w kartonie, jakos zakryłysmy ja kocem i wyniosłysmy na dwór, do takiej budy.
siedziała tam chyba dwa dni, syczała na wszystko, azw koncu sie przełamała i wyszła.
I potem juz posżło jak z płatka
Za kilka dni juz sie ocierała o nogi i prosiła o głaski.

Mnie sie wydaje, ze ja własnie przestrzeń wyluzowała-
sama nie wiem :roll: .

jak miałabym wolny pokoj, to chyba pusciłabym ja luzem i kusiłabym trzy razuy dziennie po prostu jedzeniem.
głaski dopiero jak zacznie sie ocierac

co myslicie?
jakby tak Pan sie decydował
jakby tak Pan sie decydował ( chociaz cały czas mam mieszane uczucia, bo z jednej strony wiem ,że to odległośc i ze Zuzia ciezki kot.Ale z drugiej strony, bez sensu,zeby ona przekonywała sie do mnie-powinna do swojego stałego domku sie przekonywać)
to nie wiem jak mu radzić :roll:

ale takl wogole to mysle,ze rodzina sie nie da przekonac, a ja naprawde mówiłam szczerze jak jest, ukrywanie tutaj nic nie da

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 16:24

nie da ukrywanie.

ale to bylby idealny dom dla niej, bez dzieci, moglaby dojsc do siebie.
Bedzie ciezko znalezc jej inny dom.
I to nie dlatego ze z ogloszen sie nie zglosi, zglosi, ale kto sie podejmie wyzwania, ludzie czesto nie chca sie decydowac na prace.

Och mam nadzieje ze dom sie zdecyduje, bo ja uwazam ze Zuzia w koncu sie uspokoi i bedzie dobrze.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 10, 2008 19:56

Pan sie zdecydował
a ja sie boję :roll:
chciałabym Zuzie zawieżc osobiscie-dziewczyny-nie pojechałaby ktoras ze mną?
wiecie ,ze ja pierdoła samochodowa jestem

i wogole sie cały czas bije z myslami

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 10, 2008 20:12

Mała-jeżeli Pan się zdecydował,mam nadzieję,że w porozumieniu z rodzicami,musimy zaryzykować.Wie wszystko o Zuzi i przystaje na to co może być,a to najważniejsze,liczą się chęci.
Może w tym przypadku podróż Zuzi do Krakowa będzie tylko w jedną stronę-taką mam nadzieję.
Obrazek

Te,które odeszły [*]
Fiona 12.01.2010.r. Borys 01.02.2010.r. Marusia 08.06.2011.r.
Aureliusz i Pyza 06.2011.r. Emiś 31.10.2011.r. Rudy 04.12.2011.r.
Kruszynka 04.04.2012.r. Maciuś 18.08.2012.r.Piękna 25.09.2012.r.

BOENA

 
Posty: 4200
Od: Czw lip 05, 2007 16:04
Lokalizacja: katowice

Post » Śro gru 10, 2008 21:23

Trzymam bardzo kciuki, żeby się udało :ok:

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 173 gości