Mała1, zanim Feliway w kontakcie zadziała to musi minąć trochę czasu. Lepiej w takich sytuacjach sprawdza się feliway w sprayu, wylewać należy dookoła kota i na siebie. To samo powinien robić Pan DS...
Poza tym nie można kotki puścić samopas, bo nic z tego nie będzie.
Najlepiej zamknąć w niewielkim pomieszczeniu, jeśli jest możliwość klatki to tym lepiej, jeśli nie - zamiast niej może sprawdzić się np. stół. Klatkę nakrywa się prawie całkowicie, zostawiając tylko małe "okienko na świat". Kot zaczyna się czuć bezpieczniej, kiedy widzi dookoła siebie "ściany" i "dach"
No i konsekwentnie, w zależności od kociego samopoczucia, codziennie po troszku, odkrywa się tę klatkę, najpierw boki, "dach" na końcu. Jeśli kot się cofnie w swoim zachowaniu (np. czegoś wystraszy) - my także robimy krok w tył i wracamy z zasłoną do poprzedniego ostatniego wariantu.
Kolejna rzecz: bardzo ważna jest punktualność i to we wszystkim. O tej samej porze czyścimy kuwetę, dajemy śniadanie, obiad i kolację (żadnych chrupek luźno stojących w misce!!!) Miseczkę z jedzeniem, podobnie jak zasłonięcie klatki, co dzień przesuwamy kilka cm w swoją stronę i konsekwentnie czekamy aż kot podejdzie.
Wszystko to musi być bardzo spokojne, wyważone i nie wolno się śpieszyć. Jeśli kot nie chce podejść do michy w naszej obecności, dajemy spokój. Ale kiedy już podejdzie, to na dziś sukces już jest. Nie wolno pod żadnym pozorem wyciągnąć ręki i spróbować dotknąć kota, bo to dla niego oznacza, że zaufał i zrobił błąd. Cofnie się w sobie no i całą zabawę musimy zacząć od początku... Próba dotknięcia więc najwcześniej po kilku dniach!
Ciężka to praca i niewdzięczna bardzo, a na efekty trzeba czasem czekać długo
Być może przydałyby się leki psychotropowe, Sasza dostawał Anafranil, tabletki są maleńkie, kot dostaje jakąś część tylko (chyba 1/4 o ile pamiętam) więc spokojnie można taki okruszek wcisnąć w kawałek puszki i dać jako przystawkę przed obiadkiem. Faktem jest, że Sasza mimo przerażenia i stresu nigdy nie był w stosunku do nas agresywny, chociaż DS, z którego wrócił twierdził, że kot sie na kogoś tam wręcz rzucił...