pacjent wypoczywa we własnym apartamencie. po śniadanku zabrałam go do łazienki i wymyłam. zachwycony nie był ale zniósł to bardzo dzielnie.
przy suszeniu zrobił wielkie sioo. jak na złość zepsuła mi się suszarka (zaczarował ją czy co?) więc tylko osuszyłam go ręcznikiem i troszkę wyczesałam. dostał masę smakołyków i ciepłą butlę do klatki. teraz śpi wtulony
a tak wyglądał wczoraj podczas kroplówki. niestety z wenflonami są problemy i pokłute są prawie wszystkie łapki

czy ja już pisałam jak bardzo go kocham?
od zawsze był kotem specjalnej troski, nigdy się nie bawi, jest taki trochę "z boku". a ja cały czas o niego walczę, dogadzam. spacerki, smakołyki, i niesamowita radość z każdego mruczenia. nawet mamy swój własny język migowy.