Kot juz u nas, a dokładnie u cioci
Najpierw napędził stracha łowiącym, bo się dość długo nie zjawiał.... a potem jak słyszałam potraktował podróż ze stoickim spokojem cyt. sms-a z podróży "bardzo grzeczny, mruczy, udeptuje". W ciociowym domu też nie wykazał specjalnego stresu, władował się na kanapę

Zjadł co dali, obejrzał sobie Piesię i koty, fuknął bez specjalnego przekonania na Bru....
Wyglada na to, że albo rudy jest bardzo, bardzo stoickim kotem, albo też kiedyś miał dom i nie jest mu obce takie otoczenie
Niestety nie było mnie przy zadomawianiu rudego, bo mój piesior zabytek jest bardzo chory, w dodatku nie bardzo wiadomo na co (tzn. na co w tej chwili, bo wogóle to na starość, serce, kręgosłup, padaczkę, prostatę i sto innych rzeczy)

więc siedziałam u weta
