Moze uzupelnie.W przyszlym tygodniu jkade na badania kontrolne ze Sfinksiem co by sprawdzic czy wszystko w porzadku z krwia nerkami watroba no i oczywiscie z cukrem.Ostatnio Sfinksio dostaje dwie jednostki insulinowe insuliny bo opadl ladnie poziom cukru i utrzymanie go na odpowiednim poziomie nie wymaga wyzszej dawki insuliny co napawa mnie radoscia niewyslowiona.
Faktycznie kota bawi sie pieknie zabawkami i z innymi kotami.Nie pochlania juz takich ilosci jedzonka jak wczesniej choc lakomczuch z niego okropny

i nadal trzeba pilnowac jak inne tygrysy jedza bo a nusz tam bedzie lepsze jedzonko

.
Nie odzywanie sie jest z roznych powodow ale glownym jest nieprzyjemna sytuacja jaka mnie spotkala i wlasnie lek ze jezeli o jakakolwiek pomoc poprosze dla Sfinksika to mozecie pomyslec sama juz nie wiem co.Jest mi z tym zle i ciezko ale jakos przetrwac musze.Do tego wszystkiego Gandzia zlapal jakiegos wirusa i dzieki temu nie chce jesc wiec go karmie co zabiera nieco czasu w ciagu dnia a tu i swieta niedaleko i przydalo by sie cos zrobic i takjakos doba ucieka a ja dalej mam tylko dwie rece.
Tinka ma jakas psychoze.Cos musialo sie stac jak nas w domu nie bylo bo zachowuje sie tak lekliwie i agresywnie w stosunku do innych kotow ze z trudem kota poznaje.Dostala jakies ziolowe leki ale po kilku dniach moge ze spokojem stwierdzic ze nie bardzo pomagaja bo niewiele sie zmienilo.Teraz wetka mysli co by jej dac za likarstwo co by bylo jak najmniej szkodliwe a dalo efekt uspokojenia i doszla do wniosku ze takiego specyfiku nie ma i trza jej dac na poczatek Hydroksizine jednoczesnie wprowdzajac Fluoksetyne a po okolo czternastu dniach wycofac sie z hydroksiziny i zostawic Tinke na Fluoksetynie/tabletce szczescia/.Zobaczymy.
Majusiowe wyniki tez nie wypadly najlepiej tzn: opadl mocznik i kreatynina to znowu ASpat nam wyskoczyl do gory a Alat pozostaje w normie a wczesniej kreatynina byla wysoka a Alat i Aspat w normie.Mozna od tego zglupiec.A i martwie sie bo przecierz to jest taka moja Majunia babunia kochana.
Bazinek moj kochany /chwala Bogu/trzyma fason i nic sie nie dzieje chociaz mordusia nam sie krzywi coraz bardziej i jezyczek wypada troszke na zewnatrz/co zreszta uroczo wyglada/ale na razie nie sprawia wrazenia ze go cos boli.Cukier u Bazinki bez insuliny utrzymuje norme brzuszek tez funkcjonuje prawidlowo a i radosc zycia Baziuli nie opuszcza.Ostatnio bawil sie w kosiarke do moich kwiatow choc trawka wysiana rosnie ale Bazio stwierdzil ze ciocine kwiatki chyba smaczniejsze.
Kiedy na niego"okropnie nakrzycze" bardzo sie wstydzi a po godzinie znowu kosi moje ary w doniczkach.
Bazianica co noc jest robiona wiec cieplo mi w glowke a i usypiac fajnie jak Bazinek mruczy.Teraz az sie wystraszylam ze tak zachwalam zdrowko Baziulka zeby sie po takim zachwalaniu jakies swinstwo nie przyplatalo....Tfu Tfu Tfu!.
Chyba sie juz wyspowiadalam bo reszta ferajny na razie ok.
Jezeli ktos bedzie chcoial wspomoc Bazylka i Sfinksia bede ogromnie wdzieczna bo naprawde jest mi w tej chwili ciezko a i dlugi trzeba zaplacic ktore nam sie ostaly.Zreszta Wy wiecie ze ja nawet za dobre slowo wdzieczen Wam jestem i za to ze jestescie a z reszta sie jakos poradzi.Dla takich tygrysow warto i gory przestawic
