Niestety nastąpiło to czego można było się spodziewać, a co człowiek odsuwał w myślach jak najdalej od siebie, być może coś zaniedbując. Ale nic nie da płacz nad rozlanym mlekiem trzeba się zastanowić co dalej.
Ale po kolei - piszę rozwlekle, gdyż staram się przedstawić tło.
Kot Mistral ma prawie 10 lat - trzy lata temu przeszliśmy razem półroczną gehennę związaną z SUK, atonicznym pęcherzem i szeregiem najrozmaitszych powikłań mających miejsce równocześnie - tu jest link z opisem całej historii
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40 ... sc&start=0
Udało się go jakoś sporym wysiłkiem uratować i doprowadzić do w miarę normalnego stanu. Piszę w "miarę normalnego", gdyż przez 2,5 roku, jakie minęło od czasu, gdy stan kota znacząco się poprawił trzeba było za kota dbać o opróżnianie jego pęcherza - to znaczy kilka razy dziennie w 2-3 podejściach wsadzić do kuwety i uciskając pęcherz - odpompować... W tym czasie nie udało mi się gdziekolwiek wyjechać bez kota, gdyż moja ślubna nie radziła sobie zbyt dobrze z jego "obsługą"

Początkowo badania robiliśmy mu częściej potem rzadziej - pewnie gdyby częściej wychwycilibyśmy ostre pogorszenie.
W tym czasie mocznika i kreatyniny nigdy nie udawało się zbić do wartości normalnych mimo prób przepłukania go kroplówkami. Zwykle mocznik stanowił 1,5-2 normy, a kreatynina od nieco powyżej normy do wartości o 50 % powyżej normy. Przestawiliśmy kota na suchą Hillsa k/d ale w późniejszym okresie choć ta stanowiła główne pożywienie, dostawał też nie dietetyczne żarełko. Wychudł, zwykle troszkę nabierał masy przed zimą, teraz zanik mięśni zwłaszcza z tyłu jest wyraźny - skóra i kości

Tak ze 2 miesiące temu powiało optymizmem, bo kot zaczął samodzielnie odwiedzać kuwetę i to niekiedy kilka razy na dobę wspomagając moje "odpompowywanie". W mojej ocenie wielkość produkcji moczu nie uległa zmianie - co mogę ocenić czując wielkość pęcherza po nocy, czy powrocie z pracy. Teraz po lekturze vetserwisu, wiem, że nie było się z czego cieszyć, a lepsza drożność układu moczowego Mistrala jest pewnie wynikiem małego zagęszczenia moczu

Gdzieś na przełomie września i października nastąpił wspomniany wcześniej kryzys. Przez kilka dni z rzędu kot dostawał dożylną kroplówkę w pobliskiej lecznicy, jakieś antybiotyki, coś wspomagającego, potem podskórną. Wyniki wykazały 3 krotny mocznik i podobną kreatyninę 3-4 razy wyższą w stosunku do normy (nie podaję konkretnych wartości, gdyż jednostki mylą mi się z tymi do których byłem przyzwyczajony). Bardzo szybko stan kota bardzo się poprawił - ustąpiły owrzodzenia, ustąpił całkowicie nieprzyjemny zapach sierść stała się znacznie bardziej puszysta, kot nieco się ożywił, choć przy jego charakterze i bardzo umiarkowanym okazywaniu uczuć granice po między dobrym a złym samopoczuciem są bardzo bliskie i trudne do wychwycenia. Po dwóch tygodniach płukania we wspomnianej lecznicy zrobiliśmy badania. W zasadzie nic w wynikach się nie zmieniło mocznik i kreatynina pozostały bez istotnych zmian a "wizualny i objawowy" stan kota poprawił się bardzo ( tu przemawia do mnie powiedzonko cytowane na początku nerkowego wątku, o leczeniu kota, a nie wyników). Dlatego badania powtórzyłem na klinikach, tam gdzie kiedyś najczęściej je robiliśmy. Mocznik wyszedł tak samo 3 razy większy niż norma, a kreatynina "tylko" 1,5 raza (piszę o krotnościach normy gdyż wyniki są w innych jednostkach niż te w lecznicy). Od tamtych badań minęły 3-4 tygodnie, w międzyczasie dostawał kroplówkę podskórną każdy poniedziałek - środę - piątek, przez jakiś czas furosemid, coś wspomagającego (nie wiem dokładnie, może witaminowego czy homeopatycznego), podawałem mu również przez czas zalecany na pudełku tj 2 tyg. lespewet. Zaostrzyłem wymogi żywieniowe - je głównie suchą hillsa k/d natoniast gardzi wszelkimi mokrymi nerkowymi, chyba przetestowaliśmy wszelkie dostępne, lub prawie. Aby mu urozmaicić jedzenie dietetyk opracował mu jeszcze 3 nerkowe zestawy domowego pożywienia, jako tako trochę je podjada. Generalnie apetyt nie odbiega od tego co w ostatnich latach określam jako normalny.
Wczoraj kot był znów na badaniach krwi oraz dodatkowo moczu i tu rozpacz - wyniki okazały się gorsze niż poprzednio - mocznik 4 razy norma, kreatynina 2 razy

Ale, żeby nie gadać po próżnicy poniżej zamieszczam pełne wyniki z wczoraj
badanie krwi

badanie moczu

Chyba brakuje tu oznaczeń wapnia i fosforu, czegoś jeszcze ?
Wiem, po lekturze vetserwisu, że wygląda to nieciekawie i perspektywy są jakie są. Co mogę zrobić ? Pomału zaczynam się przebijać przez wątek o "nerkowcach". Kot na razie zachowuje się w miarę normalnie, jako tako je pije często, sporo śpi i prowadzi mało aktywny tryb życia, trudno mi tu stwierdzić coś nienormalnego. Może tylko troszkę bardziej lgnie do nas, przychodzi spać do łóżka, czego zwykle nie robił - aż smutno się człowiekowi robi wiedząc, że jest bardzo chory. Na szczęście mruczy pod dotykiem dłoni - czego nie robił gdy bywało źle. Na razie trochę się miotam, chyba byłoby dobrze ujednolicić sposób postępowania z kotem i wrócić do lekarza, który pomógł go wygrzebać z poprzednich problemów, choć wiem, że cudów nie mogę oczekiwać. Co można zrobić ?