Co do pomocy finansowej, to już pisałam, że zapłacę za jego szczepienie... wiem, że to nie dużo, ale zawsze coś...
A co do Filemona - mówiłam, że to domowy pieszczoch...
Taki kot na ulicy nie miałby szans... jego "obrona" polegała na schowaniu się w krzaki przy mc donaldsem....
Gdy go trzymałam na rękach przed przyjazdem Ines miauczal, ale nie próbował nawet drapać, wyrywać się, uciekać, itp. po prostu cicho miauczal,..
Jego miejsce jest w domu i on o tym wie

i wiedział, że mu pomożemy... chyba wiedział to jak pierwszy raz przyszedł mi na kolana i zaczął się przytulać, ocierać... że nie dopuszczę by tam został...
Teraz kolej na stały dom....
I oczywiście czekam na fotki
