Mario ma się całkiem nieźle

Co prawda dużo czasu spędza w swojej wiklinowej budce, ale czasami wychodzi na krótkie mizianki. Gdy mu się przypomina, że przecież jest w obcym miejscu, czmycha z powrotem do swej samotni. Pierwsza doba była dla niego ogromnie stresująca. Biegał, miaucząc żałośnie i spompował się na fotel

ale na szczęście okazało się, ze było to jednorazowe. Ani wczoraj, ani dziś sytuacja się nie powtórzyła - być może to Feliway działa bez pudła

Przenieśliśmy jego domek z kuwetkowej łazienki do pokoju, pod kaloryfer i muszę przyznać, że szybko zaakceptował tę zmianę. Do kuwety spaceruje bez problemu, na jedzenie do kuchni też. Pozwala się miziać (na razie w swym domku, ale to kwestia czasu) i przejawia ogromną chęć do zabawy. Smyranie po brzuszku i "walka" z ręką, to coś, co kitek lubi najbardziej. Wynajduje sobie też inne zabawki:wtyczki, kokardki etc. Myślimy, ze będzie dobrze. Trzeba mu tylko obciąć pazurki, aby nasze zabawy były mniej bolesne
Pozdrawiamy wszystkich, którzy śledzili los Mario.
Dzięki Wam ma teraz własnych Dużych
buziaki
Krzysiek i Dorota