Adoptowałam 2 maluchy... Kolejny tymczas.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 04, 2008 8:33

Przyzwyczaisz się do tego że drzwi trzeba pilnować i to zawsze ,nawet jak koty śpia.Jedna z moich kotek zawsze ucieka na klatke ,a ma już prawie cztery lata.Zawsze pilnuje drzwi ,i patrze czy kot jest w domu,to są sekundy jak wyskakuje.
Ale masz super sąsiadów :)
Ostatnio edytowano Czw gru 04, 2008 10:47 przez Henia, łącznie edytowano 1 raz

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw gru 04, 2008 10:09

O Bożę! Ola, aż się pobeczałam...
widzę oczami wyobraźni to przerażone maleństwo
i czuję ten znajomy ból pt kot zaginął

... kurcze, napiszę później
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw gru 04, 2008 15:45

No tak, teraz mam już skaner w oczach, tak myślę, że dobrze że to się wydarzyło jak wychodziła mama, a nie np. jak ja sama szłam na uczelnię - wtedy dopiero po powrocie mogłabym się zorientować że kota nie ma...

A tak to w sumie uszło i jemu i mi na sucho. Z moich wyliczeń wychodzi, że na klatce siedział maksymalnie 10 minut i potem koło 10 u sąsiadów. No i znalazł się u moich najbliższych sąsiadów, więc nie zawędrował daleko...

Nie płacz Delfin, to się już nigdy nie powtórzy, obiecuję.

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Czw gru 04, 2008 16:27

Jeśli masz zamykany przedpokój lub korytarzyk, to zanim otworzysz drzwi na klatkę, sprawdzaj czy nie ma w nim kotów...
Bardzo się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Czw gru 04, 2008 16:43

serotoninka pisze:A tak to w sumie uszło i jemu i mi na sucho. Z moich wyliczeń wychodzi, że na klatce siedział maksymalnie 10 minut i potem koło 10 u sąsiadów. No i znalazł się u moich najbliższych sąsiadów, więc nie zawędrował daleko...

Nie płacz Delfin, to się już nigdy nie powtórzy, obiecuję.


Eh, cały dzień zrobił mi się od tego taki rozmazany, rozpłakany

Obrazek

Dwa lata temu zaginęła mi koteczka,
szukanie zabrało mi pół zdrowia
i nie mogę teraz bezkarnie czytać, że jakiś futrzak zginął
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Czw gru 04, 2008 16:49

Serotoninka, najważniejsze, że kicuś sie znalazł :)
Wcale nie jesteś tragiczna.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw gru 04, 2008 16:51

Henia pisze:Cieszę się że trafiłaś do dr.Cetnarowicz,teraz będzie już tylko lepiej.
A jeżeli chodzi o Fogla ,tak jak napisalam na pw że on "leczy"a chyba dawno nie powinien przyjmować .



aaaa... Pan Fogiel. znajome mi się to nazwisko wydawało. Kiedyś byłam u niego przy Rozbrat. Nie mógł trafić termometrem do kociej pupy. Ten pan jest już tak wiekowy, że naprawdę ledwo widzi, niewiele słyszy. leczyć już na pewno nie powinien. Przy Rozbrat przyjmuje też z nim taki drugi młody pan doktor. Nic mi o nim nie wiadomo.
Kiedyś tam wylądowałam z bardzo chorym kotem. Doraźnie nawet pomógł. Ale... i tak wylądowałam na Białobrzeskiej.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pt gru 05, 2008 22:38

Serotoninko...Uwielbiam ten wątek :D

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Sob gru 06, 2008 2:54

kordonia pisze:Serotoninka, najważniejsze, że kicuś sie znalazł :)
Wcale nie jesteś tragiczna.


Dziękuję za ciepłe słowa ;) Teraz już też się rozgrzeszyłam jak wiem, że mały cały i zdrowy wrócił. Zresztą w sumie to chyba mu się nawet podobało, bo wystarczy teraz do przedpokoju tylko wyjść, a już skubany siedzie przy drzwiach!! Muszę bardzo uważać. Ale burasek zdaje się, że w ogóle ciekawy świata jest. Na parapecie też przesiaduje i patrzy na przejeżdżające samochody. On by się chyba chętnie wybrał na jakiś dłuższy spacer ;)

Za to czarnulka? Inny zupełnie kot... W dupie ma zupełnie to co za drzwiami i oknem ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Sob gru 06, 2008 3:01

Henia pisze:Cieszę się że trafiłaś do dr.Cetnarowicz,teraz będzie już tylko lepiej.
A jeżeli chodzi o Fogla ,tak jak napisalam na pw że on "leczy"a chyba dawno nie powinien przyjmować .


Już się zawsze będę Ciebie słuchać! Ehhh, ja po prostu taka asertywna jestem... Zobaczyłam tego dziadka i niby wiedziałam, że mam zwieważ, no ale on mnie zaprosił do gabinetu, a ja kretynka nie wiedziałam co powiedzieć i weszłam. Ale nigdy więcej, choćbym kiedyś miała kota odpukać sama reanimować usta/usta to w życiu moja noga tam nie postanie!



gosiar pisze:
aaaa... Pan Fogiel. znajome mi się to nazwisko wydawało. Kiedyś byłam u niego przy Rozbrat. Nie mógł trafić termometrem do kociej pupy. Ten pan jest już tak wiekowy, że naprawdę ledwo widzi, niewiele słyszy. leczyć już na pewno nie powinien. Przy Rozbrat przyjmuje też z nim taki drugi młody pan doktor. Nic mi o nim nie wiadomo.
Kiedyś tam wylądowałam z bardzo chorym kotem. Doraźnie nawet pomógł. Ale... i tak wylądowałam na Białobrzeskiej.



No właśnie, ja też miałam wrażenie że on jest śłepy i głuchy! Ehhh, najgorsze, że mi to się upiekło bo kotom nic w sumie poważnego nie było, ale pomyślcie że przecież do niego też pewnie czasem trafiają przypadki wymagające natychmiastowej fachowej pomocy :( Albo osoby zupełnie początkujące... Nie wiem, może by się go dało jakoś uświadomić, żeby chociaż osobom zupełnie zielonym tego Whiskasa nie kazał kupować... Choć cholera wie, może ktoś mu płaci żeby tak mówił...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Sob gru 06, 2008 3:10

MaybeXX pisze:Serotoninko...Uwielbiam ten wątek :D



A dziękuję, miło mi bardzo!! I zapraszam do dalszej lektury! Choć mam nadzieję że jednak z czasem przestanie być aż tak barwny. Kurcze rzeczywiście, koty mam trochę ponad tydzień a tu już i dramat z wetem był i ucieczka...


No to może żeby mój wątek jeszcze nieco ubarwić (i usmrodzić ;) ) napiszę, że maluchy mają sraczkę i że tak powiem nie chcą sobie tą rzadzizną brudzić kuwetki... Lepszy jest mój dywan ;) Nie dość że kupa się na nim ładnie komponuje to potem jeszcze można o wytrzeć tyłek suwając nim po powierzchni... W ten sposób jedna kupa = 10 plam.


A poza tym z nowości to świerzb ma się chyba coraz gorzej. Jak przystało na panią mgr biotechnologii trzymam rękę na pulsie i oglądam codzień substancję pozostającą na patyczku po czyszczeniu pod mikroskopem. Dzisiaj uświadczyłam już tylko jednego żywego skurczybyka! Jakby co to polecam ten rodzaj rozrywki - choć ostrzegam że to nie dla wrażliwych, bo cholerstwo jest obrzydliwe... Ma wielki odwłok i takie odnóża koszmarne, którymi rusza...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pon gru 08, 2008 0:41

serotoninka pisze:
MaybeXX pisze:Serotoninko...Uwielbiam ten wątek :D



A dziękuję, miło mi bardzo!! I zapraszam do dalszej lektury! Choć mam nadzieję że jednak z czasem przestanie być aż tak barwny. Kurcze rzeczywiście, koty mam trochę ponad tydzień a tu już i dramat z wetem był i ucieczka...


W życiu!!!! Opowieści o kotach nigdy nie mogą nudne,
no, może trochę męczące ich przygody, to się zgodzę

Obrazek


serotoninka pisze:No to może żeby mój wątek jeszcze nieco ubarwić (i usmrodzić ;) ) napiszę, że maluchy mają sraczkę i że tak powiem nie chcą sobie tą rzadzizną brudzić kuwetki... Lepszy jest mój dywan ;) Nie dość że kupa się na nim ładnie komponuje to potem jeszcze można o wytrzeć tyłek suwając nim po powierzchni... W ten sposób jedna kupa = 10 plam.


Tu mogę poradzić nifuroksazyd (w syropie lub tabletkach) i dużo proszku do prania
może jeszcze odświeżacz powietrza

serotoninka pisze: oglądam co dzień substancję pozostającą na patyczku po czyszczeniu pod mikroskopem. Dzisiaj uświadczyłam już tylko jednego żywego skurczybyka! Ma wielki odwłok i takie odnóża koszmarne, którymi rusza...


Co za urocza odskocznia od doktoratu :lol:
a może te robale też będą elementem pracy?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Pt gru 19, 2008 0:39

Ola, dawno nie pisałaś, co u Twoich dziewczynek słychać.

Tymczasem powiem, że coś u mnie/ze mną jest nie tak.
Wyadoptowałam dwie następne dziewczynki (siostry czarnulki). Wiedziałam, że mają jeszcze grzybicę. I tylko to!

A w nowym domku zaczęło się od wizyty u weta, i tak:
- są robale
- jest świerzb
- są pchły
- jest grzybica
- jest kk

NIE ROZUMIEM. Maluchy były dwukrotnie przed adopcją oglądane przez weterynarzy. I werdykt był: grzybica u jednej koteczki. Cała reszta OK.
Jak to jest?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Sob gru 20, 2008 4:23

Oj faktycznie długo mnie nie było! ;) Ale podglądałam co u Ciebie i kibicuję Morce i Milence!

Ok. Już piszę co u moich szkrabów. Przede wszystkim zostały w końcu po długich bojach ochrzczone ;) Są to muzy do mojego doktoratu (odkąd je mam napisałam 60 stron !), a że piszę o usuwaniu azotu i fosforu ze ścieków to miały być początkowo Pe i En. Ale jakoś trudno się wołało no i moja mama przychodziła do mnie, brała kota, głaskała i gadała do niego: "no jakaś nienormalna ta Twoja pani, nazwała Cię Pe, Ty biedaku". I nadawała mu wtedy setki innych imion ;) Więc w końcu ostatecznie Pe została Penelopą, a En został Enterem ;)

Po drugie to trafił mi się zestaw przeciwieństw. To są koty z dwóch różnych planet! (Co nie przeszkadza im się kochać nad życie - objawia się to wprawdzie głównie skakaniem sobie po głowach i niekończącymi się gonitwami, ale ponoć tak ma być ;)

Penelopa, czyli dawna Czarnulka, to uosobienie spokoju, powagi, jak dorosły kot się zachowuje czasem ;) Boi się obcych. Mnie na początku też się bała, ale teraz to po prostu kot kolanowy i tarzający się na pleckach pod moimi nogami gdzie tylko się ruszę żeby go głaskać. Ale jak ktoś obcy przychodzi to trzyma się na dystans. Z kolei burasek, obecny Enter? Diabeł wcielony. ADHD 100% - owe. Pogłaskać owszem można i nawet zamruczy, ale raczej tylko jak już senny jest. W przeciwnym razie on po prostu nie ma czasu na takie pierdoły - za chwilę się wykręca bo musi już gdzieś pędzić. Tyle jest do zbrojenia ;) No i jeszcze Penelopka przeszła pod stołem, trzeba jej koniecznie zeskoczyć na głowę! Ale oswojony jest w sumie bardziej, w sensie, że nikogo się nie boi...

No i takie opowieści można by mnożyć. Na przykład karmienie. Idę do kuchni, wyjmuję puszkę z lodówki, nakładam jedzenie do miseczki, podgrzewam 5 sekund w mikrofali. Penelopka czeka w miejscu miseczek, siedzi grzecznie i obserwuje na jakim etapie są przygotowania. Enter w tym czasie był już 17 razy na blacie i z powrotem na dole, w pokoju żeby zobaczyć czy tam czasem żarcia nie zaniosłam, znowu na blacie, na moim biodrze (wlazł po spodniach), spadł ze stołu, podbiegł do Penelopy i dał jej po łbie... Wszystko to robi miaucząc niecierpliwie ;)

Albo szczepienie u weta. Penelopka wzięta na stół, igła w dupsko, trochę tylko zaniepokojona, ale siedzi grzecznie, cichutko. Pani wet mówi z podziwem: " To najgrzeczniejszy kot na świecie!". Ja mruczę pod nosem, to zaraz Pani zobaczy co drugi potrafi... Na stół trafia Enter. Na sam widok igły zaczyna się wrzask, który słychać chyba 3 gabinety dalej. Enterka trzymamy ja, TŻ i pani Wet. Igła trzy razy ląduje poz wiercącą się dupką!

Moja kąpiel. Kotki mi towarzyszą w łazience. Penelopa leży na zamkniętym kibelku, przysypia. Enter co chwila próbuje wpaść do wanny.

Bilans strat? Proszę bardzo. Penelopka: zero. Enter - zbity kubek i szklanka, rozdarty worek ze śmieciami, zawalona suszarka z praniem, zerwana firanka i podrapany biust (mój) ;)

Śpię. Zawsze na boku. Po jednej stronie twarzy Penelopka, po drugiej Enter. Gdy twarz mam w stronę Penelopy śpię spokojnie. Co najwyżej koci oddech czuję na nosie, jak się mała przytuli mocno. Gdy odwrócę się w drugą stronę automatycznie muszę przejść w stan czuwania, bo jest duża szansa, że zaraz Enter zapoluje na mój nos, rzęsy...

No i tak to sobie płynie nasze życie. Nie wiem już jak mogło być gdy nie było ze mną tych grzbietów dwóch ;) Kocham oba przestraszliwie!

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Sob gru 20, 2008 6:51

KOty masz przecudowne, patrząc na zdjęcia mogłabym zagłaskać je na śmierć :lol:
Fajnie się czyta takie relacje z obserwacji, tym bardziej, że dotyczą kocich dzieci, a zawsze uważałam, że nie ma na świecie piękniejszego widoku, niż bawiące się razem kociaki. Zazdroszczę Ci takich widoków. Oby Ci się dobrze chowały

brombula

 
Posty: 198
Od: Nie wrz 21, 2008 14:01
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 413 gości