orchidka pisze:Koza mino podawanej kroplówki wyraźnie lgnęła do ludzi, jakby rozumiała, że chcemy dla niej dobrze...

Bo ona w ogóle bardzo grzeczna jest. Bałam się na początku jak będzie funkcjonować w łazience - bo z relacji poprzedniej tymczasowej opiekunki wiedziałam, że Koza jest kotką mocno pobudliwą. Więc miałam wizję porozwalanych rzeczy w łazience i wszystkich kątów, które zostaną przepatrzone.
A tu miłe zaskoczenie. Kotka głównie śpi w transporterku, jak przychodzimy do niej, to wychodzi się połasić i poprzytulać. Na pewno to wyciszenie jest wynikiem nienajlepszego samopoczucia, ale wydaje mi się też, że ona bardzo się uspokoiła od kiedy jest sama, bez Piotrusia. Chyba wolałaby być jedynaczką, bez kociego towarzystwa (w suszarni uciekała przed Piotrusiem na rurę pod sufitem).
I muszę powiedzieć, że jak tak patrzę na nią zwiniętą w kłębek na ręczniczku albo na kolanach - to aż mi się ciepło na sercu robi. Ona ma w sobie wtedy taki niesamowity, szczęśliwy spokój...