Fri pisze:Usagi, przepraszam, że się wcieram, ale Ty bardzo potrzebujesz kota...
Fri, a myślisz, że ja o tym nie wiem? Ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę. Jestem żywym przykładem na powiedzenie, że "Dom bez kota to nie dom".
Dopóki żyła Kasia, "wiłam gniazdo". Planowałam kupno foteli, ogladałam kocyki, zasłonki, bibeloty. Dla siebie, TŻ-a, ale wszędzie była myśl przewodnia: Kasia będzie miała na czym spać, czym się bawić, za czym się chować. Cała rzecz w tym, że kot mnie umiejscawia, nadaje mojemu życiu sens. Bez kota nie widzę powodów, żeby robić cokolwiek - nawet jeść, bo w sumie po co?
TŻ dziś nie wytrzymał i mi zrobił awanturę, że nie można tak cierpieć po kocie. No pewnie, nie można. Ale gdyby to bylo ludzkie dziecko, wszystko byłoby jak najbardziej naturalne.
Ja nie lubię ludzi, jestem typem samotnika, ludzie mnie męczą, drażnią, nigdy nie umiałam utrzymywać przyjaźni, znajomości. Pewnie dawniej byłabym idealnym pustelnikiem. Nie lubię też dzieci, nie mam w stosunku do nich odruchów macierzyńskich, jakoś to mnie nie chwyta, czasem sama się martwię, bo lat mi przybywa i nic się nie zmienia.
Natomiast jak widzę kociaka to... ja się rozmaślam, odpływam po prostu. Najpiękniejsze wakacje? Tydzień na wsi: nic się nie działo, żarłam krówki, siedziałam na trawie i majtałam kociakowi sznurkiem. Najpiękniejszy zapach: ciepłe kocie futerko. Najpiękniejszy widok: kocie stópy, itd, itd...
Psycholog by się załamał, ale diagnoza byłaby prosta: przeniesienie uczuć macierzyńskich. Dla mnie śmierć Kasi nie była śmiercią pupila, mi naprawdę umarło Kocie Dziecko.
Przepraszam za te wywody, ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo nikt w moim otoczeniu tego nie rozumie, a ja nie potrafię o tym mówić wprost.
Co do kociaka - będzie, ale nie teraz. W maju/czerwcu nas czeka zrywanie podłogi, malowanie ścian i odgrzybianie, nie wiadomo, czy sami nie będziemy musieli się wyprowadzić na kilka dni zanim odgrzybiacz nie wywietrzeje, więc chyba lepiej nie ściągać w to wszystko kota.
Więc raczej pod koniec wakacji, chyba że Kasia znajdzie mnie pierwsza.