Po kolei:
Nie macie ani kota, ani pieniędzy, więc na mój gust zostaliście oszukani. Ja podobno spokojna jestem, ale tak bym tego nie zostawiła.
Proponuję:
wersja łatwiejsza i bardziej "litościwa":-czyli odebrania kota, by go nie sprzedała po raz drugi-bo kobieta pewnie cieszy się, że trafiła na frajerów i zarobi podwójnie. Jak go faktycznie nie chcecie (chociaż z grzybica bywa różnie-wielu z nas ma koty z grzybica i nie zaraziło sie nigdy. Inni sie zarazili-kuracja nie jest droga i skomplikowana, a skuteczna), to przejmie go ktoś z miau (nie mam pojęcia jeszcze kto, dopiero znalazłam wątek

) i przekaże pieczarce do Krakowa, która wprawdzie jeszcze nic nie wie, ale własnie wydaje na dniach MCO i gwarantuję, że ją przejmie.Kot zostałby wyleczony i wyadoptowany do odpowiedzialnego domu.
Wersja trudniejsza-odzyskanie pieniędzy. Policja to zwykli urzędnicy tylko dosyć leniwi-jak da się czegoś nie robić, to nie robią. Należy ich zmobilizować-napisac pismo do szeefa posterunku ( z potwierdzeniem na kopii, jeżeli macie możliwość złożenia osobiście, jak nie, to listem poleconym), z ewentualną kopią do szefa wyższej instancji z opisem sytuacji i uprzejmym pytaniem co zostało zrobione w sprawie. Gwarantuję, że zadziałąa.
A na marginesie-nawet jak kupuje kilo kiełbasy, to biorę paragon-na wypadek, gdyby okazała sie nieświeża. To, niewiele wisiłku, a bardzo ułatwia życie

Życzę powodzenia i wiem, że nie chcieliście źle.