Jak w temacie- martwie sie

A wszystko przez to ze jestem daleko... Ale od poczatku:
Kocie rodzenstwo osiagnelo szczegolny wiek szesciu miesiecy. Przez cale swoje zycie mieszkalo szczesliwie u dobrawy1. Wstepny plan byl taki ze Saga zamieszka u mnie i TZ-ta, Tupac zostaje u d. Realizacja tego planu zostala jednak odwleczona

- moj TZ poplynal w rejs a mieszkanie zostalo w stanie surowym, ja dostalam stypendium i ustalilismy ze kotom na razie najlepiej jest tam gdzie sa, a jak wroce to Sagunia sie przeprowadzi (wiem, wiem, ona sie juz przyzwyczaila do swojego domu, swoich ludzi, swojego stada...

ale ... dobrawa chciala docelowo 2 koty, a moj TZ... no coz Saga jest od poczatku jego kotem (mimo ze nigdy z nia nie mieszkal)- to on uratowal ja, bo nalegal na wizyte w pogotowiu gdy mala sie zatrula, po czym siedzial pare godzin i wlewal jej mleczko do pyszczka, masowal jej brzuszek... Chcial ja zabrac juz wczesniej ale przy jego pracy i sluzbach naprawde sie nie dalo- w kazdym razie nie jako jedynego kota w domu... ale to dluzsza historia i innym razem.
Martwie sie, bo w zeszlym tygodniu dobrawa zauwazyla ze Tupac zaczal naskakiwac na Sage - czy kotka juz dojrzala- niewiadomo. Zawsze byla przytulasta gadula i drastycznych zmian w jej zachowaniu nie zauwazono. Koty zostaly zamkniete w osobnych pokojach, ale okazalo sie ze zle na to reaguja- miaucza, nie daja spac, a poza tym ciezko taka izolacje utrzymac w malym mieszkaniu, po ktorym sie jednak chodzi... Wiec wczoraj TZ napisal ze zabiera Sage, ze wytrzymamy jakos te pare dni- ja wracam juz w sobote. Ale do tego czasu chyba zwariuje!! Domagam sie sms'ow co godzine z opisem sytuacji i daje "madre" rady ale to nie to samo
Wczoraj Saga po przyjezdzie schowala sie za regal, ale juz za chwile wyszla, poocierala sie o rozne rzeczy i pobawila z TZ-tem. Potem spala obok niego na kanapie i mruczala. Radek nie zaobserwowal zeby cos zjadla, jedynie troche polizala jogurtu. Kazalam mu porzucac jej chrupki i te w zabawie wsunela. Czy to znaczy ze ona mimo wszystko jakos sobie radzi z ta stresowa sytuacja?
No ale teraz, dzisiaj jest sama w domu! To chyba pierwszy raz w jej polrocznym zyciu

Strasznie sie o nia martwie i wsciekam ze jestem tu, a nie tam
Tupac prawdopodobnie w nastepny weekend bedzie kastrowany, jego opiekunowie cierpia na chroniczny brak czasu i dlatego nie poszedl "pod noz" wczesniej. Poza tym wet zalecal poczekanie do osiagniecia dojrzalosci, a tego nie dalo sie stwierdzic jako ze kocur nie znaczyl i nie wykazywal niezdrowego zainteresowania siostra...
Strasznie sie boje ze male mimo wszystko cos zamjstrowaly (choc obserwowane byly od jakiegos czasu uwaznie) Czy wet jest w stanie wykryc wczesna ciaze u kotki? I co wtedy, sterylizacja aborcyjna
No i dlatego sie martwie
Aha, kot numer 2 bedzie, Saga nie bedzie jedynaczka.