Kit ma w sobie wiele gracji i jeśli coś strąci, z pewnością nie jest to przypadek. Być może jest to coś, co należy wpisać do repertuaru kocich zachowań, ale rudy, tak jak Księciulek, jest zwyczajnym terrorystą. Jeśli coś z blatu spada, jest to zazwyczaj próba zwrócenia na siebie uwagi lub też działalność odwetowa.
Tak stało się niedawno, kiedy koteczek wyleciał z wielkim hukiem o czwartej nad ranem za drzwi. W końcu jeśli chce robić demolkę w środku nocy, moze wykorzystać część mieszkania, w której akurat nie śpię...To znaczy - tak mi się wydawało. Pan Kot szybko pokazał mi, gdzie moje miejsce

Ledwo zdążyłam zasnąć, obudził mnie hałas w kuchni. Wstałam i... no, już nie bardzo mogłam iść spać. Brzydka kizia-mizia zadała sobie trud przesunięcia szklanej miseczki z komory zlewozmywaka (miseczki były ułożone piętrowo jedna na drugiej) przez cały blat, po czym strąciła ją na ziemię

Kolejne minuty spędziłam na pracowitym zamiataniu, żeby się terrorysta nie skaleczył

, wyrzucaniu suchego jedzenia z odłamkami szkła i wygłaszaniu kazania umoralniającego do kota. W życiu nie widziałam, żeby ktoś był tak zadowolony z inwektyw rzucanych pod jego adresem, jak Kitek tego jesiennego poranka. Wreszcie coś się dzieje - warto było

mówiła jego mina.
Teraz przed zaśnięciem chowam wszelkie tłukące się przedmioty, co oczywiście nie wyczerpuje nocnej aktywności kota.
Może nie strąca, ale niestety jako hasło "Nudzi mi się, wstawaj z wyra" robi to, czego nie znoszę: ogryza kwiatki i drapie fotel. Wtedy się budzę
A wracając do strącania. Ostatnio położyłam na biurku cyfrówkę w pudełku. Jest to sprzęt, którego Kitek jakoś szczególnie nie znosi. Stanął sobie bezczelnie obok i na moich oczach zaczął ją popychać nosem

Bandydta zwyczajnie dawał do zrozumienia, ze cyfrówka jest niefajna i zamierza się jej pozbyć
Jakkolwiek by nie rozumieć tego zachowania - kot wie co robi, jestem pewna
