Tyzma pisze:Współczuje, dobrze pamiętam jak to było bo było niedawno. Mogę tylko pocieszyć, bo mój Glaki wyrósł z sikania - tak myślę bo już od miesiąca spokój.
ja też do niedawna myślałam, że sikanie się skończyło. Po dokładnym przebadaniu u weta (wszystko ok), zalecili mi feliway. Zaczął działac po 3 tygodniach - przez 1,5 miesiąca był spokój. Ale teraz, od 4 dni, Edi się rozszalał. Sika przynajmniej raz dziennie na moje łóżko. Zawsze tylko na moje i zawsze w to samo miejsce, dokładnie na sam środek. Mamie nasikał jakiś tydzień temu raz, ale zaprzestał jak na razie tej praktyki. Wczoraj jak w wróciłam z uczelni, mama z dumą powiedziała, że Edi się nie zsikał i ładnie zrobił do kuwety. Byłam z siebie taka dumna, że moja innowacyjna metoda (czyli pozwolenie psu na leżenie na łóżku - wtedy kot nie sika nigdy), zadziałała. Ale mały świntuch w czasie 5-minutowym, kiedy Tango (pies) witał mnie i TŻ-a w drzwiach, Edi wlazł na łóżko i się zlał. Miałam położoną mega ceratę na łóżku- zebrałam siki strzykawką, wlałam do sterylnego pojemniczka (zapasy po próbach łapania moczu z pierwszej sikającej przygody) i zaniosłam do badania. Dzisiaj wyniki i, szczerze mówiąc, mam nadzieję, że to kamienie - cokolwiek - tylko nie depresja

Weterynarz ostatnim razem wspominał o psychotropach, jeśli feliway nie pomoże. Zastanawiam się też nad zakupem kropli Bacha, ale to po konsultacji.
Obawiam się, że niestety Edi po prostu tęskni. Dostałam niedawno pracę - pracuję od 9 do 17, w co drugi weekend mam zajęcia - zazwyczaj od 8 do 20. Nic nie poradzę na tak długie nieobecności w domu



A on leje... W sobotę jak tylko wyszłam z domu na uczelnię, nalał na moje łóżko... Mama ma dosyc prania - jak nasika na ceratę i tak zapach czuc na pościeli. Vitopar trochę pomaga, ale ja czuję delikatny swąd zawsze. Cerata lekko też podarta (Edi lubi na nią polowac, w ogóle uwielbia na niej spac

Dzisiaj odbiorę te wyniki, ale jestem prawie pewna, że potwierdzą tylko, że to problem psychiczny, a nie fizyczny





