Byłyśmy dzisiaj przed południem z karmą, dwie koteczki wyszły przy nas z budki, cieszę się, że tam śpią, były suche i cieplutkie. Wyściskałyśmy je, wydrapałyśmy, mruczando było, że hej
Koteczki się najadły, wyszłyśmy ze śmietnika, a tu nagle szok, dejavu, czy jak sie to pisze...przed nami stała kotka trikolorka, i ciekawsko spoglądała, czy nie mamy czegoś do jedzenia! Pojawiła sie ni stąd ni zowąd, wcześniej jej nie widziałysmy. Myślałam, że były tylko dwie tri...
Wyglądała nieźle, pewnie czyjaś domowa, ale niestety, po obmacaniu wyczułyśmy cycuszki...pewnie karmi. Pojadła i uciekła przez płot na inne podwórze, a potem dalej...Nieciekawa ta okolica, mam tylko nadzieję, że ludzie, którzy mają tę kotkę, znajdą domy jej dzieciom i że nie zasiedlą na nowo tego śmietnika, który mam nadzieję, wkrótce opustoszeje...
A mała burasia po kuracji unidoxem to drugie oko ma już ładne, wogóle jakoś tak obie wyglądają niekiepsko, mam nadzieję jednak, że zanim ściśnie mróz albo zanim zaciążą znajdzie się dla nich domek...albo dwa.