Malati pisze:Walka o wpływy trwa![]()
Qua upewnia się nad swoją władzą. Ostatnio leżałam na boku czytając książkę. Przyszedł do mnie więc słodki królewicz i z anielskim wyrazem pysia ułożył się na poduszce na przeciwko mnie spoglądając na mnie uroczo. Na chwilę odłożyłam książkę i go pogładziłam. Lekko odsłonił brzunia, zagruchał słodko i się wpatruje we mnie. No to tak leżymy wpatrujemy się w siebie, mruczenie coraz głośniejsze rozchodzi się wokół. Senna atmosfera niezwykle. Wyciągam dłoń, żeby porzuconą książkę wziąć i znów czytać... słodkie gruchanie przeradza się w oburzony okrzyk, a słodka mina przechodzi w minę "wściekły, rozgotowany kalafior"odkładam książkę i powracam do gładzenia kocia.
Wiera jest za to wszędzie. To znaczy no prawie wszędzie, ale zawsze jak się da do któregoś na łóżko wdrapać to się wdrapie, jak tylko gładzi się jakiegoś zwierzaka podbiega. Ogólne zainteresowanie kimkolwiek kończy się przybiegnięciem radosnej mordelki... a dzisiaj straciłam kilka guzików od kołdry. No świetna zabawa tak je odgryzać. Nie zwracałam uwagi na psa to mam, Wierka tylko pobawić się chciała... taka zabawa no łał!
Umarłam normalnie...



Zu, miej litość nad człowiekiem pracującym, no przecież nie można dostawać ataku homeryckiego śmiechu w robocie...

