ODNOŚNIE FIKAKOWSKICH KOCIAKÓW W SKLEPIE ZOOLOGICZNYM.
Zapewniam wszystkich, że ludzie którzy te kociaki maja w sklepie to są naprawdę ludzie o złotym sercu i pod ich opieką kociakom nic nie grozi. I jeśli nie zostaną sprzedane to na pewno nie trafią do schroniska ani na ulicę Nie jestem zwolenniczką takiej formy sprzedawania kociaków ale niestety prawda jest taka, że wiele osób nie chce adoptować kotów po dzikiej kotce, tylko szukają kotków od kotki domowej.
Przyznam szczerze, ze gdy brałam pierwszego kota to był mój absolutny warunek, kot musi być po domowych rodzicach... dlaczego?? otóż wyjaśniam, moja sąsiadka adoptowała kotkę z ulicy którą zresztą jej sama przyniosłam i niestety kiedy dorosła okazała się być niezwykle agresywna, po prostu była dzika. Inny znajomy też wziął kota z dworu i sytuacja okazała się identyczna ponadto kot miał toxoplazmozę którą zaraził właścicieli. Mój kot jest z domu i też jest agresywny więc moje rozumowanie okazało się błędne w tym temacie ale nie miał żadnych chorób a dla mnie to było ważne bo akurat planowałam dziecko i bałam się czymkolwiek zarazić od kota.
Niestety dziewczyny taka jest prawda, znam wiele osób które o dzikim kocie nawet słyszeć nie chcą a wola dachowca od persa na przykład...
Tacy ludzie kupują te koty i to nie jest tak, że jakby tych nie było to by wzięli podwórkowego i kotek znalazłby dom, po prostu nie mieliby żadnego i tyle.
I jeszcze jedno gdyby nie Ci Państwo z tego sklepu to wiele podwórkowych kotów nie miałoby lekko ta Pani przy swoim bloku dokarmia wiele kotów i mi też daje często karmę dla moich podwórkowców. nie wspomnę już o tym jak swego czasu pomagała przy sterylkach i gdyby nie ona wiele by nie doszło do skutku.