
Poszłam właśnie wyrzucić śmieci. Jest koszmarnie zimno, a ja mam koronkową ażurową bluzkę na wieczór. Będę wyglądać jak sina z zimna serwetka.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
sibia pisze:Poszłam właśnie wyrzucić śmieci. Jest koszmarnie zimno, a ja mam koronkową ażurową bluzkę na wieczór. Będę wyglądać jak sina z zimna serwetka.
sibia pisze:edit: buty się znalazły. U Rodziców. Tam, gdzie szukałam...
sibia pisze:Musiałby mieć niezły rzut. 50 kilometrów, w dodatku na piętro
Uschi pisze:czy zginęłaś śmiercią bohaterską w obronie Dziadunia?
sibia pisze:Tulip pucuje sobie na krześle lewą tylną łapę. Oraz resztki po jajkach.
Ziiimno.
sibia pisze:Ojj, kochana, u nas nie takie teksty leciały i nie takie rzeczy wydział widział.
Pamiętam, jak na egzamin z rodziny pojechałam ubrana tak, że znajomi na dworcu pytali, co tak dziwnie wyglądam (totalnie badziewne ciuchy, za to obowiązkowa obrączka, pani profesor ceniła studentki ustabilizowane życiowo. Poza tym zasnęła w trakcie egzaminu i trzeba było powtarzać wypowiedź...).
Pamiętam też miny znajomych, jak miewałam zaliczenia z alkoholizmu, tudzież kolokwia z narkotyków.
Natomiast z gadżetów zrobiłam wrażenie, jak przybyłam na uczelnię z kilogramem fląder - prezentem imieninowym dla kolegi.
Na wykładach z negocjacji za to zajadaliśmy się kiszonymi ogórkami, miałam takie genialnie dobre w sklepie pod domem...
Ah, rozmarzyłam się. Teraz studenci nie mają już takiej fantazji. Choć moi ostatnio łupali orzechy, ale tylko na przerwie.
moś pisze:sibia pisze:Ojj, kochana, u nas nie takie teksty leciały i nie takie rzeczy wydział widział.
Pamiętam, jak na egzamin z rodziny pojechałam ubrana tak, że znajomi na dworcu pytali, co tak dziwnie wyglądam (totalnie badziewne ciuchy, za to obowiązkowa obrączka, pani profesor ceniła studentki ustabilizowane życiowo. Poza tym zasnęła w trakcie egzaminu i trzeba było powtarzać wypowiedź...).
Pamiętam też miny znajomych, jak miewałam zaliczenia z alkoholizmu, tudzież kolokwia z narkotyków.
Natomiast z gadżetów zrobiłam wrażenie, jak przybyłam na uczelnię z kilogramem fląder - prezentem imieninowym dla kolegi.
Na wykładach z negocjacji za to zajadaliśmy się kiszonymi ogórkami, miałam takie genialnie dobre w sklepie pod domem...
Ah, rozmarzyłam się. Teraz studenci nie mają już takiej fantazji. Choć moi ostatnio łupali orzechy, ale tylko na przerwie.
no nie maja, ja pamietam ze studiow duzo takich numerow, teraz jest smutno generalnie/ doczytuje pierwszy raz
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue i 8 gości