Grzybek nie jest taki całkiem mały

, więc kocisko póki co na stałe zamieszka w klatce, lek dostał, przemyłam chore miejsca(w związku z czym już mam podrapaną rękę-żywiołowy chłopak

), wkropiłam mu jeszcze kapsułkę gammolenu do pyszczka i wit. C, zawsze troszeczkę poprawi odporność. No i w domu ostry rygor mycia rąk i klatki(synek przeziębiony, więc odporność zmniejszona, ale mam nadzieję że unikniemy zapożyczenia grzybka od kociska).
Sajina wściekła, chodzi naokoło klatki, syczy, burczy, chrumczy i ma ogólnie focha

. Za to psy zachwycone nowym współlokatorem

. Małemu ez się chyba spodobała zamiana małej lecznicowej klatki na willę, łazi po kratach, zwiedza, kręci się, dla niego to naprawde wielka przestrzeń

.