ech,
Ellza- moja Nokia była sterylizowana po pierwszej rui. Nawet po drugiej ( to było w czasach kiedy nie miałam pojęcia o sterylizacji i chcieliśmy przeczekać. ale dostała rui permamentnej więc...) Ale cóż, stabilna psychicznie to ona nie jest
może powinna była mieć kociaki???
Wczoraj Szczotka zawiozła mnie wieczorem do lecznicy. Dostała kłuja. Oko nadal takie sobie. a już było tak pięknie.
Potem odwiozła się do domu.
U Szałwii spotkałyśmy przemiłego studenta medycyny który zagarnął Rusałkę.
Następnie ponownie do lecznicy - tym razem po psiego antyrobaka dla p. Ani.
Sesja foto psiutkowo-kotkowa.
Takiego ślicznego potfoora przygarnęło stadko Gremlinów - kicia została znaleziona na Jaroszówce, jakiś tydzień temu. Jej mamę potrącił samochód, ja do domu zabrały dwie dziewuszki. ale rodzice nie wyrazili entuzjazmu. A że p.Tamara została z 2 kociakami zamiast 14 to pomyślałam, że kicia jej nie zaszkodzi:) poza tym jest pod czujnym okiem p.Ani...

;
Dziś natomiast dzielny
Tomek pojmał niedaleko siebie kicię Tri. Panie sobie wykombinowały, że koci problem można rozwiązac tak jak na wsi - wyłapać koty i gdzieś wywieźć... nie przewidziały, że Tomek ma usposobienie śledząco-tropiące i nie z nim takie numery...
Kicia (chyba) trafiła do kochanej
Beatki (przynajmniej taki był pierwotny plan

)
Wczoraj też
Iwonka pojmała kotę na Piastowskiej. łapała ją przez tydzień, więc podziwiam determinację....
Dziś zadzwonila dziewuszka, która adoptowała jakiś czas temu kicia podrzuconego do lecznicy na Wesołej. Tym razem do nich na klatkę podrzucono kicia. Wzięła go do domu... I wiadomo - co dalej.
Ale jak się okazuje (tj to co zawsze powtarzam wszystkim dzwoniącym) - czasem dom dla kicia można znaleźć wśród znajomych, rodziny, przecież nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie marzą o kiciu

I tu akurat wujek dziewczyny marzył. Uff
Oddała się też dziś duża kota p. Małgosi z Dziesięcin (ta którą fotografowała Plinka, a po sterylce przechowywała MOnia

)
Dziś u Szałwi sprzedawałyśmy niesłyszącą Pszczółke. zakochali się w niej państwo z W-wy, ale nie chcieli żeby wysłać ja w paczce

I zdecydowali się przyjechać (pomimo iz ja w niedzielę w nocy jadę do Wwy) ale mają swoją kotę i woleli ją mieć na weekend żeby zobaczyć czy sie nie pomordują
Tak naprawdę nie do końca wierzyłam, że faktycznie przyjadą. Przecież kot niesłyszący, specjalnej troski. Ale państwo przyjechali, popatrzyli, potulili. Szałwia zawiozła nas wszystkich do lecznicy (4 dużych i jedna mikrokotka

) Potem odwiozła państwa z mała na dworzec.
Państwo napisali,że ich kota jeszcze nie przerobiła Pszczółki na siekane kotlety, więc może jakos się ułoży...
Miałam dziś dylemat moralny - zadzwoniła p. doktor z Bstoczku że kota jej potrzebna. (miała wziąć kotę z połamaną łapka od p. Mirka - pamiętacie - to pan który połapał chyba 11 sztuk, zajął sie tez tą połamaną koteczką)
Ale p. Mirek w dzień powiedział, że kota chyba zostane u niego.
No i tak - Szczoteczkę bym oddała - i tak muszę ją wykotkować na czas wyjazdu. Ale - Tomek tez ma kicie wymagającą opieki. NO i cała reszta jest...i też by chciała mieć fajny dom.
Potem jednak okazało się, że pojedzie pierwotnie zamówiona kotką p. Mirka. Niech ma

wiele w życiu przecierpiała....