Nie miałam siły i odwagi wczoraj pisać. Bo mnie wgięło, a przecież muszę być silniejsza emocjonalnie choćby od Patrolka i trzymać się dla niego i za niego
Doktor pokazał mi i objaśnił zdjęcie rtg. W jednej łapce jest... po prostu puste czarne miejsce
Nie ma zrostu!
Druga trochę pracuje nad zrostem, ale rewelacja to nie jest.
Wyjmowanie drutów w takim stanie kości nadal grozi ponownym pokruszeniem
Więc jeszcze 3 tygodnie
(nawet w wersji pesymistycznej nie zakładałam tyle...)
Potem?...
Potem prawdopodobnie prawa łapka zostanie uwolniona, a lewej trzeba będzie pomóc. Być może Patrolek będzie miał kolejną operację osteosyntezy, ale drut będzie tylko wewnątrz i do końca życia
(to zabezpieczenie przed wytworzeniem się groźnego dla Patrolka stawu rzekomego).
Mimo emocjonalnego paraliżu na te wieści, zapytałam o amputację. Nie grozi Patrolkowi amputacja.
Wesoło nie jest...
A Patrolek jest taki dzielny. Gdyby nie jego charakter - dość silnego kota, nie wiem jakby to wszystko przechodził. Co prawda od wczoraj jest jakiś taki niemrawy, dużo śpi, ale krówki też śpią, więc staram się nie panikować.
Teraz nawet są razem i nie ma spięć. Bo śpią
Śpiący słodki Patrolek wygląda tak:



