Nie mogę w nocy spać, a w dzień skupić się na czymkolwiek. Całe to zdarzenie i myśl o Wioli nie daje mi spokoju. Im bardziej analizuję sytuację, tym bardziej mi się ona nie podoba.
igowiec pisze:Sylvia trzymej się tam! Bo ja w domu z piesem, kontuzjowanym

capricorna pisze:o matko, no i znów gdzieś muszę sama z kotem iść, no niech to szlag
Tu dziewczyny jak gdyby wprowadzały czytelnika w stan napięcia. Te dwa cytaty już same w sobie zaczynają mówięc, że coś zaraz może się stać...
Potem nagle pojawia się wielki pies. A kolega, który jest z Capri, zamiast jak to facet rzucić się na psa z pięściami, to stoi i czeka, aż Capri upuści klatkę z kotem, kot wybiegnie z klatki i... tym sposobem grzeczny piesek sobie ucieka. Na koledze sytuacja nie robi wrażenia, więc zostawia samą dziewczynę szukającą swego kota. Ona odchodzi z miejsca zdarzenia i idzie do domu po karmę i miseczkę. Pisze na forum, co się stało. Ze spokojem czeka na odpowiedzi, dopytuje gdzie kupić walerianę itp. Jakoś mi to zachowanie nie pasuje do osoby, której właśnie w tragicznym zdarzeniu zaginął kot. No ale dalej... Pisze, że będzie za półtorej godziny i faktycznie jak z zegarkiem w ręku o tej porze się pojawia. Potem jest ciemno, zimno i okolica zła, więc dziewczyna idzie spać, bo przecież kot "musi się znaleźć", ale może zaczekać. Następnego dnia Capri idzie na uczelnię - spoko, kot zaczeka. Ale tylko pare godzin, bo następnego dnia Capri wyjeżdża. Co dalej? Przecież nikt nie będzie podejrzewał, że cała sytuacja była jakoś zaplanowana, wymyślona, zainscenizowana... Bo po co dwie dziewczyny miałyby brać kota z forum, żeby potem go wypuszczać? Czemu nie poszły do schronu? Ano bo na forum są ludzie, którzy ruszą z pomocą, będą szukać za nie, może nawet przeznaczą pieniądze na nagrodę (a propos Capri - co z ta nagrodą?) Kotem wziętym prosto ze schornu by się nikt nie przejął. Takim, o którym nikt nie wie. A tutaj Wiolka ma ciocie, które jej kibicują, które o niej myślą... Zabawne, prawda? Kotka ma dwie właścicielki i żadna z nich nie może zrezygnować ze swoich spraw na ten jeden weekend, by jej szukać. Nawet, jeśli matka, siostra, babcia czy pies są akurat chore, to jednak żadna z nich nie siedzi sama przerażona gdzieś przy śmietniku w olicy ruchliwej ulicy, prawda? Ale nie, kota zaczeka. Przecież "się znajdzie". Dziewczymny nawet zrobiły ogłoszenia. Ze złą datą zaginięcia, jak się później okazuje. A może zrobiły je dopiero wtedy, gdy Magija wyraźnie o nie prosiła na maila?
Wkurza mnie to strasznie, cała ta sytuacja i "bezradność" szczególnie Capricorny. Mam małe dziecko, ale nie wyobrażam sobie, by kota w takiej sytuacji zostawić samgo.
capricorna pisze:Przecież nie jestem złym człowiekiem
igowiec pisze:podejrzenie, że została wypuszczona specjalnie to juz przegięcie! :/
Dziewczyny, zrozumcie jedno. NIE WAŻNE, czyja wina, że kot uciekł. Ważne jest to, jak Wy się zachowałyście. Kilka osób z Wa-wy szuka WASZEGO kota, a Wy tylko dziękujecie i siedzicie w tym czasie w ciepełku. Przepraszam za słowa, ale cholera, to jest nieludzkie, po prostu

Nie podoba mi się to. Cały czas mam nadzieję, że faktycznie sytuacja, którą opisujecie jest prawdziwa i że kotka jakimś cudem się znajdzie. Choć gdyby to ode mnie zależało, nie wróciłaby już wtedy do Was...
Wiolciu, z szacunku do Ciebie nie będę więcej pisała. ZNAJDŹ SIĘ TYLKO
