Ale mi mały dziś stracha napędził. Popołudniu wyszłam na parę godzin do przyjaciółki. Koty i dzieciaki zostawiłam pod opieką małża. Po powrocie patrzę dzizeciaki w łóżkach oglądają Scoobiego , Sylwek siedzi na kompie, Bazyl śpi na kaloryferze. No ale kogoś mi brak Złotko zniknął
Pytam małża , dzieci , mojego ojca - nic , nie widzieli. No jasna cholera kot zapadł się pod ziemię ?? Obudziłam Bazyla i kazałam szukac małego. Po chwili i Bazyla wcięło

Przekopałam całą chałpę , od podłogi pod sufit. Nic , ani jednego ani drugiego - czarna dziura ??
W końcu wysłałam dzieciaki do spania , małż też poszedł spac.. Nagle słyszę mały burczy

Ale nie mogę zlokalizowac skąd dochodzi dźwięk. Po chwili patrzę a spod fotela chłopców wychodzą dwaj koci panowie
Nawet nie wiecie jak sie ucieszyłam . Gdy emocje opadły to i łzy się polały. Mały jest u nas od kilku dni ale zdobył chyba całe moje serce , a napewno sporą jego częsc
