Przerywamy
Mirabelka zostaje. Posuwamy się naprzód. Kota się bez problemu załatwia w kuwecie (w tej chwili odkrytej) i jeszcze przybiega, żeby się pochwalić. Nabrała zwyczaju rano chadzać do toalety razem ze mną
A było to tak. Wykorzystując to, czego nauczyłam się od Kirsten Helming (cudownej osoby, która kiedyś wywarła wielki wpływ na moje życie w trudnym dla mnie czasie,
http://www.wrozka.com.pl/08_02/24.html,
http://www.wrozka.com.pl/01_02/24.html) pokazałam jej dwa obrazy. W jednym zostaje w domu, ma świetne warunki i wszystko jest ok. W drugim wraca do domu tymczasowego ze stadem kotów, które ją zwalczają albo na ulicę. Nie wiem, czy to odniosło skutek. Czy też może minął szok związany ze sterylizacją, zmianą domu, opiekuna, kuwety i żwirku. Z tym żwirkiem to nieświadomie nie ułatwiłam kotu sprawy, bo przestawiłam ją na Cat's Besta, do którego kot w normalnych warunkach przyzwyczaja się dwa tygodnie. Były święta i nie mogłam dostać Hiltona. To już pewnie było za dużo. Teraz czeka nas etap zakrywania kuwety...
Przyjęcie odpowiedniego uzasadnienia zmiany zachowania, to kwestia Waszych poglądów, albo wiary
Drapie pieniek sosnowy, który kiedyś przywiozłam z lasu (tu użyłam już zwykłej kocimiętki). Widząc jak uważnie Mirabelka mnie obserwuje przez dwa pierwsze dni, doszłam do wniosku, że mała kosmitka pilnie analizuje informacje. Drapanie jej więc po prostu pokazałam używając własnych przednich łap. Generalnie, Jana mówiąc, że kot uczy porządku miała rację. Zabawką może się stać bursztynowy naszyjnik lub też długopis.
W sobotę kot bez skrępowania siedział sobie na kolanach gości.
Widzę, że szybko nudzi się jedną zabawką i trzeba jej dostarczać nowych rozrywek albo sama je znajduje.
Bardzo ją drażni wielki, dymny kocur sąsiadów, który siada na naszym balkonie i stamtad ją obserwuje albo włoczy sie po naszym ogródku. Najchętniej by już wyszła, bo pilnie śledzi, czy balkon przypadkiem nie jest otwarty... Zamknięta musi być także szafa, bo w sekundę kot jest w środku.
W tej chwili występuje tylko jeden problem. Kota jest typowym, nocnym łowcą. W dzień się wysypia, ale w nocy skacze po meblach i bawi się wszystkim, co się da. Mnie to nie przeszkadza, ale TŻ, ktory spędził ostatnio kilka dni u mnie nie przespał porządnie żadnej nocy (obiektywnie rzecz biorąc, miał powód, bo hałas był spory). Czy ona z czasem trochę wyciszy? Albo czy jest na to jakiś sposób na "zmęczenie" jej w ciągu dnia, aby w nocy względnie spokojnie spała?