...
...
...
pojechaliśmy go... zabrać!

Wczoraj wieczorem.
Wyadoptowaliśmy Fredzia, sprawdziliśmy, że nasze kluski nie mają lamblii i stwierdziliśmy, że jednak spróbujemy. Z założeniem, że przy niewidomej Tasi, Patrolek będzie musiał większość czasu spędzać w łazience, bo nie zawsze będzie możliwe skontrolowanie, czy Tasia go nie staranuje.
Na razie Patrol po całej nocy w łazience, wyleguje się w pokoju, obwąchują sie na dystans z Tasią i spółką i chyba jakoś to będzie

Bidulek z niego. Prawa łapka wg mnie lepiej, lewa troszkę gorzej. Obserwujemy też jego ogonek, bo chyba nie jest do końca ten ogonek władny

Ale poza tym to on sobie świetnie radzi. I dzielnie korzysta z kuwetki i zakopuje

A jaki jest śliczny i jaki... duży! Poza chudą dupką - z wiadomych względów - to tzw. kawał kota

Dziś jedziemy na zmianę opatrunku. Na razie będziemy robić w klinice, potem może damy radę sami?
ps: a nowy tytuł wątku wziął się stąd, że rano jak Tasia i Patrolek były bardzo blisko siebie, to stwierdziłam: no to mamy koty: niewidzącego i kulawego... Na co TŻ, że być może w naszym domu będzie teraz "ślepy prowadził kulawego"




