pójdziemy, jak tylko Sylwia stanie na nogi...
ponieważ dzisiaj jest bardzo szczególny dzień, a wątek mojej Domisi jest zamknięty, podobnie jak wątek Łatka, pozwolę sobie napisać w moim:
Domisiu, pamiętam, i tęsknię za Tobą mój skarbie

[*]
Łatku, nie umarłeś bezdomny i nie umarłeś niczyj, bo byłeś nasz [*]
moje pozostałe kochane futerka:
nigdy ich nie widziałam, nie pogłaskałam, nie wtuliłam twarzy w ich futerka. ale znałam ich historie, chciałam im pomóc, uratować przed złym losem. Elka znalazła kochający dom na ostatnie miesiące życia. Ptyś i Rudzik miały domek tymczasowy, gdzie wreszcie były bezpieczne, i gdzie odeszły z nieznanych przyczyn. zapewne przeszłość dała o sobie znać. Ogonek to mój ogromny żal, ból i poczucie, że zawiodłam. Ogonku, znajdę Cię jeszcze - w kolejnym z Twoich kocich wcieleń.
Ogonek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=54376&start=0
i jego kolejne kocie wcielenie
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=62 ... sc&start=0
Ptyś i Rudzik
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=53302&start=0
Elka
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=52591&start=0
Aleksander
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57 ... sc&start=0
Titi była kotką uratowaną przez Olę z piwnicy. zmarła w grudniu na białaczkę. umarł też burasek Tygryń, przyjaciel Tygryska, o którym tu kiedyś pisałam. I Filemon - szablozębny dziadunio. I Krzysia, maleństwo uratowane przez forumową tantawi.
ostatnio odszedł Cziko ze schroniska w Korabiewicach. miał kilka miesięcy. nie doczekał swojego domu. nie wiedział nawet co to dom ;(
*************************
Skinny nie żyje ;(
zakochałam się w tym maluszku, ale nie mogę wziąć wszystkich kotów.
tu jest historia Skinny'ego:
"Skinny, młodziutki 1-2 letni kocurek. Do przytuliska trafił w stanie agonalnym, był szkielecikiem obciągniętym skórą. Patrzył na nas olbrzmimi oczami, w których widać było ślady cierpienia i poniewierki jaka stała się jego udziałem. Kiedyś prawdopodobnie był czyimś kotem, znał i kochał człowieka. Ktoś potwornie go zdradził i porzucił. Kotek dołączył do stada wolnożyjących kotów, ale nie dawał sobie rady. Powoli umierał. W końcu ktoś zlitował się i przywiózł go do przytuliska. Byliśmy przekonani, że ma przed sobą kilka dni życia, tak wychudzonego kota, już dawno nie widzieliśmy. Badania krwi wyszły złe, duża leukocytoza, anemia. Okazało się, że przyczyną tak tragicznego stanu kocurka było okropne zarobaczenie. Kiedy Skinny pozbył się "obcych" (był 5 krotnie odrobaczany!) zaczął przbierać na wadze, w szybkim czasie doszedł do siebie. Wyniki kolejnych badań krwi są bardzo dobre

Skinny jest kotkiem spokojnym, łagodnym wobec innych zwierząt. Na człowieka reaguje nieśmiałością. Kiedy jednak delikatnie się go pogłaszcze i spokojnie przemówi, kocurek zamienia się w łakomego na głaski pieszczocha. Jest już odrobaczony, wykastrowany i zaszczepiony. Czeka na swojego ludzia. "
nie doczekał swojego ludzia ;(
***************************************************************************
Krecik umarła
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59979&start=0
;(
****************************************************************************
Albiś nie żyje
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=53999&start=0
****************************************************************************
mój wirtualny "synek" Lucek odszedł
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57 ... sc&start=0
;((((((((((((((
****************************************************************************
Tygrysek umarł...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=55321&start=0
;(
dobrze, że dane mi było wytulać go i usłyszeć jak mruczy...
****************************************************************************
odeszła Ola:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59368&start=0
"Niestety Oli nie ma juz z nami Tak bardzo chcialem zeby wyzdrowiala i cieszyla sie pelna michą, swoim katem i dwoma parami rak do glaskania.
Niestety okazalo sie najgorsze, Ola miala FIP-a.
Dzisiejszy dzien absolutnie nie zapowiadal sie jako ostatni dzien jej zycia.Jak zwykle pojechalismy do lecznicy, dostala kroplowke, wyrywala sie gdzies posmigac, tak ze musialem ja caly czas znowu trzymac.Dostala kroplowe, jutro miala byc jeszcze jedna i w poniedzialek miala ja obejzec dr.Po powrocie do domu Ola troche polezala, miala znowu duze rozwolnienie, i zaczela slabnac.Zaczela chodzic takim pijanym krokiem, myslalem na poczatku ze to od mokrych lapek, musiala zostac dzisiaj umyta, bo w nocy ubrudzila cale podwozie w kupie, a miala biegunke, pani w lecznicy nie kazala jej zamaczac w wodzie, wiec przeszla tylko gruntowne czyszczenie.Popila troszke wody i jak zwykle poszla spac.Nie podejzewajac nic zakupilem browarki, pake chipow i mielismy pokibicowac naszym chlopakom, niestety po 20-stej zaczely dziac sie z Ola dziwne rzeczy.Chcialem jej dac pic podstawilem ja pod miche, ale nie mogla sie utrzymac na lapkach, po prostu przewracala sie. Po chwili zobaczylem ze jej brzuszek jest 2 razy taki jak byl, wiedzialem ze zbliza sie koniec Z minuty na minute Ola coraz trudniej lapala oddech, wykrzywiala glowke na wszystkie strony, nie zycze nikomu takiego widoku swojego zwierzaka i najgorsze ze caly czas patrzyla na mnie tymi cudnymi zielonymi oczyskami a ja nie moglem nic zrobic Masakra
Ola byla juz w takim stanie ze jak najszybcie trzeba bylo jechac ja uspic, bo widac ze bardzo cierpi.
Najblizsza 24H lecznica byla na Bemowie, Powstancow Slaskich 101, tam uprzejma pani poinformowala mnie ze uspi Ole, ale najpierw ma pacjenta z psem, powiedzialem ze nie ma mowy, bo zaczynaly sie juz drgawki, pani zapytala pana z psem czy zaczeka i dopiero sie zajela Ola, skasowali jeszcze za to 70 PLN, wydaje mi sie ze to duzo jak za uspienie zwierzaka, na dodatek stol byl brudny od jakis plynow, i sama ta pani tez z jakims dziwnym podejsciem, nie polecam nikomu tego miejsca i w zyciu nie oddalbym im zadnego zwierzaka do leczenia i nie jest to tylko odosobniona opinia, omijac szerokim lukiem to miejsce!
http://leksykot.top.hell.pl/koty/zdrowi ... tancow-101
W mojej pamieci zawsze pozostana cudne wielkie zielone oczyska, ktorymi urzekla mnie w aukcji na allegro, a ktore na zywo byly jeszcze bardziej niesamowite, cieniutkie jak zapalki lapki i smieszne chrzakanie jak jadla.Pomimo ze byla u nas 1.5 tyg. wydawalo sie jakby mieszkala z nami od zawsze i ciagle liczylem ze dojdzie do zdrowia i bedzie slicznym dymnym miziakiem, pomrukujacym w jesienne i zimowe wieczory.Pozostala po niej tylko ksiazeczka zdrowia, umowa adopcyjna, kilka zdjec i wspomnienia wspolnych wypraw na Bialobrzeska. Niestety wyszlo jak wyszlo, zycie, nie mam absolutnie do nikogo pretensji, przeciez wszyscy chcieli zeby bylo dobrze
Chcialem podziekowac wszystkim ktorzy trzymali kciuki za Olenke.
Rowniez dr. Czubek z lecznicy na Bialobrzeskiej, swietny lekarz z ogromna wiedza o kotach, tez stracila swojego kota w ten sposob, po dzisiejszej wizycie na Powstancow Slaskich stwierdzam ze ze swieca takich szukac.Probowalismy i niestety sie nie udalo, jedyny plus to nasze czyste sumienia, zrobilismy wszystko co tylko sie dalo, ale to jest nieuleczalne i malo ktory kot z tego wychodzi, chodz zdarzaja sie wyjatki i liczylismy po cichu ze Ola takim wyjatkiem bedzie
Spij czarnuchu, nigdzie nie byloby Ci tak dobrze niz tam gdzie teraz jestes.
Jeszcze raz dziekuje wszystkim, ktorzy interesowali sie Ola i byli znami w tych chwilach."
;((((((
było ich dużo więcej i dla wszystkich zapalam świeczki [*]