DYNIA
Dynusię wypatrzyłam w elbląskim schronisku- była na kwarantannie, więc musiałam czekać ponad tydzień na jej adopcję. BYła wrakiem persa- cała wyłysiała- podejrzewam, że miała takie kołtuny, ze sama powyrywała sobie siersc, tym bardziej, że miała tez mnóstwo pcheł- świadczyły o tym olbrzymie place czarnych pchlich odchodów na łysym tułowiu.
Była chodzącym szkieletem, biegunka taka,, ze lało sie z niej non-stop- Dynia nie potrafiła tego kontrolować.
W dniu zakończenia kwarantanny stałam pod schroniskiem w momencie otwierania bramy.
BYła chuda, brudna, śmierdzaca. U wetki okazało sie, ze ma tylko jeden ząb

Że jest bardzo stara i zużyta- sutki maksymalnie wyciągnięte, zwisały jak puste worki. Na dwóch sutkach guzki
I tak zaczęło sie nasze współne zycie, bo Dynkę zabrałam stamtąd od razu z przeznaczeniem dla siebie, bo już od kilu miesięcy nie mogłam wytrzymac bez persa w domu. Widok płaskiej buzi jest najpiękniejszym widokiem na świecie
Dynia rządziła przez ten rok całym naszym kocim stadem, wszyscy mieli przed nią respekt, przez pierwsze miesiące omijała kuwetkę, ale potem nauczyła sie załatwiać w prawidłowym miejscu, była bardzo inteligentna- gadała ciągle do mnie, zachęcała,zebym poszła z nią do kuchni, trącała znacząco łapką, kiedy coś jadłam i przymilnie przy tym śpiewała. Przyznam, że ją faworyzowałam- wiedziałam, ze wiele czasu jej nie zostało, więc to ona zawsze siedziała na blacie, nawet podczas ludzkich posiłków, to ona mogła spać pod kołdrą i była pd stałą ochroną.
Guzek na sutku, po wycięeciu odrósł prawie natychmiast. Rósł szybko.
NIe tylko jeden- pojawiły sie przerzuty na innych sutkach i w płucach.
Wczoraj Dynia odeszła za teczowy most

Mieszkała u mnie rok i 18 dni
BYła najpiękniejszym kotem na świecie.
Dynia tydzień po wzięciu ze schroniska-





A tutaj później, juz u mnie-



