Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 29, 2008 9:40

Satoru pisze: Ale odpowiedź 'nie wiem na co i nie wiem dlaczego, a poza tym nie był szczepiony' podejrzewam, ze nie pozwoliłaby mi na dalsze kontynuowanie rozmowy :roll:


I to jest właśnie błąd. Ja zawsze ciągnę rozmowę, niezależnie od tego czy chcę oddać kota, czy nie. Bo wiem, że potencjalny dom, który u mnie odpada, weźmie kota z innego źródła, więc staram się jak mogę uświadomić - dla dobra tego innego kota właśnie.
Zdarzyło mi się, że zostałam obrzucona inwektywami. Trudno, taki lajf. Wierzę, że przynajmniej kilka moich rozmów odniosło pozytywny skutek.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro paź 29, 2008 9:44

ja jeszcze wiem tyle, że mój kot był leczony na jakiś rodzaj grzyba (smarowany taką rozową mascią - widywałam psy nią smarowane), po którym przez jakieś 2 lata miałam nie brać zwierzaka, czego się trzymałam - następnego kota wzięłam dopiero, gdy miałam 18 lat, a śmierć poprzedniego tak mnie bolała (i nadal boli, miałm go prawie całe swoje zycie) ze przysieglam sobie, ze nigdy nie dopuszcze do takich zaniedbań wynikajacych z niewiedzy.
Chciałabym się kiedyś dowiedzieć, co mojemu kotu było, wiem, że na pewno nie pp, nie te objawy.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro paź 29, 2008 9:54

Jana pisze:
Satoru pisze: Ale odpowiedź 'nie wiem na co i nie wiem dlaczego, a poza tym nie był szczepiony' podejrzewam, ze nie pozwoliłaby mi na dalsze kontynuowanie rozmowy :roll:


I to jest właśnie błąd. Ja zawsze ciągnę rozmowę, niezależnie od tego czy chcę oddać kota, czy nie. Bo wiem, że potencjalny dom, który u mnie odpada, weźmie kota z innego źródła, więc staram się jak mogę uświadomić - dla dobra tego innego kota właśnie.
Zdarzyło mi się, że zostałam obrzucona inwektywami. Trudno, taki lajf. Wierzę, że przynajmniej kilka moich rozmów odniosło pozytywny skutek.


Jana a nie boisz się, że oni potem będą wiedzieli co mają mówić a zrobią i tak po swojemu? Bo mnie ostatnio nachodzą takie wątpliwości. Ostatnio zadzwoniły do mnie dwie panie po kota dla babci (70 i 80 lat). Wyjaśniłam grzecznie dlaczego nie, a że obie panie nie były z awanturujących się, to wysłuchały do końca. I tak sobie myślę, czy nie zadzwoniły do kogoś, że chcą kota dla siebie, a potem nie oddały kota babci.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro paź 29, 2008 9:59

genowefa pisze: Jana a nie boisz się, że oni potem będą wiedzieli co mają mówić a zrobią i tak po swojemu? Bo mnie ostatnio nachodzą takie wątpliwości. Ostatnio zadzwoniły do mnie dwie panie po kota dla babci (70 i 80 lat). Wyjaśniłam grzecznie dlaczego nie, a że obie panie nie były z awanturujących się, to wysłuchały do końca. I tak sobie myślę, czy nie zadzwoniły do kogoś, że chcą kota dla siebie, a potem nie oddały kota babci.


Jasne, może tak być. Ryzyko jest zawsze.

Ważne, żeby dobrać argumenty - ja wręcz epatuję barwnymi opisami śmierci kota w męczarniach, jeżeli są dzieci, pytam jak dziecko przeżyłoby taką stratę, jeżeli czuję, że ludzie są skąpi - o ile taniej jest kupić i zamontować ograniczniki na okna niż leczyć kota po upadku itp. Odwołuję się do emocji, staram wyczuć z jakim typem człowieka mam do czynienia i odpowiednio rozmawiać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro paź 29, 2008 10:01

dlatego właśnie czuję, że nie nadawałabym się do rozmów adopcyjnych. Ja jestem prosty człowiek, bez empatii i intuicji.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro paź 29, 2008 10:40

ech.
jestem dupa a nie milosnik kotow.
gdy bylam mala kotka spadla z balkonu (10pietro)
fakt, ze spadla na 4 lapy i krzaki i przezyla, ale wina jest moja? jest. czy tez braku swiadomosci mojej mamy w tamtych czasach :/

a moj ukochany najlepszy najwspanialszy Tiger wpadl pod samochod rok temu.
wlasnie na dzialce.
bo kurka wodna mac (wybaczcie) glupi (wiem, to ja jestem glupia) pluszak poszedl nie na łąki polowac tylko kilkaset metrow dalej na szose.
i znalazlam go rano jak nie wrocil z conocnego polowania.

i wiem, ze jest to moja i tylko moja wina
zapewniam, ze bol jaki czuje jest wystarczajaca kara, nie obrzucajcie mnie inwektywami juz :(

teraz jak zdecyduje sie na kota napewno zabezpiecze okna siatkami. balkon nie wiem czy siatka zewnetrzna czy tez tylko siatkowa mocna"moskitiera" w drzwiach (wtedy sie wietrzy, balkon 'otwarty' a wyjscia nie ma.. co sadzicie o czyms takim?)
problem mam z dzialka. jest to czesc wakacji i wszystkie weekendy letnie. Ogrodzenie jest z siatki. przez oczka kot sie nie przecisnie, ale wiadomo - wdrapac sie moze. choc nie zaobserwowalam tego u mojego, mial po prostu swoje dziury i brame nie-siatkowa. Jak zabezpieczyc teren ogrodu? siatka na podmurowce, ok. ale kot moze sie wdrapac. obsadzic habaziami, po ktorych sie trudniej chodzi? a moze na gorze zrobic taki kawalek siatki "zagiety do srodka" ze kot musialby juz akrobacje wyczyniac zeby sie wydostac? no i na noc zamykac w domu. czy zrobic ceglany mur i to jedyne rozwiazanie?

ech.
poki co jutro idizemy lapac i watek do tego nawiazuje, bo jesli beda kociaki to wiem ze jopop ich nie zechce ;> wiec istnieje ewentualnosc nocowania ich u mnie. (a co dalej..)

kociaka komus moze? ;>

slifkowa

 
Posty: 661
Od: Śro kwi 16, 2008 15:24
Lokalizacja: Warszawa Wola Muranów Śródmieście

Post » Pt paź 31, 2008 12:18

slifkowa, na pewno inwektywami nie obrzucę.

:wink:


To nie tak, że nie popełniamy błędów.

Ale jeżeli uczymy się, wyciągamy wnioski - inna sprawa.

Kiedyś zgłosiła się dziewczyna, której poprzedni kocurek zginął zawieszony w oknie uchylnym.
Pamiętam, z jakim bólem o tym mówiła, jak wielkie miała wyrzuty sumienia, bo nie wiedziała, nie przewidziała, z powodu braku wyobraźni.

Do adopcji nie doszło, zdecydowała się na innego zwierzaka.

Ale byłam skłonna jej zaufać - bo zauważyłam u niej ważne cechy -

skłonność do refleksji, wyciągania wniosków i wyobraźnię

Nie przekreślam za błędy. Przekreślam za nieumiejętność wyciągania wniosków.


Umowa adopcyjna, rozmowy przedadopcyjne - to wszystko ma zminimalizować ryzyko, o którym piszesz.

Może wiele zwierzaków nie zginęłoby niepotrzebnie, gdyby ktoś, na czas, uprzedził opiekuna o zagrożeniach? ja przynajmniej w to wierzę.

***

Mam na swoim koncie wiele rozmów z miłośnikami, którzy nie chcieli przyjąć niczego do wiadomości.
Osobami, które mają ogromne doświadczenie... bo miały już "dwadzieścia kotów, które pouciekały"

Trzaskanie słuchawką, o którym pisze Jana zatem również znam, z autopsji.

Ale znam też fantastyczne uczucie oczekiwania i nadziei, kiedy znajdzie się ten właściwy, wymarzony, godny zaufania dom dla zwierzaka. 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt paź 31, 2008 12:20

a może kotka? :twisted:

slifkowa

 
Posty: 661
Od: Śro kwi 16, 2008 15:24
Lokalizacja: Warszawa Wola Muranów Śródmieście

Post » Śro lis 05, 2008 3:36

witam po raz pierwszy;-)
chciałabym zapytać, jak dużą przeszkodą w adopcji jest alergia potencjalnego opiekuna? marzę o tym, żeby się dokocić, a zdaje się mam alergię chociaż odkąd mieszkam z kotem jeszcze się nie ujawniła.

kinnga.

 
Posty: 5
Od: Sob lis 01, 2008 23:33

Post » Śro lis 05, 2008 10:19

kinnga. pisze:chciałabym zapytać, jak dużą przeszkodą w adopcji jest alergia potencjalnego opiekuna? marzę o tym, żeby się dokocić, a zdaje się mam alergię chociaż odkąd mieszkam z kotem jeszcze się nie ujawniła.


Witaj :)

Tutaj wiele osób jest uczulonych na sierść kota. Pytanie brzmi, nie czy jesteś uczulona tylko co zrobisz jeśli uczulenie się ujawni: pozbędziesz się kota, czy będziesz starała się odczulić. Problem alergii na szczęście mnie nie dotyczy (tfu, tfu przez lewe), ale z tego co czytałam ludzie po jakimś czasie "uodparniają" się na sierść własnego kota, choć na inne koty nadal reagują alergicznie.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon sty 12, 2009 15:02

nie wiem czy przeoczyłam to w tym temacie czy tez nie doczytalam....
chciałam zapytać co z balkonami? oddajecie kociaka jak balkon jest juz zabezpieczony czy zaiwracie takie zobowiazanie w umowie?
chciałabym wiedzieć jak to jest "u Was". kiedys też będę w sytuacji gdzie kociaki pójda do nowych domów i STRASZNIE boję się że trafię na takich ludzi którzy wszystko podpisza byle by zabrać kociaka a dla mnie jednym z priorytetów jest zabezpieczenie balkonu - niewiem czemu, ale mam jakiąś obsesję na tym punkcie. Mój dom obecnie wyglada jak forteca ;)
Kilka razy zdarzyło mi się na wystawach ( a bywam b. czesto) że ktos byl zainteresowany potomstwem po moich kotach, rozmawialismy... rozmawialismy... i gdy wspomniałam że nie sprzedam kociaka do domu gdzie nie będzie zabezpieczenia( wytłumaczę dlaczego, mówię że jak do mnie napiszą prześlę linki) .. rozmowa się urywała i tak się zastanawiam czy ja przeszadzam? może powinnam inaczej rozmawiać z tymi ludźmi...
[Obrazek

kiri

 
Posty: 670
Od: Nie paź 14, 2007 15:28

Post » Sob sie 15, 2009 14:00

Podrzucę wątek. :)

A przy okazji mam pytanie - czy nie macie nic przeciwko temu (mam nadzieję, że nie :) ), aby fragmenty Waszych wypowiedzi (oczywiście opatrzone nickami) zostały zacytowane i wykorzystane na szkoleniu dla wolontariuszy prowadzących domy tymczasowe (lub przymierzających się do prowadzenia), przygotowywanym przez Koterię?

Bardzo dużo ważnych i mądrych słów padło w tym wątku.
Fajnie byloby, gdyby ten watek i Wasze przemyślenia przydały się komuś jeszcze.

Materiał, moim zdaniem, jest świetny :)

Myślę o stworzeniu materiału mowiącego o naszych dylematach, obawach, kryteriach wyboru, intuicji. 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob sie 15, 2009 15:37

I znów o balkonach i zabezpieczeniach. Jestem świeżym nabytkiem forum (mam koteczkę znajdę od 2 m-cy), jestem na etapie przyswajania wiedzy o meandrach kociej egzystencji, ale.... Mam EWIDENTNIE nie zabezpieczony dom, fakt-balkonu nie posiadam, mieszkam wysoko. Dla zobrazowania sytuacji powiem,iz mieszkam w duzym wojewódzkim mieście, na osiedlu ok. 17-to tysięcznym (to ilośc ludzi nie mieszkan) i wiecie co - na CAŁYM osiedlu (znam je na pamiec, mieszkam tu 39 lat) w ZADNYM oknie nie ma założonej siatki, a balkony zabezpieczone mozna policzyc na palcach rąk. Ludzka głupota? Lecz kierując się wytycznymi forum - na osiedlu powinno byc max. 10 DS a mysle ze mieszka tu spokojnie, strzelam.... ok. 1000 kotów, sadząc po ilości psów i ewentualnych proporcjach kocio-psich. I będe bronić racji, iż pewne ograniczenia stawiane DS są na wyrost. Wystarczy - nudzę dalej o oknach - mieć swiadomość, iż od tej pory masz w mieszkaniu zwierzaka. W tej chwili żaden z domowników nie otworzy juz okna na przestrzał tylko opcja uchylna górna, otwieram je bez oraniczen tylko wowaczas kiedy wiem ze kicia spi w innym pokoju za zamknietymi drzwiami. Pojawia się-a ja, jak ten piesek Pawłowa- akcja reakcja :-) Kiedy rano opuszczamy dom i wychodzimy do pracy/szkoły, okna sa zamykane. Bezwzględnie i nie ma że boli i ze upał. Godze się świadomie na pewne niewygody na rzecz nowego domownika. Nie bedę sie oceniała (we wczesniejszych postach były oceny na 6, 5 ewentualnie od biedy 4) - bo to musiałaby zrobic moja mała, a 5-cio miesięczne kotki jeszczejak wiadomo przewaznie nie opanowały klawiatury w stopniu wystarczającym. Reasumując - uważam, że kwestia zabezpieczen na umowie adopcyjnej jako jedno z podstawowych kryteriów jest nazbyt demonizowana. ALE ZAPEWNE za chwile otrzymam cietą riposte....

Lesguartesik

 
Posty: 2
Od: Nie lip 26, 2009 18:47

Post » Nie sie 16, 2009 13:02

Lesguartesik - zycze Ci zebys nie musiala zmieniac zdania w wyniku doswiadczen zyciowych

a cos takiego jak statystyki do mnie nie trafiaja
i oceny 2-3-4
dom ma byc na piatke albo wcale

raz sie zgodzilam oddac kota z watpliwosciami bo to byla znajoma znajomej
okna niezabezpieczone, bo nie beda mieszkac w wiezieniu
kot siedzial na kolanach pana gdy pan kichnal
kot wyskoczyl wtedy przez uchylone okno - lufcik - dobrze ze nie bylo wysoko i ze w koncu dal sie odnalezc


i jeszcze: 100% kotow nie wypada i nie ginie bez sladu
ale moze 1%
tylko ja nie chce zeby to byl kot ode mnie w tym 1%
to obrazuje stopien przywiazania do zwierzecia i stopien odpowiedzialnosci za niego
gdybym miala mysli ze wazne zeby choc polowa z moich wyadoptowanych kotow przezyla albo nie zaginela to nie powinnam sie dalej tym zajmowac
bo moje mysli sa takie ze wszystkim musze znalezc bezpieczny i odpowiedzialny dom
to ciezka praca, dlugie oczekiwanie, horrendalne koszty ale taka jest cena odpowiedzialnego podejscia do znalezionego kota
bo przewaznie taki - sobie dom on juz mial
i wystarczy 8)
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Nie sie 16, 2009 13:09

i jeszcze cos
moglas temat zostawic bez komentarza
bo jesli ktos chce zabezpieczac niech zabezpiecza
ty nie chcesz to nie bedziesz

ale twoj i podobne twojemu wpisy sugeruja, ze masz z tym problem:
1. czujesz ze jestes gorsza? nieodpowiedzialna?
2. zle sie czujesz z tym ze szkoda ci wydac pieniadze na zabezpiecznie okna/balkonu?
3. krepujesz sie tego co by ludzie powiedzieli - bo moze by cie jakos nieodpowiednio nazwali?

bo przeciez masz jakis powod zeby nie zrobic czegos dzieki czemu spalabys spokojniej
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, egw i 161 gości