Dundi ma problemy brzuszkowe
To znaczy, niech sobie nikt nie wyobraża, że oznacza to jakieś większe ilości spania, wyciszenie wewnętrzne, brak humoru

, nenene.
Dundiś nadal szaleje jak mały samochodzik, wszędzie go pełno, ostatnio odkrył metodę wchodzenia na biurko

a na biurku mnóstwo różnych drobiazgów, które można zrzucić, papierów, które można pognieść, no bo przecież nie może mały kot być tak posłuszny jak duże, które nauczone na biurko nie wchodzić (zresztą na mikrobiurku jest zazwyczaj tak dużo przedmiotów, że duży kot się nie mieści, nie to, co mały

).
Problemy oznaczają po prostu bardzo rzadka kupkę, która w ogóle łazi po naszym stadzie, raz Mruf, raz Pesto, raz Mały. Dziś tanita postara się choć z małym do Pani Doc podjechać. Pewni eto nic poważnego, ale może się skończyć dietką i jakimiś tabletami. Robale ani pierwotniaki to nie są (raczej), więc może jakieś bakterie? Albo flora jelitowa się zaburzyła? Zobaczymy.
A, Dundiś dokonał ostatnio też odkrycia okna w sypialni. Dla nieobeznanych w temacie - okno w sypialni jako jedyne nie wychodzi na balkon (na który Mały i tak nei ejst wypuszczany - no nie te temperatury), co pozwala małemu kotu ledwie odrośniętemu od podłoża na swobodne obserwowanie świata za oknem. A ponieważ na oknie tym jest siatka, czasem zostaje na chwile uchylone, więc można posiedzieć w powiewie zapachów z Wielkiego Świata

. Wtedy zdarza się widok zgoła niecodzienny - Dundiś wpatrujący się w przestrzeń w bezruchu
Nikt nie pyta o Dundisia...
Pojawił się jeden bardzo fajny Domek-Kandydujący, ale po kilku rozmowach i mailach ustaliłyśmy z Domkiem, że jednak, z różnych względów, poszuka on innego kotka - moze nawet wprost ze schronu, więc i lepiej
bo u nas Dundi jednak ma ten wikt i opierunek ad infinitum zapewniony 