Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 28, 2008 0:22

mirka_t ale wlasnie o to chodzi, ze brakuje tu zdrowego rozsadku, a upiera sie przy jakis glupich wzorcach. Umowa musi byc bo juz!!! Bo jest najlepsza i nie ma innej alternatywy!! Otoz jest inna, a tym ze tej innej alternatywy nie dostrzegacie, doprowadzacie do smierci mnostwo kotow i co o zgrozo całkowicie swiadomie, bo glosicie wszem i wobec ze schronikso to umieralnia !!!! I nie jest to zadne bicie piany. Jest takie powiedzenie, ze tonący chwyta sie brzytwy, bo jest to ostatnia deska ratunku, choc bardzo ryzykowna. Wy przez swoj upór nie chcecie kotom tej deski podac, w mysl zle pojetej troski.... Zadajcie moze sobie pytanie ile kotów umarlo, ktore moglyby przezyc, gdyby byly wydane pomimo braku umowy adopcyjnej. Jak sobie uczciwie odpowiecie na to pytanie zycze dobrego samopoczucia!!!

Rob

 
Posty: 29
Od: Sob sie 18, 2007 9:16

Post » Pt mar 28, 2008 0:30

Chyba straciłam cierpliwość. Rob, czy Ty w ogóle umiesz czytać, człowieku??

NIKT TU NIE WYRZUCA KOTÓW I NIE ODDAJE ICH DO SCHRONISKA, JEŚLI POTENCJALNY OPIEKUN NIE CHCE PODPISAĆ UMOWY.

Rozumiesz? czy napisać jeszcze większymi kulfonami???

Żaden forumowicz nie wyrzuci kota z domu i nie odda go do schroniska. Żaden. Nigdy. Odkąd forum istnieje i istnieć będzie. Jeśli dom umowy podpisać nie chce, to trudno - kota dostaje ktoś inny. Koniec. Basta. Finał. Jeśli nie podpisujesz umowy, to kot zostaje u forumowicza. Forumowicz się go nie pozbywa, nie wyrzuca, nie skazuje na śmierć. Kot siedzi sobie w ciepłym domu tymczasowym dopóty, dopóki nie znajdzie się ktoś, kto umowę podpisze lub w inny sposób zyska zaufanie forumowiczów. No jakże Ci to jaśniej wytłumaczyć???? Masz żal, że ludzie traktują Cię jak niespełna rozumu, ale - wybacz - ile razy mozna pisać to samo??? Sam sobie wystawiasz świadectwo, wykazując się tak potężnymi brakami w czytaniu ze zrozumieniem.
Ostatnio edytowano Pt mar 28, 2008 0:32 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz
Aniada
 

Post » Pt mar 28, 2008 0:30

Rob, to Wielkanoc była, a Ty zachowujesz się, jakbyś się z choinki urwał 8O
Rob pisze:doprowadzacie do smierci mnostwo kotow i co o zgrozo całkowicie swiadomie


A powiedz mi proszę - dlaczego ktoś, kto chce wziąć kota nie może / nie chce podpisać umowy adopcyjnej? Jaki może mieć z tą umową problem, jeśli ma uczciwe zamiary?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt mar 28, 2008 0:30

Rob przesadzasz. W jaki sposób ktoś doprowadza do śmierci kota nie wydając go? Co najwyżej ten kot zostaje u niego a jeśli zmarł wskutek choroby to równie dobrze mógł zachorować w nowym domu. Nie spisuję umów, ale nie znaczy to, że koty wydaję błyskawicznie i pierwszej lepszej osobie. Wręcz przeciwnie, wiele kotów bardzo długo czekało u mnie na ten właściwy dom. Sporo tych domów nie doczekało. Każdy przyjmujący kota na tymczas ma prawo wydać go na swoich zasadach i nikt postronny nie ma prawa dyktować mu, kiedy i komu ma kota wydać. Nikt też nie ma prawa mi ani innym osobom biorącym koty na tymczas dyktować, które ma przyjąć, w jakiej ilości i kiedy.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt mar 28, 2008 0:33

Nordstjerna pisze:
Rob pisze:"skoro schronisko to umieralnie, to czym ryzykuje kot oddany bez umowy?" a moze nie rozumiecie pytania?


Tak, dokładnie. Nie rozumiem Twojego pytania.

Nie rozumiem również chęci bicia piany. Wszystkim pianobijcom polecam - weź chorego kota na tymczas, badaj, diagnozuj, lecz, chuchaj, opiekuj się.Wydawaj ciężką kasę, spędzaj mnóstwo czasu w poczekalniach u wetów. Poświęć mu swoje emocje, strach o to, czy przeżyje. A potem szukaj mu domu. I porozmawiaj sobie przez telefon z kilkudziesięcioma osobami, które będą chciały "wziąć" od Ciebie tego kota. Wtedy pogadamy. Może nawet w tym wątku. :evil:


Zgadzam sie z tobia Nordstjerna.

Kasia_1991

Uwaga
 
Posty: 5929
Od: Nie mar 18, 2007 12:58

Post » Pt mar 28, 2008 0:59

banda idiotów, a raczej kretynek.... mowie o nie wydawaniu zwierzat ze schronisk, a nie DT, JAKIMI KULFONAMI MAM TO NAPISAC POLGLOWKI?????!!!!!!!!!

Rob

 
Posty: 29
Od: Sob sie 18, 2007 9:16

Post » Pt mar 28, 2008 1:04

Rob pisze:banda idiotów, a raczej kretynek.... mowie o nie wydawaniu zwierzat ze schronisk, a nie DT, JAKIMI KULFONAMI MAM TO NAPISAC POLGLOWKI?????!!!!!!!!!


To czemu piszesz do nas, panie mądry? Pisz pan do schronisk...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt mar 28, 2008 1:07

Nie wiem, co moderatorzy na to, ale w tym momencie użytkownik powinien zostać zbanowany. Złamanie regulaminu chyba nie podlega dyskusji.

Dlaczego, skoro piszesz o wydawaniu ze schronisk, wszelkie pretensje kierujesz do forumowiczów??? Czy forumowicze wydają ze schronisk zwierzęta? Czy forumowiczom schroniska podlegają? Czy forumowicze decydują, które zwierzę ze schronu odejdą? Czy forumowicze podpisują schroniskowe, adopcyjne umowy?
Forum to DOMY TYMCZASOWE i WOLONTARIAT w schroniskach. Jeśli nie widzisz różnicy, to przepraszam, ale uważam, że dyskusja z Tobą jest poniżej poziomu kogokolwiek tutaj. Szkoda czasu i nerwów.
Aniada
 

Post » Pt mar 28, 2008 1:11

Rob ja nie mam problemów z otrzymaniem kota ze schroniska. Widziałam wiele osób, które również nie miały takiego problemu. Nie wydaje się zwierząt osobom niepełnoletnim i absolutnie niewzbudzającym zaufania jak na przykład osobom nie trzeźwym. Osobiście uważam, że schroniska zbyt łatwo wydają zwierzęta i niestety część z nich trafia potem na ulicę.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt mar 28, 2008 1:12

Rob pisze:banda idiotów, a raczej kretynek.... mowie o nie wydawaniu zwierzat ze schronisk, a nie DT, JAKIMI KULFONAMI MAM TO NAPISAC POLGLOWKI?????!!!!!!!!!


troll?

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=24 ... t=#2414464

kocie w bucie idz spac 8)

Kasia_1991

Uwaga
 
Posty: 5929
Od: Nie mar 18, 2007 12:58

Post » Pt mar 28, 2008 17:17

Halo, halo! Czy leci z nami moderator?! :roll: 8O


Rob, rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale to naprawdę nie miejsce, aby roztrząsać swoją frustrację przy okazji obrażając ludzi...

Czytaj ze zrozumieniem, a jeżeli chcesz posyłać gromy na schroniska-umieralnie, bardzo proszę załóż odrębny wątek - ale wtedy, gdy dostrzeżesz różnicę między domem tymczasowym a schroniskiem.
Bo różnica ta jest przeogromna... I dopóki tego nie zrozumiesz - to za Chiny nie dogadamy się...

Piszę to jako założycielka wątku, który został założony w konkretnym celu, więc proszę, uszanuj to...

Wracając do tematu - kryteriów...


Mam jedno takie kryterium - nie oddam zwierzaków do domu, w którym będą gorzej traktowane, niż u mnie... (oczywiście trudno to wyczuć, trzeba wsłuchiwać się w różnego rodzaju sygnały, dla mnie takimi sygnałami są lakoniczność, brak konkretów 'kot będzie miał u nas super warunki' (co to znaczy?), a nawet - uwaga - brak pytań!...)

Właśnie o takich sygnałach jest ten wątek...

Sztuką jest IMHO wyłowić z tłumu i (również wyedukować) jeden dobry dom, niż znaleźć trzy lub cztery byle jakie...

Bo wiem, że ten dom, jeżeli złapie pozytywnego bakcyla, będzie edukować dalej, zarazi tym bakcylem innych.. i np. będzie namawiać innych do kastracji, zabezpieczenia okien.

A na tym tylko skorzystają zwierzaki - globalnie...

A trzy byle jakie domy, przerośnie byle co, a gdy pojawi się problem, będzie przede wszystkim cierpieć zwierzak, a problem jak bumerang wróci do mnie (o ile się o nim dowiem)

Dom byle jaki to taki, w przypadku którego, coś mówi mi, że nie ma co liczyć na zrozumienie i wzajemne zaufanie na linii 'adoptujący' i ' oddający do adopcji'.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro paź 29, 2008 8:59

weszlam tu bo MOZE KIEDYS (moze bardzo niedlugo) sie za"tymczasze" i chcialam znalezc wzory umow adopcyjnych.. a trafilam na ognista dyspute ;>

mnie ta umowa troche tez gniecie. rozumiem wszystkie zagrozenia jakie zwykle mieszkanie stanowi dla kota..i wiem, ze to dla zabezpieczenia i pewnosci ze kot bedzie w 29 niebie..ale..

ale znam dziesiatki zakoconych domow mnostwo znajomych, krewnych przyjaciol ma koty.. i zaden pewnie by kota od Was nie dostal ;/
Zdarzaja sie siatki w oknach - fakt. i sa posterylizowane.
ale poza tym? okna sa caly czas uchylone, drzwi niedomykane, garnki stoja na gazie gdy ktos jest w innym pokoju..
w weekendy koty wyjezdzaja na dzialke gdzie lowia myszy, myszkuja, brudza sie i chodza na spacery z wlascicielami..(przy nodze, nie na smyczy).. ale sa kochane i ukochane i pepkami wszechswiata i okolic, miziane, karmione, czesane, weterynarzowane.. spia na srodku lozka podczas gdy wlasciciel kuli sie z boku pod skrawkiem koldry.. laza po stole przy gosciach :twisted: bo maja wieksze prawa ..
Oczywiscie wiem-nalezy zadac pytanie czy kot bedzie tak samo ukochany jak podczas wyjazdu na dzialke cos sie stanie i np bedzie polowicznie sparalizowany... I wiem, ze jest taka EWENTUALNOSC
ale znam po prostu kociarzy ktorzy nie spelniaja waszych warunkow jesli chodzi o mieszkania, a kot jest obywatelem nr 1 w rodzinie..
i stad moje takie rozdarcie.. i rozne rozmyslania na temat umow..


dla was koszmarna historia:? :
kilkanascie lat temu (ja lat osiem) mialam kotke, ktora nie byla wysterylizowana (och, jakie to inne czasy byly) i raz na rok jezdzila "na wakacje" i potem byla w ciazy (zachwyt calej rodziny) i byla cackana i miziana a maluchy odchowywane (rozpieszczane) i oddawane w dobre rece. dobre rece polecone przez przyjaciol, dobre rece sasiadow, dobre rece znajomych krewnych. Prowadzone byly rozmowy, potem byla wizyta u nas, wybor kota, pozniej wizyta z adopcja.Od nas - informacje o jedzeniu (wtedy dwie karmy na rynku byly) o zwyczajach o kuwecie (zwirek?hehe. moja kotka w kuwecie miala podarte gazety) I telefony zwrotne informujace o stanie kota. Ktore sie pozniej urywaly po kilku tygodniacg, fakt, ale ja naiwnie wierze ze te koty trafily do dobrych ludzi - z dwoma staruszkami mam kontakt do dzis..- bez umow adopcyjnych..

rozumiecie te moje dilematy? :(

slifkowa

 
Posty: 661
Od: Śro kwi 16, 2008 15:24
Lokalizacja: Warszawa Wola Muranów Śródmieście

Post » Śro paź 29, 2008 9:25

slifkowa, kiedyś prądu nie było i ludzie też jakoś żyli :wink:

Koty nie zawsze spadają na cztery łapy!!!
"Spadochroniarze" najczęsciej trafiają do nas z uszkodzeniami twarzoczaszki, złamaniami żuchwy, otarciami albo ranami skóry żuchwy, wybitymi lub złamanymi zębami.

W poważniejszych przypadkach trafiamy na uszkodzenia lusterka nosowego oraz krwotok z jamy nosowej, złamania szczęki i kości nosowej.

W otwartych ranach mogą zagnieździć się larwy much, które będą zjadały naszego kotka żywcem! Lub też może dojść do zakażenia rany, co może powodować powolną i bolesną śmierć!

Często zdarzają się również złamania kończyn, oraz kręgosłupa (co w niektórych przypadkach prowadzi niestety do uśpienia zwierzęcia).

Spotykamy się również z licznymi obrażeniami wewnętrznymi - uszkodzeniami wątroby (co może zakończyć się wewnętrznym krwotokiem i śmiercią kota), pęcherza moczowego, nerek, śledziony... Zdarzają się silne krwotoki, które w pore nie zatamowane mogą skończyć się tym, ze kotek zdechnie!

Upadek z dużej wysokości czasem nie powoduje żadnych poważniejszych obrażeń, ale kot będący pod wpływem szoku narażony jest na szereg innych wypadków (np. wpadnięcie pod samochód), czasami też poraniony kot chowa się - a wtedy nie leczony po prostu ginie w męczarniach...

Zabezpieczenie okna czy balkonu nie zawsze jest bardzo pracochłonne ani drogie,

poniżej przedstawiamy przykładowy link do strony na której znajdą Państwo kilka propozycji poprawienia bezpieczeństwa Państwa kota w domu!:


To jest tekst ze strony lecznicy wet. Bo oczywiście można mieć kota, który latami wychodzi na niezabezpieczony balkon i nic się nie dzieje - ale kiedy jest się wetem, ciągle trzeba ratować koty, które jednak spadły.

Jeżeli dzwoni do mnie ktoś, kto chce kota na wychodzącego, bo poprzedni wpadł pod samochód, albo go otruł gołębiarz - to przecież kota nie dostanie. Rzeczą ludzką jest błądzić, ale tylko głupiec trwa w błędzie.

Ja sama chciałam kiedyś rozmnożyć swoją kotkę i nawet sprowadziłam jej kocura do domu :twisted: I co z tego? Jakie to ma znaczenie dla mnie dziś? Tylko takie, że jeżeli dzwoni do mnie ktoś nieświadomy i jest w stanie zrozumieć dlaczego chcę, żeby kot był bezpieczny i zdrowy, jest w stanie zweryfikować swoje poglądy i odpowiednio zaopiekować się kotem, to ja mogę mu kota oddać.


edit - wyadoptowałam kiedyś kota dziewczynie, która poprzedniego straciła w uchylonym oknie. Żaden opis na forum nie trafił do mnie tak, jak jej opowieść i płacz wywołany przez wspomnienia. Kot umierał trzy dni. Dziewczyna miała żal do wetów, że nie powiedzieli jej jak niebezpieczne są uchylone okna.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro paź 29, 2008 9:36

Mysle, ze na pewno nie powinna byc to rozmowa od czynnika do czynnika, eliminujaca bez dopuszczenia wyjasnien, jak niestety sie czasem zdarza. Ja bym na przykład odpadła od razu. Okna mam zabezpieczone, ale na przykład balkon nie. Z tym że balkon jest od jakichs 10 lat zastawiony szafą i nikt się na niego nie mieści.
I nie wiem, na co zdechł mój kot. Miałam wtedy naście lat, kot był u nas lat 11, moi rodzice mieli zupełnie inne podejście - kota zaszczepiło sie raz, mama byla przeciwna kastracji, wykastrowalismy gdy mial 2 lata, bo nie mozna bylo smrodu zniesc. Wiem, że na pewno miał KK.
Teraz cała rodzina chucha i dmucha na koty, regularnie szczepione, leczone.
Ale odpowiedź 'nie wiem na co i nie wiem dlaczego, a poza tym nie był szczepiony' podejrzewam, ze nie pozwoliłaby mi na dalsze kontynuowanie rozmowy :roll:
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro paź 29, 2008 9:37

Jeżeli już dochodzi do decyzji o adopcji, to umowa adopcyjna nie jest przykrą formalnością, ale elementem, który akceptuje ze zrozumieniem biorący kota.

Jeżeli tak nie jest - mnie, jako oddającej zwierzę, zapala sie w głowie czerwone światełko ostrzegawcze.

Tak, jak pisałam, wielokrotnie. Powtórzę jeszcze raz:

Zobowiązania w umowie mają OBIE STRONY - ja również, w razie czego zobowiązuję się do ponownego przyjęcia zwierzaka pod swój dach.

Wszystko służy zatem zapewnieniu bezpieczenstwa zwierzęciu. Przez obie strony

Często samo podpisanie umowy jest czystą 'formalnością' bo wybrany przeze mnie dom robi takie dobre wrazenie, że czuję, że nie będę musiała jej egzekwować, wykorzystywać jako materiał dowodowy w sądzie.

Niemniej jednak dopiero teraz tak mogę powiedzieć, bo przez dłuższy czas zajmuję się adopcjami, nabrałam wprawy, wiedzy.


I mam cały segregator podpisanych umów.

Jestem z niego dumna.

Osobie początkującej doradzam bezwzględne jej stosowanie.
Jeżeli dla kogość chcącego wziać kota podpisanie umowy jest problemem - staje się jasne, że kota nie powinnam oddawać


slifkowa, jeszcze jedno.
Nie byłoby tyle kocich nieszczęść gdyby nie... ludzie.
I często tacy, co mienią się miłośnikami kotów.
Im dłużej jestem w tym 'biznesie' :wink: , tym bardziej dochodzę do wniosku, że za nieszczęścia zwierząt domowych nie odpowiadają ci, którzy tych zwierząt nie lubią (bo tacy w ogole się nimi nie zajmują),
ale tacy, którzy biorą, ale nie dbają o nie w sposob własciwy, pozwalają by wpadały pod samochody, w ręce zwyrodnialców, wypadały z okien, rozmnażały się...etcetera, etcetera 8) A ponoć - kochają
Ostatnio edytowano Śro paź 29, 2008 9:43 przez Agalenora, łącznie edytowano 2 razy

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Szymkowa i 78 gości