Opowiem wam jaką dzisiaj miałam przygodę.
Wrócił syn i mówi
"na klatce schodowej siedzi jakiś kot"
-"jaki?"pytam"sąsiadki?"
"nie,inny,chyba się boi"
w mojej głowie od razu pojawił się

alarm,a to dla tego że w naszej kamienicy jest agresywny pies,który ma "porąbanego"właściciela,i jeszcze jedna sąsiadka stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia każdego napotkanego na naszej klatce kota,nie chcę nikomu tu psuć humoru więc nie będę pisać szczegółów,wyszłam na klatkę i zobaczyłam,piętro niżej,młody ok4-5 miesięczny kotek,przyklejony ze strachu do ściany,czyściutki,suchutki,a u nas cały dzień pada deszcz,albo ktoś podrzucił?albo ktoś z sąsiadów przygarnął,co jest mało prawdopodobne.Stoję tak i patrzę na wlepione we mnie,ogromne,miedziane oczka,mojemu nowo adoptowanemu Kubusiowi leczymy grzyba,myślę sobie a jak zarażę?a z drugiej strony,jest pora obiadowa,ludziska wracają z pracy,wychodzą z psami!!!?Kurcze,wzięłam.Koteczkę{jak się okazało}bardzo milutka,nie głodna,na pewno z domu!Co jest?Syn od razu obfocił,zabrał się do pisania ogłoszeń typu znaleziono.Ja poszłam jeszcze do jednej sąsiadki {typ wszechwiedzący,przydatny w takich okolicznościach}pokazałam koteczkę,oczywiście wiedziała czyja jest.Idziemy razem do bramy obok.Otworzyła nam babcia,starowinka ale z wigorem,zapytałam czy to jej kot? Cisza.Na pomoc ruszyła sąsiadka,mówi:
"przecież to wasz kot!"
-"ale jej nie było od dwóch tygodni!"rozbłysnęła babcia"a skąd ją macie?"
wyjaśniłam skąd ją mam,opowiedziałam jak niebezpieczna jest nasza klatka,oczywiście dodałam że koteczka była bardzo przestraszona i że nie poradziłaby sobie,babcia wysłuchała i powiedziała tak:
-"no wie pani,wszyscy jesteśmy dorośli,to rozmawiajmy jak dorośli,to co?ona siedziała u pani na klatce przez tydzień?bo na podwórku i w piwnicy nie,jest sucha i czysta,ja wiem że ktoś ją przetrzymywał w domu!"
wyjaśniłam babci że mam w domu dwa koty i nie mam zamiaru kraść komukolwiek trzeciego,a o kota trzeba się troszczyć,bo ja widzę ze swojego okna że jej kot wychodzi na dwór przez okno,sam,że w końcu to się źle skończy dla zwierzaka,i nic dziwnego że był na klatce bo okna u niej dzisiaj są pozamykane,to gdzie się miał skryć przed deszczem?
Babcia znów zaczęła swoją "piosenkę",a sąsiadka ukradkiem pokazała mi na szafce,napoczętą puszkę karmy.
No to po mojemu ,jeśli babcia twierdzi że kotki nie było od dwóch tygodni,albo kłamie albo sama wcina karmę dla kotów z puszki???
SARRA-dzisiaj przyznaję , czasem wolałabym przytulić się do jeża niż rozmawiać z kimś takim,jak ta babcia
