No, skończyłam właśnie skomplikowane obliczenia, mogę zdać relację...
Kotka szukałam już od jakiegoś czasu; odkąd rodzice się wyprowadzili i zabrali naszą Perełkę, był nam smutno bez kotka (Batko, ja się właściwie okociłam, a nie dokociłam

). Po doświadczeniach z naszą wredną kocicą, postanowiłam znaleźć przez forum łagodnego kota-przylepę, który nie drapałby za każdym razem mojej siedmioletniej córki. Miał to być wg mojej córki burasek, szylkreta poza mną nikt nigdy z rodziny nie widział (mój TŻ widząc zdjęcie kota spytał "czemu on jest taki brudny"

). Parę osób z forum wie, że szukałam kotka, pisałam na priva m.in. w sprawie Szczapki, ale Pliszkowa mnie uprzedziła. Wiedziałam, że będzie problem z transportem, dlatego gdy Kaska zaproponowała przywiezienie kotki, myślałam, że zwariuję z radości (Kasiu, jeszcze raz dziękuję, macie oboje WIELKIE SERCA !!!).
Wszystko organizowałam w tajemnicy przed córką, przy pełnym poparciu TŻ-ta. Dowiedziała się, że będzie miała kotka dopiero, gdy do nas dotarł. Dziecko tak mocno to przeżyło, że po wyjeździe Gości rozryczała się straszliwie. Kotce wyraźnie się spodobało u nas, zaraz zaczęła udeptywać podłogę, obeszła wszystkie kąty. Na jedzenie się rzuca i zmiata wszystko jak odkurzacz, pięknie korzysta z kuwety (rano był qpal). Michy pilnuje do tego stopnia, że próbowała spać przy niej na taborecie, ale spadła

. Jest jeszcze dosyć płochliwa, gdy słyszy klucz w drzwiach ucieka pod kaloryfer, schodzi nam z drogi, za to biega już za moją córką. Kaśka mi pokazała, ze na klaśniecie w dłonie ucieka i wie, ze nie wolno robić tego, co robiła w czasie klaśnięcia

. Dziś muszę zamontować drapak, bo dorwała się już do tapczanu...
Daje się córce nosić i memlać; śmiesznie wygląda, jak dziecko niesie pod pachy kota, a łapy prawie ciągną się po ziemi

. Spała chyba ładnie w nocy, przynajmniej nic nie słyszałam. Jest cichutka, gada gdy czuje jedzenie albo chce wyjść z zamkniętego pokoju. TŻ jest zachwycony kotką, wczoraj słyszę "choć, choć szybko, zobacz jak ona ugniata taboret !!!"

Przyłapał kotkę, jak chłeptała wodę z nieprzykrytego akwarium rozrodowego, w którym ma ok. 50 maciupeńkich rybek (pewnie jakąś rybkę dorwała

), już myślałam, że kot oberwie, a TŻ się tylko roześmiał i przykrył akwarium szybą ...
Zadzwoniłam po mamę i przyjechała pomóc mi kotkę wykąpać, bo była bardzo brudna, i o dziwo kot zupełnie nie protestował, dał się wykąpać i wysuszyć ( a nasza czarna kocica nie dość, że gryzie, to jest jeszcze przez cały dzień obrażona

, fajnie jest móc obserwować koty o zupełnie odmiennych charakterach). Mama była przekonana, że to kot rasowy, chyba myśli, że ją w konia robię

.
Dziś idziemy do weta, porozmawiam z nim od razu o antykoncepcji, musze się jeszcze doszkolić w tym względzie.
PS. jak sobie radzicie z ugniataniem ?, może to i fajnie wygląda, ale z moich kołder niedługo strzępy zostaną...
