Strasznie się cieszę, naprawdę!
Mocno trzymam kciuki za to, aby Sarenka przestała się bać innych kotów.
U mnie przez cały czas przebywała w małej łazience bez zakamarków (może dlatego zachowywała się bardziej swobodnie?) zrobiłam tylko jedną próbę zapoznawczą - do łazienki weszli Roger i Bazia. Pokojowo nastawieni, bo oni tacy są.
Sarenka zaczęla fukać, mocno pacnęła Rogerka łapką, skuliła się wystraszona. Zwiedzający opuścili łazienkę. Sarenka od tej pory siedziała przy wywietrznikach drzwiowych i buczała ostrzegawczo.
W łazience czuła się dobrze. Była grzeczna i spokojna. Zawsze korzystała z kuwetki.
Tak jak powiedziałam Naakve, jadła na... prośbę, trzeba było poglaskać, pogadać, wtedy zaczynała jeść. Tak, jakby czekała na zachętę, na sygnał...
Pani, ktora zgłosiła Sarenkę zadzwoniła do mnie wczoraj.
Przyznam Wam, że od samego początku starałam się zaangażować ją emocjonalnie w sprawę poszukiwania domu Sarenki.
Zaczęłam ubolewać, jak ciężko jest znaleźć domek.
Przez jakiś czas pani myślała, że namówi siostrę. Sprawa wydawała się realna. W ubiegłym roku siostra tej pani pozegnała sie z 17 letnim kotem, którego do dziś opłakuje.
Przesłałam jej zdjęcia Sarenki. Siostra namyślała się przez trzy dni, później dostałam sms-a, że jednak nie. Pozostała nieugięta.
Pani przyznała również, że odwiedziła w intencji Sarenki wszystkich sąsiadów w blokowej klatce i ze zdumieniem, zauważyła, że:
"... prawie wszyscy mają po 2 lub o zgrozo nawet 3 koty!
I do tego jeszcze psy."
Wydawała się być autentycznie zaskoczona odkryciem.
