Wrocilam z Konesera, z lapanki nici , ale o tym pozniej.
Po drodze do Konesera idac od ulicy Korsaka, na wysokosci sklepu firmowego Koneser ( po koniec plotu fabryki) zobaczylam pieknego, ogromnego, rudego kocura, oczywiscie oswojonego. Gdy zakicialam podszedl do mnie, zaczal sie miziac, a ja zastanawialam sie co powiem TZ-owi, jak wroce z rudym nabytkiem. Kocur ma lekki koci katar, do tego straszliwie sie slini, uszy czarne jak kopalnia wegla, futro piekne, lsniace, mieciutkie, zadbane. Weszlam do sklepu Konesera, zapytalam o kocura, pani ekspedientka zaczela krzyczec, ze ona nic nie wie, ze ona sie nie intersuje. Juz mialam pakowac kocura do klatki lapki gdy zjawila sie mieszkanka kamienicy pod ktora siedzial i zapytana powiedziala, ze to kot jakiejs pani Bozenki, ze go wypuszcza ale on ma domek. No jak ma domek, to zabierac go nie bede. Gdy wracalam kota juz nie bylo.
Mam dylemat, co robic, bo z jednej strony kot zadbany ( futro) z drugiej strony strasznie brudne uszy i wypuszczanie na zabkowska

Boje sie, ze pewnego dnia Migota, idac do konesera zobaczy ruda plame na jezdni.
Ten kocur to musi byc ten rudy kocur o ktorym mowili orchroniarze.
Poszlam do Konesera i pierwsze co rzucilo mi sie w oczy, to szalejacy szczeniak, kundelek sredniej wielkosci. Zapytalam ochroniarza co to za pies, a on ze nie wie, pierwszy raz widzi. Pomyslalam, ze jeszcze do kompletu brakuje tu nam bezdomnej suczki. Psina oswojona, zawolana przybiegla. Patrze a ona ma obrozke z adresowka, na niej imie - Jozia i dwa nr-y telefonow. Zadzwonilam, okazalo sie, ze to pies artysty z Konesera, ktory wypuszcza ja , bo psiak niecieprliwi sie w budynku. Sunia juz kiedys uciekla z terenu Konesera i szukali jej pol dnia. Tlumaczylam, ze tak nie mozna, ze cos ja rozjedzie, ale Pan Artysta stwierdzil, ze on nie moze nic innego zrobic, bo ona sie denerwuje i musi byc wypuszczana
Jako, ze Jozia szalala po Koneserze, wyjadla wszystko z kocich misek, koty sie pochowaly. Po 30 minutach ( gdy Jozia popedzila na Zabkowska) wyszla kotka z nowotworem, kotka ze strasznymi oczami, kocur ze strasznymi oczami. W budkach siedziala Tekla i ladna kotka-krowka.
Tekla przeokropnie kicha, ma zawalony nos, wystawiony jezyk, trudno jej sie oddycha.
Nuki nie bylo.
Dziadka nie bylo.
Do klatki nie wszedl zaden kot, wiec zwinelam sie stamtad.
Dalam im sucha karme. Mam nadzieje, ze Jozia nie zje wszystkiego.
Moze czaniemy podawac im oprocz unidoxu jakis beta-glucan? Ja mam na poczatek kilka tabletek scanomune. Podrzuce w poniedzialek. Tylko czy UNIDOX MOZNA LACZYC ZE BETA_GLUCANEM?
Zostawilam Janowa klatke u ochrony. Migota, jesli mozesz, zabierz ja do domu. Mam nadzieje, ze poradzisz sobie z jej ustawieniem.
Robi sie to tak: z jednej strony klatki podnosi sie przod, on jest zabezpieczony przed otwarciem takimi koleczkami. ( tył, to podnoszona klapka zabezpieczona takim uszkiem, w to uszko dobrze jest wsadzic klamerke, albo dlugopis, tak na wszelki, zeby sie nie otworzylo z kotem w srodku) Podnosisz te koleczka i otwiera sie przod klatki- podnosisz go do gory. Do "przodu klatki", ktory sie podnosi, jest przymocowany haczyk, drugi haczyk jest umieszczony na boku klatki. Musisz oprzec te dwa haczyki o siebie, w taki sposob, aby klatka sama sie nie zamykala. Gdy oprzesz te haczyki o siebie, automatycznie podniesie sie zapadka w klatce, na ktorej ustawiasz jedzie. Warto tez umiescic jedzie dalej, za zapadka. Generalnie mechanizm dziala tak samo, jak w tych klatkach gminnych, tylko jest bardziej czuly. Zapadka latwiej sie zamyka pod ciezarem kota.
Ja jednak mimo wszystko proponuje przywiazac sznurek do zapadki i gdy kot bedzie caly w srodku pociagnac zapadke. Klatka sie zamknie. W klatce jest tez wykladzina pcv, umieszczamy ja na spodzie, zeby bylo na czym wylozyc jedzenie. To takie udogodnienie, ktore zapewnia, ze jedzenie nie wypadnie dolem, gdy przestawimy klatke.
Wiem, ze malo klarownie to wyjasnilam, ale lepiej nie potrafie. Mam nadzieje, ze pomoze Migocie jutro ktos doswiadczony w operowaniu zametowska klatka. Zreszta, jak Migota zabierze klatke-lapke do domu to bedzie mogla pocwiczyc
Jesli chodzi o przynete, proponuje wolowine lub kurczaka w pokrojonego w kostke. Surowe oczywiscie. Kazdy kot daje sie pociac, gdy czuje surowe miecho, wiec moze podziala to tez na Nuke.