WAWA! KONESER. Prosimy o zamknięcie, jest drugi wątek.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 24, 2008 11:01

Zerknęłam na te wyniki (podajcie w tytule, na której stronie są, bo to już nie jest ostatnia :wink: )

Byłabym ostrożna przy diagnozowaniu nerek w tym przypadku.
Bo kreatynina nie jest tragiczna, jest podniesiona niewiele.
Mocznik jest wysoki, ale wysokie jest też białko - to może wskazywać na zagęszczenie krwi.
A to jednocześnie oznaczałoby, że anemia jest znacznie większa, niż wychodzi z tych wyników.
Oczywiście, jest to tylko jakaś ewentualność, niemniej jednak brałabym ją pod uwagę.

Trzeba by zbadać mocz i oznaczyć w nim zawartość białka i kreatyniny, a następnie (po przeliczeniu jednostek) policzyć stosunek białka do kreatyniny. To pokaże, w jakim stanie są nerki.
Do tego oznaczyć poziom fosforu we krwi - to też powie o nerkach.
Wyniki muszą być podane liczbowo, a nie plusikami.

No i jest jakiś spory stan zapalny - niski poziom limfocytów może wskazywać, że nie ma on podłoża wirusowego. Ale to też tylko przypuszczenie.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 24, 2008 13:58

Przepraszam, ze poniekąd poza tematem - ale czy macie może telefon do Pani z administracji z Konesera?
Potrzebuję sie pilnie skontaktować...
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pt paź 24, 2008 14:08

tajdzi, telefon jest gdzies w watku, sibia go napisala.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pt paź 24, 2008 14:17

już mam, dziękuję
szkoda, że administracja w piątki jest do 14:30 :(
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Pt paź 24, 2008 14:39

Wrocilam z Konesera, z lapanki nici , ale o tym pozniej.

Po drodze do Konesera idac od ulicy Korsaka, na wysokosci sklepu firmowego Koneser ( po koniec plotu fabryki) zobaczylam pieknego, ogromnego, rudego kocura, oczywiscie oswojonego. Gdy zakicialam podszedl do mnie, zaczal sie miziac, a ja zastanawialam sie co powiem TZ-owi, jak wroce z rudym nabytkiem. Kocur ma lekki koci katar, do tego straszliwie sie slini, uszy czarne jak kopalnia wegla, futro piekne, lsniace, mieciutkie, zadbane. Weszlam do sklepu Konesera, zapytalam o kocura, pani ekspedientka zaczela krzyczec, ze ona nic nie wie, ze ona sie nie intersuje. Juz mialam pakowac kocura do klatki lapki gdy zjawila sie mieszkanka kamienicy pod ktora siedzial i zapytana powiedziala, ze to kot jakiejs pani Bozenki, ze go wypuszcza ale on ma domek. No jak ma domek, to zabierac go nie bede. Gdy wracalam kota juz nie bylo.
Mam dylemat, co robic, bo z jednej strony kot zadbany ( futro) z drugiej strony strasznie brudne uszy i wypuszczanie na zabkowska :( Boje sie, ze pewnego dnia Migota, idac do konesera zobaczy ruda plame na jezdni.
Ten kocur to musi byc ten rudy kocur o ktorym mowili orchroniarze.

Poszlam do Konesera i pierwsze co rzucilo mi sie w oczy, to szalejacy szczeniak, kundelek sredniej wielkosci. Zapytalam ochroniarza co to za pies, a on ze nie wie, pierwszy raz widzi. Pomyslalam, ze jeszcze do kompletu brakuje tu nam bezdomnej suczki. Psina oswojona, zawolana przybiegla. Patrze a ona ma obrozke z adresowka, na niej imie - Jozia i dwa nr-y telefonow. Zadzwonilam, okazalo sie, ze to pies artysty z Konesera, ktory wypuszcza ja , bo psiak niecieprliwi sie w budynku. Sunia juz kiedys uciekla z terenu Konesera i szukali jej pol dnia. Tlumaczylam, ze tak nie mozna, ze cos ja rozjedzie, ale Pan Artysta stwierdzil, ze on nie moze nic innego zrobic, bo ona sie denerwuje i musi byc wypuszczana :twisted:

Jako, ze Jozia szalala po Koneserze, wyjadla wszystko z kocich misek, koty sie pochowaly. Po 30 minutach ( gdy Jozia popedzila na Zabkowska) wyszla kotka z nowotworem, kotka ze strasznymi oczami, kocur ze strasznymi oczami. W budkach siedziala Tekla i ladna kotka-krowka.

Tekla przeokropnie kicha, ma zawalony nos, wystawiony jezyk, trudno jej sie oddycha.

Nuki nie bylo.

Dziadka nie bylo.

Do klatki nie wszedl zaden kot, wiec zwinelam sie stamtad.

Dalam im sucha karme. Mam nadzieje, ze Jozia nie zje wszystkiego.

Moze czaniemy podawac im oprocz unidoxu jakis beta-glucan? Ja mam na poczatek kilka tabletek scanomune. Podrzuce w poniedzialek. Tylko czy UNIDOX MOZNA LACZYC ZE BETA_GLUCANEM?

Zostawilam Janowa klatke u ochrony. Migota, jesli mozesz, zabierz ja do domu. Mam nadzieje, ze poradzisz sobie z jej ustawieniem.

Robi sie to tak: z jednej strony klatki podnosi sie przod, on jest zabezpieczony przed otwarciem takimi koleczkami. ( tył, to podnoszona klapka zabezpieczona takim uszkiem, w to uszko dobrze jest wsadzic klamerke, albo dlugopis, tak na wszelki, zeby sie nie otworzylo z kotem w srodku) Podnosisz te koleczka i otwiera sie przod klatki- podnosisz go do gory. Do "przodu klatki", ktory sie podnosi, jest przymocowany haczyk, drugi haczyk jest umieszczony na boku klatki. Musisz oprzec te dwa haczyki o siebie, w taki sposob, aby klatka sama sie nie zamykala. Gdy oprzesz te haczyki o siebie, automatycznie podniesie sie zapadka w klatce, na ktorej ustawiasz jedzie. Warto tez umiescic jedzie dalej, za zapadka. Generalnie mechanizm dziala tak samo, jak w tych klatkach gminnych, tylko jest bardziej czuly. Zapadka latwiej sie zamyka pod ciezarem kota.
Ja jednak mimo wszystko proponuje przywiazac sznurek do zapadki i gdy kot bedzie caly w srodku pociagnac zapadke. Klatka sie zamknie. W klatce jest tez wykladzina pcv, umieszczamy ja na spodzie, zeby bylo na czym wylozyc jedzenie. To takie udogodnienie, ktore zapewnia, ze jedzenie nie wypadnie dolem, gdy przestawimy klatke.
Wiem, ze malo klarownie to wyjasnilam, ale lepiej nie potrafie. Mam nadzieje, ze pomoze Migocie jutro ktos doswiadczony w operowaniu zametowska klatka. Zreszta, jak Migota zabierze klatke-lapke do domu to bedzie mogla pocwiczyc :)

Jesli chodzi o przynete, proponuje wolowine lub kurczaka w pokrojonego w kostke. Surowe oczywiscie. Kazdy kot daje sie pociac, gdy czuje surowe miecho, wiec moze podziala to tez na Nuke.
Ostatnio edytowano Pt paź 24, 2008 15:20 przez MartaWawa, łącznie edytowano 1 raz

MartaWawa

 
Posty: 2794
Od: Wto kwi 03, 2007 12:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 24, 2008 15:04

Jasne, przećwiczę łapanie w domu na własnych kotach :lol:
Martwią mnie te chore koty. Tekla wczoraj aż tak źle nie wyglądała. Obawiam się, że te nasze próby leczenia niewiele dadzą i choróbska zbiorą żniwo. :evil: Macie jakieś doświadczenia w leczeniu takich ostrych stanów u dziczków bez zabierania ich stamtąd :?: Zobaczę dzisiaj czy uda mi się podać im antybiotyk, ale mam tylko 6 porcji więc na niedzielę już nie będzie. Pilne :!:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Pt paź 24, 2008 15:16

aha, no to sie zalamalam. nie no, trzeba zabrac tego rudego, bez przesady, "uczucia" pani Bozenki obchodza mnie w tym momencie niewiele. tylko ja nie moge, nie moge na razie. takze moze poczekamy...

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pt paź 24, 2008 15:25

Jakos postaram sie dostarczyc te 3 tabletki w niedziele. I tak bede u Asi, bo karmie jej koty.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pt paź 24, 2008 18:14

Wk.....łam się :!:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Pt paź 24, 2008 18:42

Migota :!: Tak publicznie :?: :?: :!: :!:

Bonia7

 
Posty: 589
Od: Sob lip 05, 2008 15:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 24, 2008 18:43

Myślałam, że dzisiaj jest ta fajna zmiana. Otóż nie, nie wszyscy tam są fajni. Dowiedziałam się, że narobiło się tych pomagaczy ..... zwierzętom to SIĘ pomaga a ludzie ze śmietników wybierają. Ludziom nie pomagają, bo na tym się nie da zarobić, a za zwierzęta to kasę dostają. Bo to nie możliwe żeby za darmo ktoś tak koło kotów chodził. No więc wyszłam żeby nie wywołać awantury, ja trochę wybuchowa jestem. :twisted: A ten facet już mnie kiedyś w ten sposób zaczepiał.
Dotarłam do domu i nie wytrzymałam, zadzwoniłam do nich. Jest ten sympatyczny kierownik zmiany i sobie z nim porozmawiałam na temat pana. Okazało się, że jak wyszłam to inni dali mu nieźle popalić, więc dobrze, że zadzwoniłam. Trochę mi ulżyło. Ale fajnie mi się tydzień zakończył
:twisted:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Pt paź 24, 2008 19:00

A teraz merytorycznie. Dziadek zjadł antybiotyk bez problemu, Bella też, ale Bianka niestety nie dała się namówić, chociaż podkładałam jej smakołyk na różne sposoby. Dzikuska jedna, a flukała flukała. Za to inne koty urządzały sobie polowanie na jej kąsek. Dwie pełne michy ryb a one akurat ten kawałek muszą spróbować. W końcu się poddałam i wrzuciłam do miski, któryś kocio zjadł, ale który :?: Można powiedzieć, że się porcja zmarnowała :( A Tekli nie było. Szukałam, przetrząsnęłam budki, czekałam i nic. Niedobrze, ona zawsze była na miejscu :cry:
A rybki im smakowały :ok:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Pt paź 24, 2008 19:47

Moze by Tekle zlapac i przeleczyc gdzies przez kilka dni? Najlepiej w domu. Ja niestety wyjezdzam, wiec lapanki zostawiam Wam Kochane :) Jesli beda potrzebne pieniazki na ewentualne leczenie, to wyszperam cos jeszcze na bazarek.

Jakis prostak z tego ochroniarza. Nie ma co sie przejmowac.

MartaWawa

 
Posty: 2794
Od: Wto kwi 03, 2007 12:45
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 24, 2008 19:53

Klatkę Jany rozgryzłam, rzeczywiście z opisu Marty nic nie zrozumiałam, ale opis + klatka = sukces. Póki co nastawiłam i czekam na demonstrację moich kotów, a one nic. Wchodzą kawałek i wychodzą, pyszczki ze zdziwienia otwarte, gały wytrzeszczone, bo zapachów obcych pełno (chociaż ja nic nie czuję) i nic, żaden się nie chce złapać. Smakołyk nie pomoże bo najedzone, ale ja uzbroję się w cierpliwość :lol:
Obrazek

Migota

 
Posty: 3865
Od: Sob mar 29, 2008 20:57
Lokalizacja: Wa-wa Praga Płn

Post » Pt paź 24, 2008 20:01

Ja tez kiedys, gdy sie uczylam nastawiac klatke w domu, probowalam na moich, tylko zadne nie chcialo sie zlapac :)

Za to dzis rano, gdy otworzylam balkon, cala 4 probowala sie zmiescic w klatce, ale weszla tylko Perelka i Mafred :) Na reszte dupek zabraklo miejsca :)

MartaWawa

 
Posty: 2794
Od: Wto kwi 03, 2007 12:45
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 642 gości