Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt paź 24, 2008 9:50

podzielić się nie chciałaś? :twisted: musiał się kotecek sam obsłużyć :P
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 24, 2008 9:51

:lol:

Pewnie nie wytłumaczyłaś Quaziemu istoty Kociego Bazarku :lol:
Nie zrozumiał i tu jest twoja wina.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt paź 24, 2008 9:58

Jak to nie chciałam podzielić się z kotem? Przecież swoje jedzenie ustawiam tak, żeby mógł sprawdzić co jem :oops: ale dlaczego musiał te grzybki oblizać i to, żeby jeszcze jednego grzybka ale on po wszystkich poleciał. Dobrze, że nie było ich dużo. Oczywiście po oblizaniu grzybki przestały być ciekawe :roll:

A istotę kociego bazarku to Qua bardzo dobrze zna. Nie muszę mu tłumaczyć. On doskonale wie, że wszystkie dodatkowe sprzęty w domu na pewno są w jakiś sposób do wykorzystania przez niego chyba, że są całkiem do niczego.

Swoją drogą to ja Wam powiem, że mam straszne wyrzuty sumienia jak znikam wieczorem z domu. Przedwczoraj jak wychodziłam Qua położył się na jaśku i przez całe moje przygotowania spoglądał na mnie z takim smutkiem, jak tylko siadałam zaraz podbiegał gruchając i pakując się na kolana. Jak małe dziecko.... no i jak pomimo tych jego czasem ekscentrycznych zachowań mam być dla niego surowa? Pan i Władca a co ;D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 25, 2008 1:11

Wpis weekendowy, po tym jak Białobura Beza z prędkością błyskawicy skryła się w nowej tajnej bazie. Niestety Beza powróciła z prędkością odrobinę mniejszą, bo tylko dźwięku. Gorzej, że przed chwilą skryła się ponownie w bazie tym razem starszej konstrukcji, nie tak doskonałej. Po tym jak się skryła to powróciła.... i napiszę Wam szczerze, że jak sąsiedzi nie zaskarżą nas o słoniowe pląsy w środku nocy to będę szczęśliwym człowiekiem. No ale co mogę zrobić... jedyne co mogę to przyznać się, że bardzo mnie cieszą te dziwaczne pląsy, o i znów była ucieczka i powrót... i znów ucieczka i powrót. Widzę pewną zależność. Ukrywanie się pod nową supertajną bazą zajmuje więcej czasu niż w tej starej konstrukcji. Wyjaśniam pojęcia dla niewtajemniczonych, nowa supertajna baza, czyli nasz najnowszy hit i super miejsce Quazurkowe to nowy fotel (dziewczyny nie będę oszukiwać ten fotel jest tylko i wyłącznie dla Grubego, przychodzący Goście mogą zapomnieć o korzystaniu z niego) z którego zwisają różne materiały i kocyki tak niemal do ziemi. Nie wygląda to estetycznie, ale jaka zabawa :roll: Stara baza to moje łóżko. Qua ma teraz dziwny tryb i tak sobie biega to tu, to tam. W przerwach poluje na podkołdrowe potwory i w sumie to przed nimi się chowa w tych bazach :roll: Ale jak poluje 8O pełna mobilizacja sił. Do połowy pod kołdrę w łazi, ślizga się po jej obrzeżach wpychając jedną polującą łapę pod. No cuda wianki.

Dzisiaj też mieliśmy popisy wokalne znanego krzykuna. Trochę mnie one zmartwiły bo były bardzo żałosne i smutne. Na prawdę bałam się, że mi kot umiera, albo przynajmniej że bardzo źle się czuje. Tak straszliwie, żałośnie, dość cicho, bez złości płakał. (mała wstawka Qua właśnie w szale przeskoczył z łóżka na fotel 8O ja nawet nie wiedziałam, że on ma taki zasięg. Dobrze, że te biegi to głównie po łóżku są) No i tak płakał i płakał, aż wreszcie wyszłam z pokoju, lekko przestraszona, ale gotowa do natychmiastowej pomocy. A o co chodziło? Kotuleniek siedział pod drzwiami i żalił się, że on to chce na spacer. Oczywiście godzinę wybrał już po zmroku tak żeby na pewno było już na tyle zimno, że spacer już całkiem odpada. No i tak płakał, i płakał, że nie było rady trzeba było znaleźć zajęcie zastępcze. Wzięłam sznurek, kot zamruczał zadowolony i bimbającym truchtem udał się na plac zabaw. Ja jak ten dureń, albo niezbyt udana gimnastyczka machałam wstążeczką (mama przyniosła, taką fajną czerwoną... do tej pory nie ustaliłam do czego ale chyba nie była dość istotna skoro tak łatwo i bez walki ją przejęliśmy) a Qua tajniaczył się pod stołem wybiegając spod niego od czasu do czasu i wstążkę ranił, wracając zaraz do bazy :roll: ale nie myślcie sobie, że on często z tej bazy wybiegał. O co to to nie, trzeba przecież obserwować ruch chustki, to jak ona działa.. TŻ mojej mamy patrzył się na nas jak na dwójkę czubków nie do końca rozumiejąc ideę tego dziwnego zachowania. Cóż najgorsze było, że ja też nie do końca umiałam wytłumaczyć, a Quazi ewidentnie nie miał ochoty na tłumaczenie wzniosłości tej idei.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 26, 2008 16:46

Pokłóciliśmy się okropnie :roll: tzn. Qua na mnie wrzeszczał jak nie wiem co. Już nawet nie przytoczę jakich słów używał, bo nie wypada. Kłótnia oczywiście była o spacer. Naiwna dałam się wyciągnąć na chwilę spacerowania i miałam za swoje. Chwila okazała się za krótka, Qua dawno nie był i miał ochotę sobie pozwiedzać wiele rzeczy, a nie już wracać. A to, że mi zimno było to nieważne. Ważne, żebym spacerowała i obserwowała jedzenie trawy przez Grubego :twisted: Wbrew pozorom (no wiecie brak zębów) On świetnie je trawę. Bardzo dobrze ;)

No i jestem ostatnio zawłaszczana. Qua sobie przypomniał, że jestem jego i tylko jego, no i korzysta z tego prawa :roll: Tylko siadam a już pakuje mi się na kolana. W końcu to jego kolana no nie? Ja w ogóle to mam pamięć, bo z tego co pamiętam to u CC podpisywałam umowę adopcyjną (no dobrze nie u CC, a u Elfridy), a nie umowę niewolniczą i to z tej strony mniej fajnej.... no ale nie jest tak źle. Jak wlezie mi na kolana to zaczyna mruczeć. Poza tym po północy dalej się aktywizuje do mega biegów, a poza tym jak zasypiamy włazi na mnie, kładzie się koło mnie... gorzej jest tylko rano. Bo wtedy w ogóle jestem w centrum uwagi kota, najgorzej, że często wtedy jeszcze śpię. Ale to nic mogę go przecież miziać, gładzić... Qua się wtedy wciska pod kołdrę, układa w zgięciach ciała, gada do mnie :roll: no same plusy

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 27, 2008 9:52

A my mamy w domu nowego domownika. Efekt maminej wyprawy na grzyby :oops: Domownik bardzo do nas pasuje, jest tak marketingowy, że hoho, niestety z wyraźnymi gratisami... jeśli się uda to dzisiaj będzie sterylizacja. Domownika tymczasowego zastałam po otwarciu pokoju leżącego na środku korytarza. Psia dziewczynka jest przestraszona ale przeurocza... tylko ten wygląd. Przypomina strasznie grubą parówkę, ma mięciutkie futerko w kolorze jasnobrązowym takim akurat pomiędzy futerkami moich dziewczynek. Młoda to Ona też nie jest, właśnie siedzę i rozmyślam nad imieniem. Z frontu wiem, że mama zwolniła się z pracy i jedzie do domu, co oznacza, że zaraz pojedzie z małą do weta. Mała jest słodka całkowicie przestraszona ale nie reagująca agresją, kota ignoruje. Całe stado jest lekko ożywione ale nic się nie dzieje złego. Oczywiście ja jak to ja zaczęłam do Małej gadać, ćwierkać, gładzić (przed wyjściem do pracy), to odrobinkę ośmieliło Cudaczkę i jak poszłam gładzić moje prywatne baby to tak delikatnie wpychała mi łepek pod dłoń, żeby ją gładzić. Strasznie urocza. Kciuki prosimy i no cóż szukamy domku.

A Qua Małą zignorował, a co się będzie wysilać i tylko tuż przed tym jak wyszłam z domu rozpoczął dzikie harce i gonitwy :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 27, 2008 10:40

Kciuki są :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Zdjęcia zrób! Koniecznie!
I może na Zwierzyńcu ogólnym załóż wątek i na Dogomanii

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon paź 27, 2008 11:07

Jak będę więcej wiedzieć to na pewno założę. Na razie wiem, że już są z mamą u weterynarza. Dziewczynka dostała głupiego jasia i zaraz sterylizacja (niestety aborcyjna), brzuszek duży ale jeszcze nie jest to hmmm za daleki stan. Wiem, że to może dość okrutne ale nie wyobrażam sobie innego rozwiązania. Niestety, psich i kocich bid jest już zbyt wiele.

Zdjęcia porobię ale myślę, ze to bardzo niefotogeniczny psiak. Gosiar nam też pomoc ogłoszeniową obiecała tzn. zdjęcia dziewczynce porobić, więc może będą odrobine lepsze ;)
Swoją drogą sunia jednak jest dość młoda (tak ok. 3 lat), ma mięciutką sierść w niezłym stanie. Na pewno była pieską domową, wyrzuconą (mama rozmawiała z okolicznymi od tego rowu gdzie ją spotkała)... niestety tam jest mnóstwo psów i chyba będziemy próbować większej części pomóc. Mama przechodzi załamanie. Ona w ogóle dziewczynkę przywiozła z zamiarem wywiezienia na Paluch :oops: miała dobre intencje, no ale jak widać dziewczynka została po wytłumaczeniu mamie jak na prawdę jest w schroniskach tzn. mama dużo psiaków ze schroniska umieściła wśród znajomych/rodziny, ale najczęściej takie z ogłoszeń. Kiedyś zabrała z boksu ale nie chodziła tam dokładnie po, a psunia nie miałą większych szans tam w lesie.

Będzie dobrze, bo musi.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 27, 2008 11:13

No pewnie, że musi i będzie dobrze :!:
Ale na wszelki wypadek kciuki trzymam :lol:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pon paź 27, 2008 14:05

Dziewczynka po zabiegu, wszystko ok. Mama już po Nią pojechała. Normalnie zjem tu nerwy, a moja mama razem ze mną. Hehe Ona na prawdę myślałam, że zawiezie Małą na Paluch :twisted:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 27, 2008 14:36

dopiero doczytałam :strach: przekaż Mamie mój głęboki ukłon, naprawdę, strasznie fajna Mama :D

dobrze, że psica już po sterylce, foteczki zróbcie, załóżcie wątki, domek się znajdzie, na pewno :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 27, 2008 14:45

No pewnie, ze pomoge :) Jesli psica jest mila i normalna, to bez wzgledu na to, jak wyglada, znajdzie domek, jestem pewna. Zawsze najwiekszym problemem, moim zdaniem, sa psy, ktore maja problemy behawioralne. Mam nadzieje, ze malutka czuje sie dobrze po zabiegu. Trzymam kciuki.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon paź 27, 2008 16:10

Dziękujemy bardzo. Zaraz wracam do domu i zobaczę się z Brzydulką naszą śliczną. Podobno dobrze się czuje, nawet sama się przeszła kawałek po zabiegu.

Mamę mam niesamowitę, a myślicie, że skąd u mnie takie "zaintresowania"? Ale przekażę jej ukłon, na pewno będzie jej bardzo miło, bo ją dopadł strach i co dalej ma być. Ale nie wiem jak będzie po zabiegu jednak rano dziewczynka była słodką, spragnioną ciepła ludzkiego przylepką, pomimo tego ogromnego strachu. No i może nie jest śliczna ale ma milusie futerko.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 27, 2008 18:12

:D


Dziewczynka Psia bardzo dobrze zniosła zabieg.

Jak przyszłam do domu próbowała wstać i przywitać się. Później też próbowała witać się z moim bratem. Nawet weterynarz, który ją operował powiedział, że ma bardzo dobry charakter. A on raczej nie jest osoba, która by chwaliła jak nie ma ku temu powodów. Jutro jedziemy na kontrolę i podanie antybiotyku. Qua się nie przejmuje. Nie umie liczyć do 3 to i zmiany nie odczuł.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 29, 2008 10:41

Nikt nas nie odwiedza a mi kot na pewno oszalał. On jest jakiś z innej planety. Pan i Władca siedzi teraz na moim kolanie (udzie) i mruczy. Jego miejsce, jego Pani, a Ostatnio Psia Dziewczynka dzielnie mu broni dostępu do mnie jak zbliżam się tam gdzie król piechotą chodzi (ale o tym później) w ogóle takie jakieś dziwne animozje są. A Qua zrobił się amatorem jedzenia mokrego... w sumie to dobrze, mam jakąś odmianę. Jak idę do sklepu mogę poznać nowe ekhm smaki. Niestety wycofują z rynku naszą (tzn. Quarkową) ulubioną karmę Eukanubę. Iamms nie smakuje chłopczykowi aż tak bardzo.
Poza tym nad ranem Qua zbiera się na czułości. Przychodzi, mizia się, tryka mnie a później pakuje się na mnie... wiecie co jest dziwne? On na prawdę chyba wyczuwa punkty gdzie mnie boli. Ostatnio miałam straszny nerwoból tak na sercu, Qua się tam wpakował. Tak dziwnie, bo zadkiem prawie mnie udusił. Ewidentnie na ten punkt... wcześniej za to wyczuł, że wątroba mi umarła... jak na niej leżał to myślałam, że zejdę z bólu no ale poszedł sam. Poza tym biega, skacze, szaleje jak mały ekhm owsik... chyba psia dziewczynka ożywiła mi stado.

No i zdjęcia z poranka. Dawno ich nie było co?

Gdzie jest Qua? (miejsce oczywiście sam wybrał)

ObrazekObrazek


Ale o co chodzi? Mała nas odwiedziła:

ObrazekObrazek

Pan i Władca w pełnej krasie:

ObrazekObrazek


A wraz z nastaniem zimy poliki znowu robią się wielkie.


Teraz trochę psiej prywaty. Psia dziewczynka jeszcze nie ma imienia, nie możemy się co do tego zgodzić. Chciałabym jakieś cukiernicze albo kwiatowe. Mama nie chce zgodzić się na Karmel więc dalej szukamy dalej. Szukamy (bardzo niemrawo) też domku. Mój brat zakochał się w Niej, a i moje serce zdobywa coraz mocniej :oops: ja już dawno, jeśli w ogóle kiedyś, nie spotkałam tak dobrej istoty. Na pewno jak dom będzie to nie będzie miał łatwych testów na przejęcie małej. W ogóle postawa mojego brata sprawia, że z mamą mamy coraz większe oczy. On raczej ma takie nazwałabym umiarkowane poglądy co do psów naszych, a przy niej no może nie pieje z zachwytu ale pierwszy krzyczał, że jak dom to tylko najlepszy, bo on jej byle gdzie nie odda.

Wczoraj byliśmy z Nią u weterynarza, mamy książeczkę, dostała antybiotyk. Za dziesięć dni jedziemy na zdjęcie szwów. Do tego czasu nie martwimy się o zdrowie, zresztą raczej nie ma o co się martwić. Robali (naskórnych mega kolekcji kleszczy i pcheł) pozbyliśmy się, za te 10 dni odrobaczanie.
A w ogóle jakie Ona ma piękne zęby, Mała Di, która do tej pory nas olśniewała zyskała godną rywalkę :roll: Po zabiegu rany na Małej goją się na prawdę jak na psie, psychicznie też coraz lepiej. Jest miła, chociaż przestraszona (nie zastraszona!) ale dzisiaj udało mi się ją rozbrykać i łaziła za mną z (TADAM!) zadartym ogonkiem, którym nawet machała. Zrobienie jej zdjęć jest niemożliwością, Ona zaraz przychodzi do głaskania. W ogóle do głaskania jest pierwsza, wpycha się przed moje psice, przed kota i mam wrażenie jakby mówiła "mnie, mnie gładź". Raczej nie podchodzi jak się robi coś innego, tylko jak zobaczy aktywizację i gładzenie innych zwierzaków. Potrzebuje ogromnej ilości uwagi. Poza tym na spacerach bardzo rozgląda się za kobietami, wyraźnie szuka swojej pani (spacery to może zbyt szumne słowo). No i chce się bawić, wczoraj jak Mała Di bawiła się jeżykiem zareagowała, dzisiaj za rzuconą kocią piłką próbowała biec.

A tak poważnie dom do którego trafi będzie miał ogromne szczęście!

No i jeszcze zdjęcie.. nie było łatwo zrobić dlatego takie. Sylwetki nie złapałam:

Obrazek
Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Meteorolog1 i 18 gości