Dziewczyny...
Sorki za poufałość, ale proszę o uwagę... Mam (tia, ja mam... Jak to powiedział koń do woźnicy - węgiel przywiozłem... - kto zna ten morał kojarzy....)...
Ale poznałem takiego weta, że jak go ktoś wcześniej znał i się nie przyznał - to ja nie mam więcej pytań do takiej osoby...
Słowo - człowiek urodzony wśród zwierzaków, dr. z SGGW, jak dla mnie mistrz weterynarii (podkreślam - dla mnie / coby jakiejś komercji nie było...)....
Jak właśnie zaobserwowałem przez minut kilka ropaczliwce Ryśki (i wcale się dziewczynie nie dziwię) - to ten WET jest mistrzem... Ma facet kilkudziesięcioletnie doświadczenie... a zmysł.... (wręcz każdy wet powinien to mieć w dyplomie...

)
Ryśiu - Twoje problemy przez tegop weta już dawno były by osądzone...
Zrobiłby facet pewnie jakieś skompilowane badania, "nafaszerowałby" kociarstwo dobrymi lekami, i bez żadnych ściem - twardo ale szczerze i uczciwie oceniłby szansę ratunku i wsparcia dla koci...
A swoją drogą... Poleciłem człowieka kilka razy osobom totalnie zdesperowanym, i pewnie cud.... 3,4,5 miesięcy kuracji (przy deklaracjach innych wetów, że to "to" kocie, psie, etc. i tak się wykończy - zwierzaki jak ta lala - cudne, zdrowe.... w większości 90 na 100 %, ale też zdarzają sie zwierzaczki aż tak chore, że na żywo aż martwe - ale ten facet to już wie na wstępie i sam poleca dalsze losy i tak sprawę po męsku przedstwia - bez zbędnych ściem.... Jak dla mnie fachowiec nad wszelkimi....
Gdyby ktoś (tfu-tfu) kiedyś, potrzebował... Ja z chęcią polecam, bo i moim kociakom nie jednokrotnie pomógł szybko i skutecznie, gdy pt.: "Spec z SGGW" - zalecił zastrzyk.... Ten ostatni!!!