» Nie paź 19, 2008 17:48
Aron pogładził czerwonawe pudło skrzypiec.
- Te – rzekł – zjawiły się nie wiadomo skąd.
Molica przysiadła niby wróbel na poręczy fotela.
- O tym nigdy nie mówiłeś.
Ojciec pogładził czuprynę córki.
- Jakoś wyleciało mi z głowy – odpowiedział. – Tu, w Złociejowie wszystko dziwnie się przypomina.
Babcia Tekla ustawiła na stole filiżanki i nasypała herbaty do pękatego imbryka z nadtłuczonym dziobkiem.
- Chętnie posłuchamy – powiedziała rozkładając na talerzyku herbatniki.
Usiedliśmy dokoła stołu – Jerzy naprzeciwko pieca, nie spuszczając oczu z glinianego kota, Molica obok Wnuka, ja przy Aronie, a Babcia Tekla – w fotelu.
- Ponoć czas na opowieści przychodzi z pierwszym śniegiem – zaczął Aron mrugnąwszy w stronę Babci Tekli, – ale ta wprosiła się sama.
Przesunął palcami po strunach. Struny zadźwięczały cicho, a Aron zastukał w pudło.
- Pewnego dnia ktoś położył je pod drzwiami naszego mieszkania…Były zakurzone i brakowało im jednej struny, ale kiedy wziąłem je do ręki wiedziałem, okazało się, że pasują do mojej dłoni tak, jakby zrobione były specjalnie dla mnie. Co dziwniejsze, podobne wrażenie miała twoja mama, chociaż jej ręka była o wiele mniejsza od mojej. A kiedy tata Jan przyłożył je do policzka wydało mi się, że są większe. Jeszcze tego samego dnia tata Jan – tak go nazywałem, bowiem moim ojcem, jak wiecie był ktoś inny, kogo twarzy niestety już nie pamiętałem – wybrał się do miasta by dokupić strunę. Skrzypce leżały na stole, zupełnie jakby czekały, az powróci do domu, a w ich pudle odbijał się każdy, nawet najcichszy dźwięk.
Stroiłem je starannie i długo i kiedy wydobyłem z nich pierwszy czysty dźwięk stało się coś dziwnego. Doznałem uczucia, jakoby czyjaś ręka prowadziła smyczek w mojej dłoni, a melodia, którą zagrały palce kogoś zupełnie innego przeniosła mnie w inny świat. Grałem, a przed moimi oczyma przesuwały się krajobrazy, polne drogi, zagajniki, wsie zagubione w rozległych polach.
Chciałem przestać grać, ale moje ręce wydawały się być zrośnięte z instrumentem…w końcu poddałem się i pozwoliłem, aby melodia grała się dalej …przymknąłem oczy i zobaczyłem światło dalekich ognisk, a potem, kiedy poczułem, że palce bolą mnie od wędrowania po strunach przed moimi oczyma zrobiło się ciemno.
Trwało długo, zanim nauczyłem się panować nad dziwnymi skrzypcami,…kiedy podpowiadały mi swoje melodie zapisywałem je starannie nuta po nucie, linijka po linijce. Nauczyciel muzyki zaczął nazywać mnie genialnym dzieckiem,…ale tylko ja wiedziałem, że dzieje się to za sprawą skrzypiec.
- Podejrzewam, że chciały w ten sposób opowiedzieć swoje dzieje – powiedziałem. – być może wędrowały z cygańskim taborem…- dodałem od niechcenia, a we wnęce nad piecem błysnęły zielono kocie oczy.
Babcia Tekla przyjrzała mi się z uśmiechem.
- Wydaje mi się panie Kleofasie – powiedziała powoli, – że pańskie opowieści wypełniłyby wszystkie zimowe wieczory…
- Jeżeli zapewni pani herbatniki…
- Odrobinę miodu i kubek mleka – rozległo się z regału, gdzie zwinięta w kłębek leżała Miaulina.
Roześmiałem się głośno, a Molica pokiwała głową.
- Kiedy na pana patrzę – powiedziała – przypominają mi się wszystkie baśnie.
Miaulina zachichotała pod nosem, a Babcia Tekla położyła na talerzyku nową porcję herbatników.
Kładąc się do snu nagle doznałem uczucia dobrze spełnionego obowiązku. Działo się dokładnie tak, jak przepowiedziała to stara ballada – wszystko, lub prawie wszystko, co ongiś zostało rozdzielone odnalazło się…

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!