Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 17, 2008 18:03

piękne......
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 17, 2008 19:16

madziaki pisze:piękne......

Piękne ...... bajecznie piękne ! :D

jola_pik

 
Posty: 594
Od: Sob kwi 16, 2005 23:20

Post » Pt paź 17, 2008 21:39

Kiedy słońce na dobre wychyliło się zza chmury i kiedy minęło pierwsze wzruszenie pani Małgorzata sięgnęła po przewieszony przez poręcz krzesła żakiet.
- Myślę – powiedziała wpatrując się w twarz Jerzego, – że powinniśmy wybrać się na mały spacer, oczywiście, jeżeli rozgrzał się pan dostatecznie.
Jerzy podniósł się z fotela, w którym siedział zamyślony, z nieobecnym wyrazem twarzy.
Wstałem i ja i w trójkę wyszliśmy na mokrą, pokrytą liśćmi płytę rynku.
Było chłodno i cicho, z drzew skapywały duże, ciężkie krople wody i rozpryskiwały się na ścieżce.
Jerzy pochylił się i podniósł z ziemi kilka kolorowych liści, złożył je w nieduży bukiet i pokiwał głową.
- Trochę biednie – powiedział sam do siebie.
Pani Małgorzata przystanęła i spojrzała na klomb, na którym rosło jeszcze kilka postrzępionych, blado-żółtych chryzantem.
Podciągnęła spódnicę i pomaszerowała przez mokrą trawę prosto w kierunku najbliższej kępy kwiatów.
Ledwie zdołała pochylić się nad nimi z krzaków dobiegł przeraźliwy gwizd.
- Niech to diabli – syknęła pani Małgorzata, wyprostowała się, ale było już za późno.
Dwu dziarskich staruszków w czapkach z napisem STRAŻ MIEJSKA wybiegło z ukrycia zacierając ręce.
Jeden z nich stanął przy pani Małgorzacie, a drugi wyciągnął z przewieszonej przez ramię polowej torby notes w czarnej oprawie.
- Mandat czy areszt? – Zapytał dość konkretnie, a pani Małgorzata sapnęła z irytacją.
- Przestępstwo nie zostało popełnione – oznajmiła z godnością. Odsunęła stojącego przy niej stróża prawa i zerwała krzak chryzantem.
- Teraz zostało! – Zawołał triumfująco staruszek z notesem i szybko w nim cos zapisał.
- Owszem – zgodziła się pani Małgorzata wręczając kwiaty Jerzemu.
- Mandat czy areszt? – Ponowił pytanie drugi ze staruszków.
Pani Małgorzata zmarszczyła brwi.
- Areszt – podpowiedział świszczącym szeptem stróż prawa z notesem.
- Niech będzie areszt – zgodziła się pani Małgorzata i dodała – mam strasznie dużo garderoby do naprawy…
Staruszkowie puścili jej uwagę mimo uszu, po czym jeden z nich wręczył pani Małgorzacie świstek papieru, na którym wyraźnym, kaligraficznym pismem stało:
PROSZĘ ZGŁOSIĆ SIĘ JUTRO RANO W BIURZE KOMENDANTA
CELEM ODBYCIA REGULAMINOWEJ KARY ARESZTU.
OSKARŻONA WINNA JEST KRADZIEŻY MIENIA MIEJSKIEGO.
Uprasza się o zabranie kapci, szklanki i torebki cukru.
Pani Małgorzata złożyła na kartce swój podpis, uścisnęła dłonie obu staruszków i poprawiła kołnierz żakietu.
Ścieżka prowadząca na cmentarz zasypana była liśćmi, a na furtce siedziała zmoknięta wrona.
Na nasz widok otrzepała pióra i niespiesznie odleciała na konar najbliższego drzewa.
Grób stał zasypany liśćmi, spomiędzy nich sterczał ku górze prosty, żeliwny krzyż z niedużą, lekko przekrzywioną na bok tabliczką.
Jerzy ostrożnie zdjął z niej przemoknięty brzozowy listek i przesunął palcami po literach.
A potem ułożył między liśćmi bladożółte chryzantemy i pochylił głowę.
Trwał tak długo z rękoma zagrzebanymi w liście, a kiedy podniósł się zobaczyłem, że twarz miał mokrą od łez.
Wracaliśmy z cmentarza powoli, w milczeniu, każde pogrążone w swoich wspomnieniach.
Z rozmyślania wyrwał nas głos Babci Tekli.
- Nie zimno wam czasem? Chodźmy trochę się rozgrzać. Idę zanieść Aronowi nalewkę.
Z komina domu unosiła się wąska wstążka dymu, na werandzie pachniało zbożową kawą, a w kuchni, na rozgrzanej blasze syczał czajnik.
Przy stole siedział zamyślony Aron wpatrując się w szereg nut biegnących po pięciolinii.
- Żeby to skończyć musiałbym tu przyjechać na dłużej – powiedział wstając na nasz widok.
Pani Małgorzata rozejrzała się po kuchni i pociągnęła Jerzego za rękaw.
- Niech pan spojrzy tutaj.
Jerzy zbliżył się do pieca.
- Kot, którego miał pański ojciec mógł dokładnie tak wyglądać.
Jerzy uśmiechnął się i ostrożnie wyjął figurkę z wnęki. Zdmuchnął z niej kurz i pokiwał głową.
- Ojciec bywał głównie na odpustach – powiedział. – Szkoda, że nie umiesz mówić – rzekł odstawiając figurkę na miejsce. – Opowiedziałbyś niejedną historię…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob paź 18, 2008 13:06

Szkoda, że nie umiesz mówić – rzekł odstawiając figurkę na miejsce. – Opowiedziałbyś niejedną historię…

Ależ, ależ... na pewno niedługo Brązowy Kot opowie Jerzemu niejedną historię :wink:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 18, 2008 13:50

Brązowy kot przecież umie mówić

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob paź 18, 2008 16:32

MaryLux pisze:Brązowy kot przecież umie mówić

no właśnie :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie paź 19, 2008 13:12

Gdzie bajusia?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 19, 2008 17:48

Aron pogładził czerwonawe pudło skrzypiec.
- Te – rzekł – zjawiły się nie wiadomo skąd.
Molica przysiadła niby wróbel na poręczy fotela.
- O tym nigdy nie mówiłeś.
Ojciec pogładził czuprynę córki.
- Jakoś wyleciało mi z głowy – odpowiedział. – Tu, w Złociejowie wszystko dziwnie się przypomina.
Babcia Tekla ustawiła na stole filiżanki i nasypała herbaty do pękatego imbryka z nadtłuczonym dziobkiem.
- Chętnie posłuchamy – powiedziała rozkładając na talerzyku herbatniki.
Usiedliśmy dokoła stołu – Jerzy naprzeciwko pieca, nie spuszczając oczu z glinianego kota, Molica obok Wnuka, ja przy Aronie, a Babcia Tekla – w fotelu.
- Ponoć czas na opowieści przychodzi z pierwszym śniegiem – zaczął Aron mrugnąwszy w stronę Babci Tekli, – ale ta wprosiła się sama.
Przesunął palcami po strunach. Struny zadźwięczały cicho, a Aron zastukał w pudło.
- Pewnego dnia ktoś położył je pod drzwiami naszego mieszkania…Były zakurzone i brakowało im jednej struny, ale kiedy wziąłem je do ręki wiedziałem, okazało się, że pasują do mojej dłoni tak, jakby zrobione były specjalnie dla mnie. Co dziwniejsze, podobne wrażenie miała twoja mama, chociaż jej ręka była o wiele mniejsza od mojej. A kiedy tata Jan przyłożył je do policzka wydało mi się, że są większe. Jeszcze tego samego dnia tata Jan – tak go nazywałem, bowiem moim ojcem, jak wiecie był ktoś inny, kogo twarzy niestety już nie pamiętałem – wybrał się do miasta by dokupić strunę. Skrzypce leżały na stole, zupełnie jakby czekały, az powróci do domu, a w ich pudle odbijał się każdy, nawet najcichszy dźwięk.
Stroiłem je starannie i długo i kiedy wydobyłem z nich pierwszy czysty dźwięk stało się coś dziwnego. Doznałem uczucia, jakoby czyjaś ręka prowadziła smyczek w mojej dłoni, a melodia, którą zagrały palce kogoś zupełnie innego przeniosła mnie w inny świat. Grałem, a przed moimi oczyma przesuwały się krajobrazy, polne drogi, zagajniki, wsie zagubione w rozległych polach.
Chciałem przestać grać, ale moje ręce wydawały się być zrośnięte z instrumentem…w końcu poddałem się i pozwoliłem, aby melodia grała się dalej …przymknąłem oczy i zobaczyłem światło dalekich ognisk, a potem, kiedy poczułem, że palce bolą mnie od wędrowania po strunach przed moimi oczyma zrobiło się ciemno.
Trwało długo, zanim nauczyłem się panować nad dziwnymi skrzypcami,…kiedy podpowiadały mi swoje melodie zapisywałem je starannie nuta po nucie, linijka po linijce. Nauczyciel muzyki zaczął nazywać mnie genialnym dzieckiem,…ale tylko ja wiedziałem, że dzieje się to za sprawą skrzypiec.
- Podejrzewam, że chciały w ten sposób opowiedzieć swoje dzieje – powiedziałem. – być może wędrowały z cygańskim taborem…- dodałem od niechcenia, a we wnęce nad piecem błysnęły zielono kocie oczy.
Babcia Tekla przyjrzała mi się z uśmiechem.
- Wydaje mi się panie Kleofasie – powiedziała powoli, – że pańskie opowieści wypełniłyby wszystkie zimowe wieczory…
- Jeżeli zapewni pani herbatniki…
- Odrobinę miodu i kubek mleka – rozległo się z regału, gdzie zwinięta w kłębek leżała Miaulina.
Roześmiałem się głośno, a Molica pokiwała głową.
- Kiedy na pana patrzę – powiedziała – przypominają mi się wszystkie baśnie.
Miaulina zachichotała pod nosem, a Babcia Tekla położyła na talerzyku nową porcję herbatników.
Kładąc się do snu nagle doznałem uczucia dobrze spełnionego obowiązku. Działo się dokładnie tak, jak przepowiedziała to stara ballada – wszystko, lub prawie wszystko, co ongiś zostało rozdzielone odnalazło się…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie paź 19, 2008 17:59

jakie to piękne, magicznie piękne...
dziękuję caty :1luvu:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon paź 20, 2008 11:21

To już kończy się baśniowy rok Kleofasa? Ja nie chcę!

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 20, 2008 13:02

niech się nie konczy :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 20, 2008 13:05

Niech się nie kończy!

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 20, 2008 19:52

Październik miał się ku końcowi. Bajanna chłodziła na ganku woskowe świeczki, a na balkonie Pacynki wisiało kilkanaście bukietów pracowicie i z fantazją ułożonych z suchych kwiatów.
Za ogrodzeniem cmentarza paliły się kopce liści i wszędzie unosił się lekko gryzący zapach dymu.
W domu w głębi parku trwały przygotowania do zimy – szpary w drewnianych ścianach werandy zapchane zostały warkoczami ze słomy, a pod ścianą domu piętrzył się stos równo pociętych szczapek drewna.
Po polach fruwały resztki babiego lata, bruzdami przemykały myszy, a sunące po niebie chmury stawały się coraz cięższe.
Do hotelu zwieziono kilka furmanek węgla, a na kuchennych półkach pojawiły się pękate słoje pełne ogórków, marynowanej papryki i kompotu z czereśni.
Nad piecem zawisły sznury suszonych grzybów, warkocze cebuli i czosnku i poskręcane strąki czerwonej papryki.
Kucharka mieszała coś w dużym garnku, co rusz spoglądając z dumą na półki.
- Zasobna jesień, syta zima – powiedziała podając mi pieczone jabłko obficie posypane cukrem i cynamonem.
Zjadłem je powoli rozkoszując się bijącym od pieca ciepłem.
Pani Małgorzata usiadła naprzeciw mnie z filiżanką kawy.
- Zima w pustym hotelu – westchnęła.
- Pewnie przyjadą dzieci – powiedziałem odkładając na brzeg blachy ogryzek.
- Pewnie przyjadą – pani Małgorzata oblizała łyżeczkę. – Co one tam mają do roboty w tym mieście…
- Myślałam, ze tęskni pani do miasta – powiedziała przekornie kucharka, ale pani Małgorzata przecząco zamachała rękoma.
- Nie, nie, nie – zawołała. – Może na samym początku,…ale przeszło mi bardzo szybko. Po roku znałam już wszystkich w mieście…wszystkie opowieści, wszystkie miejsca. W każdą sobotę po południu nieboszczyk zabierał mnie na wycieczkę po okolicy.
Pomyślałem, że jak dotąd nie zdążyłem dowiedzieć się, jak miał na imię mąż pani Małgorzaty, bowiem nie mówiła o nim inaczej jak „ nieboszczyk ”, zaś on sam spoglądał surowo z portretu wiszącego w hotelowej jadalni. Pod portretem pani Małgorzata ustawiała kwiaty w glinianym dzbanku i od czasu do czasu przecierała szkło flanelową szmatką. Obok wazonu leżała księga rachunkowa i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że co wieczór pani Małgorzata zdaje mężowi raport z codziennych wydatków i nielicznych przychodów.
Po obiedzie i krótkiej drzemce udałem się na przechadzkę. Było nieco cieplej, ale znad pól nadciągała lekka, zmieszana z dymem z ognisk mgła.
Na miedzach, gdzie osty zrzuciły już wszystkie nasiona zaczynał kłaść się zmierzch. Spojrzałem na miasto. Otulone pierścieniem mgły, polujące ciepłymi światłami okien wydawało się prawie nierzeczywiste.
Od cmentarza szedł zapach wosku i gorzka woń postrzępionych chryzantem. Ludzie jak cienie snuli się po alejkach, a lampy rzucały na ziemię nieduże kręgi światła.
Na poręczach ławek osiadła gęsta, perlista rosa, a nad butwiejącymi liści unosił się zapach grzybów i pleśni.
Mimo rękawiczek czułem jak zaczynają marznąć mi palce, ale czapka porządnie chroniła czoło i uszy.
Na rogu alejki wpadłem na Bajannę dźwigającą ogromną, pomarańczową dynię. Obok niej biegło pomarańczowe w świetle latarni kocisko.
- Ja pomogę – zaoferował się komendant straży miejskiej i dziarsko chwyciwszy dynię długimi krokami poszedł w stronę wąziutkiej uliczki.
Bajanna spojrzała w ślad za nim i westchnęła.
- Dawno temu…pamiętam jak Wincenty podniósł całą beczkę piwa. Był z niego najprzystojniejszy młody człowiek w okolicy…
- Teraz także niczego mu nie brakuje – rzuciła przekornie Pacynka wynurzając się z mroku. Obok niej biegł służbowy pies niosąc w pysku mokrą gałąź.
Bajanna zarumieniła się jak młoda dziewczyna, poprawiła beret i spostrzegłem na jej palcu stary, wytarty pierścionek.
Poczułem w sercu miłe ciepło, zupełnie jakby na mojej twarzy spoczął promień słońca.
- A wy? – Zapytała niewinnie Bajanna, a Pacynka nagle zaczęła zabierać gałąź głośno protestującemu psu.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i poszedłem w stronę hotelu, gdzie już od drzwi pachniało gorącym bigosem.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto paź 21, 2008 7:33

:lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 21, 2008 10:27

Caty, ja ostatnio przytyłam przez Twoją baję!

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 82 gości