Odczuwam, odczuwam
Doba niekiedy dochodzi do 50h

Wczoraj np doszła
Przedwczoraj ok22 mojej łazience zamieszkały karaluchy... wyczytałam takie porównanie w wątku jopop z W-wy i jako żywo pasuje. Dlaczego? Bo są małe,czarne i jak tylko zapali się światło to rozbiegają się w popłochu.

;

;
Karaluchy wzięły się z ul Myśliwskiej - pan zadzwonił do TOZ, że siedziały na środku ulicy. Pan w sumie fajny-postawił im karton,odrobaczył,dał antybiotyk. Raczej psiarz,ale maluchy nie dawały spokoju sumieniu - trafnie zauważył że nie przeżyją długo na podwórku bo coraz zimniej.A pani, która je podkarmiała powiedziała, że widziała jak ktoś je wyrzucił z samochodu - niestety, numerów nie spisała
Wczoraj w przerwie pracy fotografowałam nędze, które siedzą u Tomasza. Bida z nędzą. Dziewczynka i chłopczyk - Filon i Laura (chyba ukłon ws Jani:)
Laura jest bardzo chora. nie je. Tomasz karmi ją na siłę strzykawką.
Jakieś pomysły, żeby zaczęła???
Takie są piękne

;
Wczoraj dzwoniło kilka osób ws czarnych maluchów - miałam plan,żeby oddac przynajmniej 1 karalucha.byłyby wtedy pakiety po 2 sztuki - jeden u p.Danusi i u kochanej 1969ak, która miała chęć na pakiecik.
Ale wnikliwe oględziny karaluchów sprawiły, że dostrzegłam dziwne pupki.
Naprawdę dziwne - takie jakby obrzęknięte, choć nie czerwone.
Skoczyłam z dzieciakami do lecznicy - nie ma dramatu - mają tam po prostu mniej futerka, (tez gołe piętki) tak jakby cos je intensywnie wylizywało, lub sobie poobcierały). Trza obserwować.
Zaowocowało to tym, że mili państwo którzy zamarzyli o czarnulkach wzięli jednego zębatego potwora od p. Danusi (byli w pełni świadomi że nie jest jeszcze milusi) 10 min później drudzy państwo wzięli drugiego potwora. Bardzo mi się podobała postawa tych ludzi - stwierdzili, że pewnie że fajniej jak kić się od razu przytula,ale przecież chodzi o kocie życie (wiedzieli że kicie są z Jurowieckiej i następnym potrzebne jest miejsce)
Za chwilę zadzwonił jeszcze jeden pan. Dostał czarnulka od p.Teresy (która ma u siebie 3 czarnulki.
Potem skoczyłam do Szałwii - miałyśmy przepakować chorego, dużego kocurka do wygodniejszej klatki. Ale w trakcie przepakowywania doszłyśmy do wniosku, że gdyby miał dziś jechać do lecznicy to z klatki łapki łatwiej go będzie przepakować. Więc tylko sobie radośnie sprżatnęłysmy
Potem zawiozłam drugą łapkę dziewczynie na Sienkiewicza - ta dziewczyna jest fajna. Złapała dzikusa pod blokiem bo miał paskudną ranę. Wyleczyła (finansował TOZ). Potem okazało się,że kot ma marne wyniki nerkowe. Jeździła z nim 2razy dziennie na kroplówki, potem nauczyła się robic sama... A kić jej 2 dni temu zwiał. I oczywiście nie ma ochoty wrócić...
Ciekawe czy klatka łapka go skusi
Odebrałam transporter od 1 państwa, którzy wzięli małego zębatego potwora. Kiedy zaszłam potwór spał sobie u pani na kolankach. Oczywiście osyczał mnie kurtuazyjnie, ale wkrótce pewnie zauważy, że nie jest tygrysem
Wczoraj coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że
już wkrótce będziemy mogli zaoferować kota w dowolnym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny
Bo stan wyglądał tak:
2 czarne Jurowieckie - p.Danusia
4 czarne Jurowieckie - p.Teresa (złapane jakiś tydzień temu dzięki pomocy Tomasza)
2 czarne Jurowieckie - pani z Wasilkowa
3 czarne z Myśliwskiej - moja łazienka
2 czarne chore - Tomasz
Czyli 13 czarnych maluchów
Pominę juz subtelnie 7 dorosłych czarnych po sterylizacji/kastracji
z którymi nie bardzo jest co zrobić. Bo są tam też takie mlodziutkie, tegoroczne. I są grzeczne, nieagresywne.
Dzis np dałam sama 2 zastrzyki choremu kocurkowi u Szałwii. Nie wkładałam nawet rękawic (nie utrzymałabym w nich strzykawki) więc tylko go ładnie poprosiłam, żeby mnie nie zmasakrował i on był na tyle miły,że siedział grzecznie.
Jak myślicie - co dalej? Bo niby moga pojechać na Andersa.Problem polega na tym, że na Jurowieckiej tylko częściowo karmili je kupcy. Bardziej ludzie, odwiedzający ryneczek. Czy pojadą na Andersa?
Najpiękniej byłoby, gdyby mogły zostać "kotami pracującymi" . ale mamy mało czasu...
Może po 2-3 do karmicieli? Np na Wiejskiej jest 4 karmicieli. Ostatnio zabraliśmy stamtąd 4 kociaki, kocice wysterylizowane...
W Starosielcach latem zostało zabranych 12 kociaków. I jeszcze kilka takich miejsc. jak myślicie?
Poza 7 która obecnie siedzi na swoje miejsce czeka jeszcze 6-7 nie złapanych. I 3 maleństwa o które bardzo sie martwię...
Tomek był dziś rano,ale nawet kawałka ogonka nie widział.
Kolejna duża łapanka planowana jest na ok. wtorek.
Wybieramy sie jutro ok16. Kciuki bardzo potrzebne.
Właśnie dzwoniła
Monia - baba z Białostoczku ma 7 nowych kociaków

Przeraża mnie to...
Jak widzisz
Janiu - ta pani nie dotrzymuje słowa...
Co z tym zrobić? Zabranie ich nic nie zmieni,zaraz będą następne. Z drugiej strony one tam nie przeżyją - zakupkane,maleńkie,biedne.
Co radzicie?
Plissss,plisss, wszelkie pomysły dot. wyżej wymienionych spraw bardzo potrzebne.