dopiero co przysiadłam na dupie. 4 godz nam zajęło dostanie się do sopotu i oględziny.jak wróciłam do domu to z jęzorem wywieszonym:kolacja dla gości, sprzątanie- zastali mnie z mokrym łbem

bo się nie wyrobiłam, mimo, że o 2 godz przełożyłam spotkanie. dziewczyny, trochę grubo nagięłyście temat kotów na progu śmierci. chciałabym, żeby moje osiedlowe były takie zadbane i lśniące. koty są spasione jak grube berty, żarcia im nie brak a do piwnicy okno mają wybite. to są koty wolnobytujące i na nieszczęśliwe bynajmniej nie wyglądają. dziś było ich 9 sztuk. owszem głaskać się dawały, ale bez przesady miziaste nie są już, tylko jeden dał się nosić na rękach, ale nie był very szczęśliwy. szczerze mówiąc ulżyło mi- spodziewałam się kotów w stanie agonii, chudych i z cieknącą ropą po brodzie- a koty do całowania - czyściutkie, tyle, że z pchełkami. poprosiłam młodzież z ekstra aparatem o sesję foto! zdjęcia zrobione. jak na moje mają zajebiste warunki- wielki ogród ogrodzony z dala od ulicy i blisko morza. każdy turysta nimi się interesuje i miejscowi też. koło nas zatrzymało się z 10 osób i panie mówiły nam, że to są sopockie maskotki- dokarmiane i zadbane. tyle, że nie ma osoby za nie odpowiedzialnej. pani z sopotu na kartce którą zostawiłyście na płocie napisała swój tel kontaktowy. prosiła o kontakt.
z racji, że kotów postanowiłyśmy nie ruszać, bo
po 1) jak zabrać 9 byków w 2 małych transporterach do gdyni skmką (zawaloną tłumami ludzi po pachy),
2) one nie wyglądają na cierpiące, są już samodzielne i nie uznałyśmy za stosowne zmieniać im miejsca zamieszkania.
3) skontaktowałam się z yammaycą i ona powiedziała że wyłoży kasę na budkę taką jak robi UM gdynia dla kotów wolnobytujących 400 zł- zawieziemy ją tam i niech se mieszkają. miejsce bajeczne a koty na moje zdrowe jak rydze (tyle, że ten jeden czarny z mętnym wzrokiem syczał na nas i nie był skory wpakować się do transportera),
4)musicie się tylko dowiedzieć, czyja to posesja w UM sopot i załatwić zgodę na postawienie budki (ok 10 szt w nią wejdzie)
5) będę miała ich piękną sesję foto- stworzy się stronę i niech ludzie je biorą stamtąd bezpośrednio.
a monia pisała już, że czarny stary bez oka zwiał jak perszing i już się nie pokazał.
TERAZ DO IZABELI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
podeszła do nas pani i poprosiła o to, żebyśmy pomogły kotkom wolnobytującym mieszkającym obok- 3 maluchy jeden z chorymi oczkami. z racji że miałyŚmy zwieźć chore z emilii platter 5 do izy do ciapkowa- za jej zgodą, wykorzystałam fakt- że tych nie ma sensu zabierać z posesji i podałam pani adres do ciapkowa (na konto tamtych). pani miała je autem podwieźć do gdyni do azylu. iza- ja we wtorek po nie przyjadę z yammaycą i jak będą zdrowe to je weźmiemy od razu na DT, a przy okazji zrobimy sesję foto innym rezydentom ciapkowa, yammayca robi piękne ulotki reklamowe to je migiem oddamy na DS- bo obecnie małe idĄ jak bułki z piekarni. iza z góry sory, ale tylko takie wyjście mi do głowy przyszło, jak mi pani płakała, że jej te koty podwórkowe umrą. nie martw się- my im migiem dom znajdziemy
