olesia.b pisze:Nasza pierwsza wizyta z Milusiem była mało zabawna, bo on miał już straszną odmę i pan doktor powiedział nam zgodnie z prawdą, że nie wie, czy kot przeżyje. Po czym ja zaliczyłam wspaniały zgon na środku gabinetu - serio, zemdlałam i pół SGGW mnie cuciło. Pan doktor zobaczył, że jesteśmy szurnięte i nie miał wyjścia - musiał Milka wyleczyć
byłaś bardzo przekonująca

teraz to sie wydaje zabawne, ale musiało być paskudne i - dosłownie, jak widać - zwalające z nóg

ja w pozycji 'wcale nie mdleję' czyli głowa między kolanami itp. wylądowałam przy okazji Maleństwa, ale - jak się okazało - mój histeryczny ryk w telefon okazał się mało skuteczny :]
za to w lecznicy wył strasznie jakiś piesek, inny miał zdiagnozowany nowotwór kości






za 2 tyg. dzwonię się umówić, za 3 tyg kontrola
