[Białystok 2]60 kociaków i nowe nędze :(:( s.97

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 13, 2008 11:38

aga&2 pisze:1969ak - ooo, gratuluję. Już się troszkę obawiałam, że TŻ cię zmusi do dokocenia się :)


Wcale bym się nie zmartwiła. Fajna z niej przytulanka :D

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon paź 13, 2008 21:40

Nakasha - uff, żyjecie. Cieszę się, że Sabinka jakoś sobie radzi. Zrozum, ja też bym syczała na wszystkich, gdybym sobie z Nokią pomieszkała :)
A tak serio - z chłopakami dogadywała się bez problemu. Może bez przytulania się, ale też bez syczenia i łapoczynów.
Mam nadzieje, że będzie grzeczna po drodze...

1969 ak - dzięki za dzisiejszą gotowość:)
Rano zadzwoniła Bożenka że objawiła się jej pod furtką mała kotka.
I krzyczy, żeby ją natychmiast zabrać z ulicy.
Gorączkowe poszukiwanie miejsca - Beatka się zgodziła. I 1969 ak też :)

PO południu polowaliśmy z Tomkiem na Wiejskiej. NIezły jest :)
Zanim przyjechałam to złowił młodą kotke na sterylkę. Potem za jednym zamachem kotkę z kociakiem do klatki - łapki. I wówczas zrobiło się niewesoło - został tylko jeden malusi burasek na dachu :(
Prośby i groźby nie skutkowały - patrzył na nas z politowaniem :)
Ale w końcu skusił się na mięsko, zlazł z dachu i został pojmany podbierakiem.
W międzyczasie mało nie zginelismy 8O Zaczepiła nas karmicielka - i zamiast pozwolić sobie wytłumaczyć zaczęła krzyczeć - że zabieramy koty do uśpienia, że wezwie policję - używała słów, których nie powstydziłby się najgorszy menel. Sytuacja była na tyle niefajna, że Tomasz wezwał patrol policji - baliśmy się, że pani rzuci się z pięściami (w międzyczasie dzwoniła po posiłki :)
Patrol przyjechał, pani się zdematerializowała. Policjanci wysłuchali, pojechali.
My spakowaliśmy cały zwierzyniec i udaliśmy się do lecznicy.
Kocice zostały wycięte (hotelują sobie u kochanej p. Ani)
Kociaki pojechały dołączyć do rodzeństwa u nowej Asi. Niniejszym Asia ma już komplet - 3 malutkie groźne tygrysy i jednego całkiem już ugłaskanego ...

Potem byłam w odwiedzinach u kici pingwinki, która mieszkała u p.Ani i Beatki. Zawiozłam książeczkę zdrowia - kicia ma fajnie. Jest ponoć miłym tulakiem 8)

Wracając pozbierałam transportery po mieście - jutro ok 16 wybieramy się z Tomkiem na Jurowiecką. Niestety - miasto milczy, budy rozwalają, koty coraz biedniejsze. Ludzie dzwonią średnio raz dziennie że trzeba coś z tym zrobić. Trochę mnie to denerwuje - ja przecież wiem, że trzeba.
Ale nie mogę poświęcić tygodnia na połapanie tego towarzystwa. A nawet jeśli to co z nimi zrobić?
(tj potem na Andersa, tylko okres posterylkowy jest newralgiczny :roll:)
Zobaczymy...
Karmicielka, która dziś dzwoniła ma pod opieka 12 sztuk - 6 dorosłych i 6 maluchów (w tym dwa całkiem malusie)

1969ak- jakby te malusie dały sie podejść to może do Was?
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon paź 13, 2008 22:12

Wiem Aga jak się czujesz z tymi telefonami :wink:
Dziś do TOZu dzwonił starszy Pan w sprawie kotów z Jurowieckiej. Ponoć z drugiej strony rynku od sklepu łowieckiego jest kotka z malutkimi kocikami, opowiada jak karmicielki płaczą mu do ucha bo nie wiedzą co zrobić. Jutro około 16:30 będą na miejscu i pomogą łapać jakby co :wink:
Pan jest zdesperowany i idzie jutro do gazet a jak będzie trzeba to pójdzie i do prezydenta. I o to chodzi, proponujemy pomoc a miasto milczy, echh słów brak ...

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 14, 2008 9:03

Agatko, jesteś wspaniałym PSYCHOLOGIEM i wybitnym znawcą psychiki kociej.
Otóż, miałaś absolutną rację:
tym razem trafiły do mnie rozbójnicy, w szczególnosci Jego Wysokość (raczej: małość - z racji postury) BRUTUSEK.
Wszelkie moje zabiegi wychowawcze do niego nie trafiają - ma ostre długie p a z u r k i i niewyparzony język, bo nadal syczy....
Brzydalek z niego nieprzeciętny... Pazurki przydałoby się przyciąć...
Zobaczymy, co z niego wyrośnie....
JANOSIK i LADY MAKBET powoli cywilizują się....
Lady to zarazem okropny tchórz.
A BONA (ich starsza siostra) po sterylce ma się całkiem dobrze - może zechce u mnie zostać na zawsze, bo w jej rodzinnych stronach nie byłaby mile widziana.

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 14, 2008 19:51

Od wczoraj jest u mnie śliczna, 3-4 mc, tygryska (patrząc od góry). Patrząc od przodu: ma biały śliniaczek i białe skarpetki oraz wzruszające spojrzenie. Patrząc od tyłu: ma białe łapy. Patrząc od spodu: biały brzuch.
Jest grzeczna, mrucząca, kuwetkująca, wygłodzona, przymilna.
Dostała advocata, wkrotce wyzdrowieje ze świerzbu. Wygląda na zupełnie zdrową.
Cudowne stworzenie. :)

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Wto paź 14, 2008 21:00

aga&2 pisze:Wracając pozbierałam transportery po mieście - jutro ok 16 wybieramy się z Tomkiem na Jurowiecką. Niestety - miasto milczy, budy rozwalają, koty coraz biedniejsze. Ludzie dzwonią średnio raz dziennie że trzeba coś z tym zrobić. Trochę mnie to denerwuje - ja przecież wiem, że trzeba.
Ale nie mogę poświęcić tygodnia na połapanie tego towarzystwa. A nawet jeśli to co z nimi zrobić?
(tj potem na Andersa, tylko okres posterylkowy jest newralgiczny :roll:)
Zobaczymy...
Karmicielka, która dziś dzwoniła ma pod opieka 12 sztuk - 6 dorosłych i 6 maluchów (w tym dwa całkiem malusie)

1969ak- jakby te malusie dały sie podejść to może do Was?


Czy te złapane kotki z Jurowieckiej po sterylce potrzebują jakiś szczególnych warunków? Mamy oddzielny pokój, gdzie ew. mogłyby odczekać do wypuszczenia. Ale wtedy chyba potrzebna byłaby jakaś klatka.

Czy te całkiem malusie to wymagają jakiejś szczególnej opieki? My nie umiemy z obchodzić się z takimi maluchami :(

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 14, 2008 22:19

1969ak-oddzielny pokój to jest to:) Ew.klatka by się zorganizowała...
Najbezpieczniej w klatce - bo nie trzeba ich potem spowrotem łapać i nie zdemolują ani siebie ani pokoju.
Zobaczymy jak będzie.... Generalnie Wy jesteście chyba bardziej potrzebni na froncie kociaków :D - kocice nie wymagają głasków i czułości - raczej spokoju i zdystansowanej obserwacji. Dzieciaczki natomiast - wiadomo...


Dziś byłam z Tomkiem w lecznicy. Ma dwa czarnulki - jeden całkiem ok (chłopczyk) - trochę smarka. Drugi natomiast - paskudny. Oczu nie widać, leje się z noska, nie je (dla osób o dobrej pamieci - wygląda jak Bazyliszek, który był u Sylwii) Takie 7 nieszczęść...
Potem byliśmy na Jurowieckiej. Te koty tam wyglądają jak ludzie po przejściu tsunami. wszystko porozwalane, śpią pod jakimiś kartonami.serce się ściska...
Najgorsze, że karmicielka, która miała pomóc wcześniej je nakarmiła, bo takie biedne :roll:
W rezultacie dorosłe koty patrzyły na nas z politowaniem. maluszki zwiewały ile sił w łapeczkach.
Udało sie złapać dwa malusie czarnulki - niestety - zostały dokładnie dwa takie same :roll:
Więc szacunki karmicielki są naprawdę mocno "na oko"
Narazie dzieciaczki siedzą u p.Danusi w łazience - w dużym transporterze-uważają że są mega -tygrysami, choć sa malusie :D
W zależności od łowów w czwartek - jeśli coś się jeszcze złapie - pojadą do szpitala. Jeśli nie - będziemy kombinować...
Czwartek to już chyba ostatnia mozliwość - ochroniarze mówią, że pod koniec tygodnia mają na teren wjechać buldożery 8O
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto paź 14, 2008 22:51

Strasznie szkoda tych jurowieckich kiciów. Nie widziałam co prawda skali zjawiska, ale wyobraźnia działa... Tak mało czasu... Miasto jak widać nie odezwało się ani słówkiem?
Jak mogę pomóc?
Moje dwie kotki po sterylce może już jutro mogą wrócić do siebie? (utro minie tydzień). Jedna z nich jest taka nawet ciekawska, zagląda z zainteresowaniem co robię (zwłaszcza gdy napełniam michę), druga - hm... w jej wzroku widzę jak bardzo mnie nienawidzi za to że ją trzymam w klatce. Gdyby wiedziała, że są mniejsze klatki - pewnie byłoby jej lżej.

Motylku, jak bardzo kicia urosła! Piękna jest, i ma prze-różowe uszka i nosek. Cudo :)

Beata87: nieźle opisałaś rzut kota z góry, z przodu, z tyłu, z boku :D

Dostałam dziś pozdrowienia i fotki od Furii z nowego domku, ale strona ze wstawianiem zdjęć na miau odmawia posłuszeństwa. Więc później.

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Śro paź 15, 2008 4:16

Ja pożegnałam sie wczoraj wieczorem z JANOSIKIEM. Jak zwykle, Agatka - zadbała o nowy dobry dom dla niego.
Niech MU się dobrze dzieje!
Bardzo smutno czytać o biednych kotach z Jurowieckiej.
Niech będzie CHWAŁA TYM, co śpieszą IM z pomocą!
Jesteście DZIELNI, WSPANIALI i KOCHANI!!!

jania

 
Posty: 794
Od: Sob sty 19, 2008 16:28
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 15, 2008 9:41

Szałwia pisze:druga - hm... w jej wzroku widzę jak bardzo mnie nienawidzi za to że ją trzymam w klatce. Gdyby wiedziała, że są mniejsze klatki - pewnie byłoby jej lżej


:D dobre. Mam to samo. Obecnie strasznie mnie nienawidzą dwa wczorajsze czarnulki Jurowieckie. Siedzą w klatce na "papugę" :) Dziś p.Danusia nie pracuje, więc ew. do szpitala pojadą dopiero jutro. a wypuścić ich narazie nie idzie, bo wyobrażają sobie, że są tygrysami :roll:
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 15, 2008 20:40

Hmm, kicia tymczasowa o roboczym imieniu Lońka ( Leonarda) o mały włos i miałaby dziś domek ( znaleziony oczywiście przez Aga&2). Niestety , w wyniku powstania swoistego sporu dotyczącego jej zacnego losu, Lońka wylądowała najpierw u weterynarza ( gdzie przeszła serię badań w tym na białaczkę..., zastrzyków, pobierania krwi), a później spowrotem u mnie na obserwacji. Teraz śpi, biedaczka , z otwartymi oczami, a jutro czeka ją kolejna wizyta u lekarzy. Ojojoj...

Ja też mogę przytrzymać w piwnicy jakąś kotkę z Jurowieckiej , po sterylce, jeśli trzeba, ech..

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Śro paź 15, 2008 21:12

Spór sporem ważne, że w porę zauważyłyście chorobę bo głupio by było jakby kić rozchorował się już w nowym domku, niepotrzebny stres dla kota i dla Was dziewczyny :wink:
Wiadomo co mu jest dokładnie??

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 15, 2008 21:26

Badania nic nie wykazały, a objawy mogą wskazywac także na zwykłą niestrawność ( była wygłodzona, zbyt łapczywie jadła pierwszego dnia). Będę ją obserwować, narazie nie wykazuje żadnej aktywności, tylko śpi i myje się.. Ale nie wygląda na chorą, tylko pragnącą odpoczynku (wg mnie, ale przecież nie jestem znawcą...;)) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze..

beata87

 
Posty: 347
Od: Czw mar 27, 2008 22:42
Lokalizacja: bialystok-centrum

Post » Śro paź 15, 2008 21:37

Opiekun kota jest największym znawcą :lol: może to faktycznie przejedzenie. Wogóle jakiś inny kot pojechał do tego domku ??

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro paź 15, 2008 21:54

Oj, Beatko. Lońka bidka po prostu nie miała szczęścia...Nie martw się, myślę, że ona po prostu odsypia stres (moja kocica po 2 tyg ucieczce też tylko spała i jadła. Przez jakiś tydzień :) wspominam ten czas z łezką w oku :)

Ale od początku. Powstał pewien spór kompetencyjny :)
Mianowicie - wczoraj poprosiłam BOżenkę, żeby mi kicię w miarę mozliwości przywiozła przed 13 (Beatka szła na zajęcia) a ja bym kotę po 16 zawiozła do nowego domu. Bozenka powiedziała, ze nie wie, czy da radę.
Więc rano zerwałam się zawieźć męża do pracy żeby mieć samochód i móc w przerwie zajęć wyskoczyć po Lońcię.
Ok 10 Bożenka napisała, że ona sama kotę zawiezie, bo chce sprawdzić domek. Ok. Ale jakoś tak czułam, że mi nie ufa...Pytała np czemu nie zawiozę tam kotki od p.Ireny (były tam maluchy na Gajowej, ale się oddały, zostały 2 kicie ok 4 mcy i jedna starsza)
Ale wiecie - jak mogę zabrać kicię od Beatki i kicię od pani, która nie pomyślała wcześniej o sterylizacji to wybór jest prosty. Zwłaszcza, że od pani wyadoptowało się w sumie 7 kotów, a nie sądzę by chciala nam jakieś maluchy przetrzymać...Poza tym mi leży na sumieniu jak kić u kogoś długo siedzi. Przez Szaraka to prawie osiwiałam :D
(Co nie znaczy oczywiście, że należy je oddać do stodoły :twisted: )
Ale po obszernej wymianie smsów Bożenka zgodziła się, żebym odwiozła kicię.
Kiedy z nią wracałam to kicia wydała mi się podejrzanie grzeczna - spała w transporterze, zamiast się drzeć.
Zajechałam z nia nawet do lecznicy na przegląd - ale wszystko w normie.
Kicia nawet się ożywiła i dała popalić pani doktor.
Potem miała 2 godzinki poczekać u mnie.
Ale zaczęła wymiotować. Trzy razy. I zrobiła brzydką kupę (o ile może byc ładna :roll:)
Więc mi się wszystkie włoski zjeżyły na głowie - akurat w łazience siedziały 2 wczorajsze tygrysy Jurowieckie (p. Danusia jechała dziś na jakiś pogrzeb i musiałam je zabrać rano,żeby się nie zanudziły na śmierć...
Bożenka zabrała Lońkę do lecznicy - kota przebadana na wszystko co możliwe. Mam nadzieję, że po prostu kicia się czegoś nawciągała zbyt łapczywie - nie wiemy w sumie co jadła wcześniej....

Ja w międzyczasie pojechałam nakarmić stado. Pamiętacie kotkę Alę - nasza pierwszą wyciętą kocicę? Serdecznie pozdrawia - straszny z niej grubas :D
Obrazek

Wracając byłam na sesji foto u p.Ani i Marcyśki - piękna kota. Tylko duuużo mówi. I ma fajnego psiutka:
Obrazek;Obrazek
Obrazek;Obrazek
Obrazek;Obrazek

W międzyczasie dzwoniłam do państwa, którym miałam zawieźć Lońkę- chcieli ją nawet chorą... Ale niedawno stracili kotkę (trutka) więc nie chcialam ich narażać - jeszcze nie znałam wyników. Zresztą chyba lepiej będzie ją jeszcze przez kilka dni poobserwować - dasz radę , Beatko?
Do państwa pojechała kicia od Asi - zostały u niej 3 małe drapieżniki (jeden skasował mi palec przy nieudanej próbie odrobaczenia :roll:)
A taka byłam szczęśliwa, że czarnuchy Jurowieckie mnie dziś nie zmasakrowały :roll:
Państwo fajni. W kwietniu pod tarasem okociła im się dzikuska. KOciaki podkarmili, rozdali. Jednego zostawili sobie (właściwie sam się zostawił - po prostu wlazł do domu i nie mogli go znaleźć przez 3 dni :D) A potem juz został. Ale że było ciepło i kicia wychodziła to się gdzies najadła trutki - nie udało się jej uratować. NO i rozpacz...
Państwo bardzo się ucieszyli z możliwości sterylizacji kotki matki i jej siostry dzikuski.
Mam nadzieję, że kicia będzie szczęśliwa. A Lońci znajdziemy inny super domek. Bidka kocia, naprawdę jest prze-sym-pa-tyczna....
Wsumie chyba dobrze się stało, że zabrałam kicię wczesniej - być może jakbyś Beatko wróciła po zajęciach a pawiki leżały gdzieś skrzętnie ukryte to mogłabyś nie zauważyć. A jednak pawik na powitanie nowego domu to tak średnio zachęcająco :wink:
Obrazek 
:: Pomóż nam informować o 1% - zamieść w swojej stopce banerek - wklej do podpisu poniższy kod ::
Kod: Zaznacz cały
[url=http://kotkowo.pl/jedenprocent][img]http://kotkowo.pl/jedenprocent/kotkowo_jedenprocent.gif[/img][/url]

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: alessandra, elmas, Google [Bot] i 128 gości