» Sob paź 18, 2008 20:04
Może kocie forum to nie jest miejsce do opisywania prywatnych,ludzkich dramatów,ale z drugiej strony-może ktoś potrafi mi coś doradzić?
Pół piątku przesiedziałam,jak sparaliżowana gapiąc się na zegar i marząc,żeby czas przyspieszył a drugie pół przepłakałam (i wtedy troszkę mi ulżyło).Mam 19 letniego syna diabetyka a przy tym,przykro mi to pisać,kompletnego idiotę.Przy całej swojej inteligencji Jasiek jest kretynem.W piątek rano obudził mnie dźwięk z moich najgorszych koszmarów-ni to wycie ni to jęki mojego synka tracącego przytomność.Kiedy tak go słyszę mam wrażenie,że serce mi staje i momentalnie tracę zdolność myślenia.Leżał w kuchni na podłodze wstrząsany drgawkami a ja miotałam się po domu w poszukiwaniu
ratunku czyli zastrzyku GlucaGen,który osobiście włożyłam mu do
plecaka,żeby zawsze miał przy sobie.Plecak typu wojskowej kostki pozapinany na mnóstwo koszmarnych pasków a w środku...pusto.Odmóżdżona rzuciłam się do szuflady i szafki,gdzie kiedyś glucagen leżał,ale wiedziłam,że już od dawna NIE leży.Wyrzuciłam wszystko na podłogę oczywiście z zerowym skutkiem.Z jękiem miotałam się po domu oczywiście bez skutku.Nie mogłam znaleźć okularów,nie mogłam znaleźć w komórce numeru pogotowia...a jedno i drugie było pod nosem!
W końcu się do nich dodzwoniłam,musiałam wrzeszczeć do słuchawki,bo
mnie dyspozytor uciszał.A Jasiek leżał w drgawkach i nijak nie mogłam mu
pomóc.To są straszne chwile,nawet teraz,gdy to piszę to płaczę na
samo wspomnienie.Kiedy juz było po wszystkim z płaczem błagałam Jaśka,żeby mi pozwolił umrzeć pierwszej.Bo on nawet nie zauważy,że umiera...
Czemu nazywam go kretynem?Bo po raz KOLEJNY taka groźna hypoglikemia
zdarzyła mu się po zarwanej nocy.Wychodził na studenckie otrzęsiny,dwa razy mówiłam "tylko koniecznie obniż bazową insulinę o połowę" (żeby nie było za niskiego cukru).O 23 jeszcze mu wysłałam SMSa z tym samym tekstem i,wyobraźcie sobie,że ten idiota tego NIE ZROBIŁ!!!Mało tego,ostatni pomiar cukru wykonał o 2 w nocy,było 47 czyli znacznie za mało (kiedyś stracił przytomność mając 49,norma jest to ok.90-110).I co robi?Wstaje rano ok.7,NIE MIERZY CUKRU I SIADA DO KOMPA!No czy nie imbecyl?Nie samobójca?A o 7.50 już traci przytomność...
Słuchajcie,ja już nie wiem,jak z nim rozmawiać.Kocham go najbardziej na
świecie a on po prostu chyba za nic ma swoje życie.Gdyby nie było mnie w
domu...gdyby upadł na ulicy...
A GlucaGen po prostu zgubił i nie raczył mi o tym powiedzieć.
I tak już jestem okropnie nadopiekuńcza,to co teraz robić-przecież nie zabronię mu rozrywek?Będę pewnie sprawdzać,czy obniżył insulinę bazową,ale-do cholery-to przecież dorosły facet...Ile lat mam go pilnować???