Metraż niewielki: Zamykamy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 10, 2008 21:24

Na pocieszenie :)
genowefa pisze:Przeklejam apel z wątku Czeskiej Bajki:

Parę słów o tym czemu ostatnio się nie wysypiam :evil: Zasypiam sobie normalnie, ale zdarza mi się budzić w nocy, bo np. pić mi się chce lub tak ot po prostu. Zazwyczaj nie mam problemów z ponownym zaśnięciem, a właściwie nie miałbym gdyby nie Ciumkacz :twisted: Wygląda to tak. Budzę się i sięgam po picie i w tym momencie już słyszę tupot małych łapek. Uwaga! Kryć się! Ciumkacz nadchodzi! Nakrywam głowę kołdrą i zostawiam szparkę na nos, żeby móc oddychać. Nic nie może wystawać, nawet kawalątek, bo będę miała obślinioną koszulę nocną i wąsiki rozkosznie smyrające mnie po twarzy :twisted: Cimkacz po kilkukrotnych nieudanych próbach odpuszcza i zajmuje się ciumkaniem kołdry leżąc przy tym na mojej głowie. Jest znośnie, usiłuję zasnąć. Kurde, ale gorąco pod tą kołdrą! No nie muszę się trochę odkryć, chociaż ociupinkę. Ciumkacz natychmiast dostrzega kolejną szansę! łapię oddech i znowu pod kołdrę. I tak w kółko :roll: A poza tym jest nieznośny i bezczelny. Traktuje mnie i TŻ jak duże drzewka, czy też drapaki. TŻ nie raz strąca go z nogawki dopiero jak się zorientuje, ze kot wlazł powyżej kolana, najgorsze jest to, że po mnie też próbuje włazić nie zwracając uwagi na to, że mam na nogach rajtuzy :evil: Poza tym jest gruby i pokraczny. Prawdopodobnie z tego powodu nie za bradzo wychodzi mu wskakiwanie. Na przykład nie umie wskoczyć z ziemi na moje kolana, co kończy się pazurkami wbitymi w moje i udo i żałosnym miaukiem. LUDZIE! NIECH GO KTOŚ WRESZCIE PRZYGARNIE! BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!

Właśnie wpadł w szał: przytula się, mruczy, ugniata, ciumka - pełny serwis! Przecież każdy marzy o takim kotku! Na chwilę podrzuciłam go Abci, ale widzę, że już wraca :twisted:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt paź 10, 2008 21:28

No!
Rozkręciło się :)
Trzeba było dzieciakom pokazać do czego ten dziwny stwór służy. Chwila zabawy piórkami na sznurku i rozkręciła się imprezka na drapaku. No, może na razie kinderbal.
Wuju siedzi i patrzy, a Zła Ciotka niewzruszona poszła spać.

Nie wiem tylko, czy dobrze skręciłam, bo się trochę to gibie. Może się gibać?

Toleńka kochana jedzie w niedzielę do nowego domku. Martwię się oczywiście, bo ona się stopniowo oswaja (ostatnio bardzo przytula się w nocy!), a teraz może jej się "cofnąć" - w nowym domku prawie na pewno będzie parę dni przerażona... No i jeszcze tam będzie druga kotka... Ale cóż robić - rozstania są wpisane w tę robotę...

A u orchidki już coś na mnie czeka... mam przejąć w niedzielę...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob paź 11, 2008 8:22

genowefa pisze:Na pocieszenie :)
genowefa pisze:Przeklejam apel z wątku Czeskiej Bajki:

Parę słów o tym czemu ostatnio się nie wysypiam :evil: Zasypiam sobie normalnie, ale zdarza mi się budzić w nocy, bo np. pić mi się chce lub tak ot po prostu. Zazwyczaj nie mam problemów z ponownym zaśnięciem, a właściwie nie miałbym gdyby nie Ciumkacz :twisted: Wygląda to tak. Budzę się i sięgam po picie i w tym momencie już słyszę tupot małych łapek. Uwaga! Kryć się! Ciumkacz nadchodzi! Nakrywam głowę kołdrą i zostawiam szparkę na nos, żeby móc oddychać. Nic nie może wystawać, nawet kawalątek, bo będę miała obślinioną koszulę nocną i wąsiki rozkosznie smyrające mnie po twarzy :twisted: Cimkacz po kilkukrotnych nieudanych próbach odpuszcza i zajmuje się ciumkaniem kołdry leżąc przy tym na mojej głowie. Jest znośnie, usiłuję zasnąć. Kurde, ale gorąco pod tą kołdrą! No nie muszę się trochę odkryć, chociaż ociupinkę. Ciumkacz natychmiast dostrzega kolejną szansę! łapię oddech i znowu pod kołdrę. I tak w kółko :roll: A poza tym jest nieznośny i bezczelny. Traktuje mnie i TŻ jak duże drzewka, czy też drapaki. TŻ nie raz strąca go z nogawki dopiero jak się zorientuje, ze kot wlazł powyżej kolana, najgorsze jest to, że po mnie też próbuje włazić nie zwracając uwagi na to, że mam na nogach rajtuzy :evil: Poza tym jest gruby i pokraczny. Prawdopodobnie z tego powodu nie za bradzo wychodzi mu wskakiwanie. Na przykład nie umie wskoczyć z ziemi na moje kolana, co kończy się pazurkami wbitymi w moje i udo i żałosnym miaukiem. LUDZIE! NIECH GO KTOŚ WRESZCIE PRZYGARNIE! BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!

Właśnie wpadł w szał: przytula się, mruczy, ugniata, ciumka - pełny serwis! Przecież każdy marzy o takim kotku! Na chwilę podrzuciłam go Abci, ale widzę, że już wraca :twisted:

No doooobra, wygrałyscie: Mam złote koty.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob paź 11, 2008 8:26

genowefa pisze:Przeklejam apel z wątku Czeskiej Bajki:

Parę słów o tym czemu ostatnio się nie wysypiam :evil: Zasypiam sobie normalnie, ale zdarza mi się budzić w nocy, bo np. pić mi się chce lub tak ot po prostu. Zazwyczaj nie mam problemów z ponownym zaśnięciem, a właściwie nie miałbym gdyby nie Ciumkacz :twisted: Wygląda to tak. Budzę się i sięgam po picie i w tym momencie już słyszę tupot małych łapek. Uwaga! Kryć się! Ciumkacz nadchodzi! Nakrywam głowę kołdrą i zostawiam szparkę na nos, żeby móc oddychać. Nic nie może wystawać, nawet kawalątek, bo będę miała obślinioną koszulę nocną i wąsiki rozkosznie smyrające mnie po twarzy :twisted: Cimkacz po kilkukrotnych nieudanych próbach odpuszcza i zajmuje się ciumkaniem kołdry leżąc przy tym na mojej głowie. Jest znośnie, usiłuję zasnąć. Kurde, ale gorąco pod tą kołdrą! No nie muszę się trochę odkryć, chociaż ociupinkę. Ciumkacz natychmiast dostrzega kolejną szansę! łapię oddech i znowu pod kołdrę. I tak w kółko :roll: A poza tym jest nieznośny i bezczelny. Traktuje mnie i TŻ jak duże drzewka, czy też drapaki. TŻ nie raz strąca go z nogawki dopiero jak się zorientuje, ze kot wlazł powyżej kolana, najgorsze jest to, że po mnie też próbuje włazić nie zwracając uwagi na to, że mam na nogach rajtuzy :evil: Poza tym jest gruby i pokraczny. Prawdopodobnie z tego powodu nie za bradzo wychodzi mu wskakiwanie. Na przykład nie umie wskoczyć z ziemi na moje kolana, co kończy się pazurkami wbitymi w moje i udo i żałosnym miaukiem. LUDZIE! NIECH GO KTOŚ WRESZCIE PRZYGARNIE! BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!

Właśnie wpadł w szał: przytula się, mruczy, ugniata, ciumka - pełny serwis! Przecież każdy marzy o takim kotku! Na chwilę podrzuciłam go Abci, ale widzę, że już wraca :twisted:

:smiech3: :smiech3: :smiech3:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie paź 12, 2008 19:24

No i nastąpiła zmiana futra...
Oddałam czarno białe, pobrałam (od orchidki) bure z białymi łapkami.
Oddane futerko tolusiowe jest już w nowym domku i na razie bardzo udaje, że jej nie ma. Mam nadzieję, że się niedługo ośmieli dziewczynka.
Nowe coś (jeszcze bezimienne) ma jakieś 7 tygodni i wygląda jak siedem nieszczęść. Oczka całe rozkapane, leje się z nich, trzecia powieka nasunięta na pół oczka. Dajemy antybiotyk, zakraplamy kropelki (buu, ja to tak kiepsko robię), jeszcze będziemy herbatką przemywać.
Małe prawie prosto z obrzydliwej piwnicy, jeszcze troszkę smrodliwe (na dzień dobry upaprało się kupą :evil: ). MRRRRRRRUCZY. Chce do człowieka. Chude masakrycznie ma się rozumieć. Ciocia orchidka mówi, że ma problem z przełykaniem. Pokraka malutka. Chodzi jak pająk na dłuuugich, chudych nóżkach. Chłopina. Bure toto. Białe skarpetki ma. Uszy jakieś łysawe. Generalnie: na razie Banderas wśród kotów to nie jest ;)
Pcha się na pokoje.
Imię jakieś muszę smarkaczowi wymyślić. Po tym, jak w drodze od orchidki do mnie (jakieś 500 metrów) zdołał zrobić to, co zrobił i się (i cały transporter) tym wysmarować, dostał ksywę "po czesku" (dachowy obesranec) :oops:
Ma się rozumieć, że nie jest to imię, które może zostać uznane za oficjalne - będę musiała ruszyć głową, a ciotki pełne pomysłów proszone są o sugestie.
Reszta futer... no cóż wygląda na to, że nie wyleczyła się z lamblii.
Bure Kmninki mnie martwią, bo ciągle mają problem z jelitkami i wygląda na to, że zamiast odświeżać ogłoszenia muszę się zająć leczeniem kminkowego brzuszka. A jeszcze odpomponikować Kminka trzeba będzie, bo pompony ma już wielkie i lada tydzień może przywitać nas specyficzny aromacik...
Małe siedzi w izolatce, za którą przy takich okazjach robi moja sypialnia. Znowu mnie dziś czeka spanie na łożu madejowym (kanapa w pokoju, ta z obszarpanymi różyczkami ;) )...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie paź 12, 2008 19:37

Może jeśli nie Banderas, to choć Antonio? No dobrze... może Tonio... Toniuszek? :wink:

No dobra, na razie pasuje do niego tylko Tofik :twisted:

http://www.youtube.com/watch?v=jydp2RS-X58

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Nie paź 12, 2008 19:47

:strach:

Powiem tak: imię na A, które tu wymieniacie, to proszenie się o problemy :twisted: Może lepiej nazwać kota po imieniu: Lucyfer, Belzebub, Rokita, cokolwiek. Antek, Antonina, Tosia (vide podpis :twisted: i wątek mojego tymczasika Antka mieszkającego teraz u Bierki ) łączy w sobie najlepsiejsze cechy wszystkich istot piekielnych. Szczególnie, jeśli odziany jest w bury dres :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie paź 12, 2008 20:21

Kciuki za Małe

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Nie paź 12, 2008 20:34

Dziękuję!
Ale proszę tez ciocie, żeby nie zapominały o malutkiej Tolusi i trzymały kciuki za aklimatyzację kochanej dziewczynki w nowym domu!
Domek moim zdaniem dobrze dopasowany do potrzeb Tolusi - spokojni, stonowani ludzie, kotka podobno też spokojna - mam nadzieję, że się wszyscy dogadają!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie paź 12, 2008 21:57

No i nie udało się... Jak to zwykle w dniu przyjazdu nowego tymczasa dostałam doła... Może nie doła sensu stricte, ale nagłego przypływu poczucia bezsilności.
Małe Coś jak tylko wejdę do pokoju natychmiast startuje i biegnie na swoich pałąkowatych nóżkach, z tym cieniusim ogonkiem w górze, z traktorkiem włączonym na pełnych obrotach. Patrzy się tymi mokrymi, przekrwionymi ślipiątkami we mnie, jak na jakiś cud największy, jakbym była najwspanialszą rzeczą, jaka go w życiu spotkała. On tak reaguje na człowieka. Jak go odbierałam od orchidki, to biedak był w kropce - biegał od jednej do drugiej, nie wiedział, do kogo ma się tulić.
No i właśnie dlatego miał być w swojej piwnicy najłatwiejszym celem dla degenerata, który truje tam koty:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=82 ... sc&start=0
To jest prawie na pewno podrzucony kociak. Nie ma w ogóle instynktu samozachowawczego. Gdyby dzieckiem piwnicznej kotki, to by go nauczyła, że człowiekowi nie można ufać.
Pani karmicielka już myślała, że on nie żyje, ale "tylko" ktoś go zamknął na kilka dni gdzieś :( Ale tam ktoś truje te koty.
Znam ten blok, nie lubię go. Wstrętne, szare bloczysko. Taki jak blok, w którym mieszkałam z rodzicami - tam też był truciciel, tam też umieralność kotów jest ogromna. Wyobrażam sobie tę piwnicę, jeśli jest taka, jak w bloku moich rodziców, to przechodzą mnie ciarki.
Nie mogę uciec od myśli, w której wyobrażam sobie, jak to moje małe "coś" biegnie ufnie z tym swoim traktorkiem na spotkanie swojego oprawcy, który chętnie by wytruł wszystkie, ale zaczyna od najłatwiejszego celu.
:crying:
Wiem, że nie powinnam takich myśli snuć, bo raz, że "coś" już bezpieczne, a dwa, że to nic nie da. Ale nie mogę: jaką trzeba mieć mentalność, żeby być w stanie coś takiego zrobić. Ile trzeba w sobie hodować czystej nienawiści, żółci, złości, żeby być w stanie coś takiego...
Czemu ten świat taki jest? Czemu świat się dzieli na karmicielki i trucicieli? Nie rozumiem tego...
Ech, idę jeszcze przepłukać te oczęta jak u trolla.
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon paź 13, 2008 9:03

Aniu,
Ale on już jest bezpieczny. I pomyśl jakim będzie cudownym kotem:)
Oczywiście jak juz przestanie śmierdzieć i trochę przytyje :roll:
No i truciciele raczej nie mają szans go dostać w swoje łapy kiedy jest u Ciebie... a nawet jakby się zjawili... to powiedzmy sobie szczerze, wiem, że nie wyszli by na tym dobrze gdyby wtedy wpadli w Twoje ręce :twisted:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pon paź 13, 2008 9:11

To prawda, sama widziałaś, jak się zmieniam w bullterriera ;)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon paź 13, 2008 16:17

Aniu,
Bądźmy szczerzy:) Żaden truciciel Ci nie podskoczy:)

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pon paź 13, 2008 20:59

Maluch ładnie je, w kuwecie urobek w dużych ilościach, parametry urobku prawidłowe. Biedolinka, cały dzień siedział sam, zastanawiam się, czy nie spać z nim, ale co na to moje futra...
Zrobił kilka wyjść "na pokoje" - Kminki go obsyczały, bo Kminki to bardzo groźne chłopaki są. Zwłaszcza jak futro nastroszą!
Aha - małe coś dostało na imię Frodo :)
Co prawda nie czytałam stosownej książki, ani nawet filmu nie oglądałam :oops: , ale imię mi się podoba, a i małe coś ma w sobie coś z hobbita :)
Czytałam "Hobbita" i pamiętam, że były to stworzenia postury niewielkiej, z dużymi brzuszkami i łapkami porośniętymi futerkiem. Podejrzewam, że małe hobbity nie były zbyt piękne, za to Frodo z filmu był całkiem-całkiem, jak na mój gust - i taki jest dla mojego Frodo plan! Ma wyrosnąć na pięknego kota! :)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon paź 13, 2008 21:24

Imię urocze i plan dla małego Frodusia też fajny :-)
Rośnij kocurku

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 101 gości